Obudziło mnie zamykanie szafy. Zamrugałam leniwie oczami, gdy dotarło do mnie, że znajduję się w sypialni Zayna, pomimo tego, że zasnęłam wtulona w niego na kanapie.
Mruknęłam pod nosem i obróciłam głowę w stronę gdzie dochodził dźwięk. Mój narzeczony właśnie kończył wiązać czarny krawat. Po jego ubiorze byłam pewna, że idzie na spotkanie.
-Wychodzisz ? - mruknęłam, czując jak boli mnie głowa. Mój głos był zachrypnięty i byłam pewna, że wyglądam jak widmo, ale to mało mnie teraz obchodziło.
Zayn rzucił mi gniewne spojrzenie, po czym odwrócił się po marynarkę.
-Mówiłeś, że masz dzisiaj wolne. - dodałam.
-Jestem przekonany, że masz już plany na dzisiaj i za mną nie zatęsknisz. - obojętnie wzruszył ramionami i założył marynarkę.
Zrzuciłam z siebie pościel, podbiegłam do niego, padłam na kolana i przytuliłam się do jego nóg.
-Pojebało cię do reszty ? - spytał.
-Nigdzie nie idziesz.
Zaczął przeglądać się w lustrze, gdy ja wciąż się w niego wtulałam.
-Zostań. - prosiłam.
-Po co ? - westchnął.
-Bo tak.
-Zachowujesz się jak dziecko.... - przerwał - Łał, Jay Peterson w końcu jest rozpuszczoną, zagubioną małolatą. Gdzie się podziała ta dorosła, pewna siebie, irytująca kobieta ?
Wstałam i wtuliłam się w niego jeszcze mocniej, wciskając twarz w jego tors.
-Nigdy nią nie byłam... - jęknęłam, wstrzymując łzy - Dojrzała kobieta nigdy nie zgodziłaby się na tak wymagającą pracę bez skończenia studiów. Dojrzała kobieta wolałaby skończyć szkołę. Dojrzałe kobiety nie chodzą na imprezy i sprawdzają, czy ktoś dosypuje im coś do drinka. - wypowiadając ostatnie zdanie, czułam, że sztywnieje i przestaje oddychać - Dojrzała kobieta nie sypiała by z byle kim. Dojrzała kobieta nie podpisałaby kontraktu, który zrobiłby z niej dziwkę, tylko dlatego, że zakochała się do szaleństwa... - przerwałam, ponieważ zalałam się łzami i ponownie uklęknęłam, chowając twarz w dłoniach. - Masz rację, jestem idiotką. Naiwną, kompletnie zauroczoną idiotką. Ale potrafię kochać i szanuję to, że mój przyszły mąż jest sadystą, a kiedyś był gwałcony i molestowany przez dorosłych mężczyzn......Szanuję, b-bo.....bo go kocham. Tak bardzo go kocham... - szlochałam i więcej nic nie mówiłam.
Zayn przez dłuższą chwilę również nic nie mówił. Myśl,że wyjdzie i zostawi mnie tutaj samą aż do wieczora zniknęła, gdy usiadł obok mnie i wziął w ramiona. Wplótł dłoń w moje włosy i delikatnie odchylił moją głowę do tyłu i pocałował tak, jakby od tego zależało moje życie.
I nasza wspólna przyszłość.
-Twoja niepewność doprowadzała mnie do szału... - szepnął.
-Niepewność ? - jęknęłam.
-Nie wiedziałaś, czy kochasz Henry'ego. Powiedziałaś, że nie wiesz, Jay, ja.....Ja myślałem, że....ja nie wiedziałam co robić, po prostu....
-Zayn. - uciszyłam go - Może nadal czuję pewien "pociąg" do Henry'ego.... - wytarłam nos - Ale na pewno go nie kocham. Nie wiem, czemu nie zaprzeczyłam. Prędzej bym oszalała niż zaczęła kochać kogoś innego.
-Wiesz, że relacje seksualne między nami są naprawdę szczególne, Jay. - wtulił twarz w moje włosy - Przysięgam, że uduszę go gołymi rękami, jeśli tylko cię tknie. To... - przejechał dłonią po moim ciele - Jest już moje.
-I zawsze było..
-Dobrze, że t y o tym wiesz... - przerwał na moment i przeczesał włosy palcami dłoni - Jeszcze trzeba uświadomić to Henry'emu.... I reszcie światu.
Spojrzałam na niego zaniepokojona.
-Co chcesz zrobić ?
-Rozpowiem dziennikarzom, że się oświadczyłem.
-Jesteś pewien, że chcesz to zrobić ? Za trzy tygodnie jest nasze przyjęcie, wtedy mogą się wszyscy o tym dowiedzieć.
Westchnął ciężko i założył za moje ucho pasmo włosów.
-Więc dalej chcesz, aby wszystkie kobiety w Nowym Jorku myślały, że jestem wolny i do wzięcia ? - uniósł brew.
Spuściłam wzrok i zastanowiłam się przez moment.
-Słuszna uwaga, panie Malik. - podniosłam się, usiadłam na nim okrakiem i powędrowałam palcami do jego krawatu.
Delikatnie otarłam się o jego krocze, sprawiając, że pojawiło się tam spore wybrzuszenie.
-Widzę, że się zgadzamy. - powiedział.
-Mhm... - pociągnęłam za krawat, pocałowałam go delikatnie i przygryzłam jego dolną wargę - Jestem na górze. Góruję i dominuję nad tobą, zauważyłeś ?
-Niestety tak. - wsunął dłonie pod moją koszulę nocną i zacisnął je na moich pośladkach.
Otarłam się o niego po raz kolejny. Później nie mogłam już przestać i wyglądało to, jakbym go ujeżdżała, ale delikatnie i powoli. Jego dłonie na mojej pupie z czasem przyspieszały moje ruchu, ale wciąż nie traciłam kusząco powolnego rytmu.
-Szkoda, że mam na sobie spodnie. - szepnął, wbijając wzrok w moje okrągłe piersi.
-Pozbędziemy się ich ? - złapałam za skórzany pasek, ale powstrzymał mnie.
-Najpierw ty.
Skrzywiłam się. Chciałam go zadowalać.....ustami.
-Co się mówi, Jay ?
Oblizałam wargi.
-Tak, proszę pana. - kąciki moich ust drgnęły, ale starałam się nie uśmiechać....Jeszcze nie.
Wstałam w lekkim rozkroku, tak, że jego nogi znajdowały się pomiędzy moimi stopami i zsunęłam z siebie majtki.
-Krótka ta koszula. - zauważył.
-Ty mi ją kupiłeś.
Przechylił głowę w bok.
-Kto ci ją kupił ?
Przełknęłam ślinę.
-Pan. - uśmiechnęłam się.
-Grzeczna dziewczynka. - położył dłonie na moich stopach i zaczął muskać je kciukami.
Przyjemne...
-Co teraz ?
Pociągnął jedną ręką za zakończenie białej koszuli.
-Pozbądź się tego.
Zrobiłam co kazał ściągając koszulę przez głowę i rzuciłam ją na podłogę.
-Brawo. - pochwalił mnie. - Teraz usiądź przede mną.
Spojrzałam za siebie.
-Na podłodze ? - zapytałam.
-A boisz się, że ci pupa zmarznie ? - wyglądał na rozbawionego.
-Troszkę. - wzruszyłam ramionami. - Mogłabym usiąść na koszuli ?
-To nie będzie konieczne. - poklepał się po udach - Chodź tutaj.
Podrapałam się w ramię.
-Ile razy...? - zapytałam niepewnie.
-Ale ile masz lat ?
-20.
-No to 20.
-20 klapsów ? - otworzyłam szeroko oczy - Ale ja przecież...
-Żartowałem. - uśmiechnął się - No już, chodź tu do mnie.
"Przełożyłam się" przez jego nogi i nagle zaczęłam się uśmiechać. Kolejne klapsy...
Mrrr.
-Nie musisz liczyć. Wystarczą mi twoje jęki.
Klaps.
-Och !
I znowu. Po trzech następnych skończył.
-I już ? - odwróciłam głowę - Pięć ?
-Miałem rozgrzać ci tyłeczek. - zacisnął dłoń na jednym pośladku.
-Chcę jeszcze... - zaczęłam się wiercić. - Proszę. Jeszcze jeden.
-Jeśli się dobrze spiszesz, dostaniesz więcej.
-Ale...
-Jay. - uciszył mnie - Możesz się podnieść.
Jęknęłam niechętnie i wstałam, by następnie usiądź przed nim na podłodze.
-Odwróć się. - powiedział. - I uklęknij.
-Miałam przecież usiąść. - oburzyłam się.
Wzruszył ramionami i się uśmiechnął.
-Zmieniłem zdanie.
Powstrzymałam śmiech. Nie wiem czemu, ale jego uśmieszek mnie bawił. I taki miał chyba zamiar...
-A czemu ? - zrobiłam słodkie oczy i przechyliłam głowę w bok.
-A bo chce widzieć twoją pupę. - powiedział, robiąc to samo co ja.
Zachichotałam.
-A ja nie chcę.
-A co mnie to obchodzi ?
-A ja się wstydzę.
-A to dlaczego ?
-A bo mam duży tyłek. - śmiałam się.
Zamknął usta i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-To źle ? - mruknął, tak seksownie, że czułam jak krew we mnie buzuje.
-O nie, zaczyna się... - schowałam twarz w dłoniach.
-Lubię twój tyłeczek, Jay. - mówił z tą swoją chrypką - Uwielbiam twoje kształty.
-Okej, przestań.
-Ale czemu ? - położył dłoń na swojej erekcji i zacisnął ją delikatnie.
-Nie lubię jak tak mówisz. - rumieniłam się i w końcu usiadłam.
-Są naprawdę seksowne. Pociągają mnie. - oblizał usta - Jesteś taka kobieca.
-Nie patrz tak na mnie.
-Kurwa, Jay. Ja je naprawdę ubóstwiam. - uklęknął i zaczął się do mnie zbliżać - Zmieniam zabawę. Chcę cię dotykać. - szeptał.
-Zayn, nie... - mówiłam, pomimo, że bardzo tego chciałam.
-Zaakceptuj swoje ciało, koteczku. - pchnął mnie delikatnie, tak, że plecami wylądowałam na chłodnej podłodze. - Nie wierzę, że będę miał tak piękną żonę. - mruczał, błądząc wzrokiem po moich biodrach - Znam cię na pamięć, ale chyba jeszcze nigdy nie miałem okazji by tak intensywnie się w ciebie wpatrywać.
-I dobrze. - skrzyżowałam ramiona.
Złapał mnie za nadgarstki i położył moje ręce po obu stronach mojej głowy.
-Nie zasłaniaj ich. - pocałował moją prawą pierś, by następnie przejść do lewej.
-Mogę dzisiaj u ciebie zostać ? - zapytałam nagle, owijając nogi wokół jego bioder. - Chcę się z tobą kochać tak długo jak to będzie możliwe. I nie idź jutro do pracy. Kocham cię. Zamieszkam z tobą.
Nachylił się nad moją zapłakaną twarzą i zaczął się we mnie wpatrywać.
-Mówisz poważnie ?
-Tak. - pisnęłam, czując jak łzy spływają mi po skroniach.
-Dlaczego płaczesz ? - szepnął.
-Bo dzięki tobie czuję się piękna.
-Jay... - jęknął i wtulił się we mnie - Nie wypuszczę cię dzisiaj z łóżka.
Zaśmiałam się.
-Bardzo się z tego cieszę. - szepnęłam.
-Kocham cię. - podniósł mnie i głęboko całując zaniósł do ciepłego łóżka, z którego naprawdę nie mogliśmy wyjść.
Pamiętajcie, kochane:
Nieważne czy szczupła, czy krągła, ponieważ wszystkie jesteśmy piękne :) <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz