sobota, 7 listopada 2015

His Inferno, Rozdział 55




Króciutki, przyznaję ;c
Ale za to już jutro dodam Sometimes :) Miłego czytania :***



Słońce dopiero co zaszło, a ja już zdążyłam się wstawić.
Przez załzawione oczy patrzyłam na walizki i załadowane różnymi rzeczami kartony, które niedługo znajdą się w naszym nowym mieszkaniu.
Tak...naszym...
Odstawiłam kieliszek z martini i schowałam twarz w dłoniach. Siedziałam sama w kuchni, Zayn zaraz po prysznicu oczywiście musiał się "czymś ważnym"  zająć i nie zwracał na mnie większej uwagi.
Właściwie w ogóle się mną nie przejął, skoro nie zauważył, że siedzę pijana i cała w łzach.
Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam jego głos.
-Julio, widziałaś mój telefon ? - wołał z góry.
Odchrząknęłam i odpowiedziałam:
-Ładuję się koło łóżka. - odparłam.
I nic więcej.
Z westchnieniem wstałam i poszłam na środek salonu by spojrzeć przez przeszkloną ścianę na oświetlone miasto. Po krótkiej chwili odwróciłam się gwałtownie, gdy usłyszałam szybkie kroki Zayna.
-Skarbie, muszę wyjść, niedługo bę... - zatrzymał się w półkroku a jego podejrzanie szeroki uśmiech zbladł - Płakałaś.
-Gdzie znowu idziesz? - uniosłam brew i zachwiałam się lekko.
-Czy ty piłaś ?
-Piłam. - wzruszyłam ramionami.
Spojrzałam na telefon trzymany w jego dłoni.
-Co ? Dzwoniła ? - zapytałam.
-Kto? - zmarszczył brwi - Julio, normalnie bym się wściekł, że się upiłaś i samotnie płakałaś nic mi nie mówiąc, ale cholera teraz nie mogę, bo.... 
-Idziesz do niej, tak ? - patrzyłam na jego twarz na której malowało się szczęście.
-Do kogo ? - parsknął, ale nadal się uśmiechał.
-Bardzo śmieszne, profesorku. Do Samanthy.
-O co ci chodzi ?
-O to, że pieprzysz się z nią za moimi plecami! - cofnęłam się o parę kroków na ugiętych nogach.
-Co ? - zaśmiał się.
-Nie zgrywaj idioty! Codziennie gdzieś wychodzisz, okłamujesz mnie, do tego chcesz odwołać ślub, którego nawet nie zaplanowaliśmy !
-Pomyślałaś, że cię zdradzam ? - zdziwił się.
-Widziałam wiadomość!
-Wiadomość, tak ? Julio, Samantha jest urologiem !  Bada mnie od tygodni, nie chciałem ci o niczym mówić bo zrobiłbym ci jeszcze nadzieję! - znowu się uśmiechnął - Dzwoniła do mnie przed chwilą. Przyszły wyniki i możemy żenić się nawet jutro bo mam pewność, że mogę dać ci dziecko.
Zadrżałam. 
-C-co? - wyjąkałam.
-Jestem płodny, Julio. Mogę być ojcem. 


          Powoli dochodziłam do siebie, nie tylko po upiciu się, ale po orgazmie jaki zafundował mi Zayn. Nie chciało nam się nawet przenosić na kanapę, dlatego leżeliśmy tam gdzie zaczęliśmy; na dywanie.
-Mogłeś mi powiedzieć. - szepnęłam wtulając się w niego. Leżeliśmy na łyżeczkę, twarzami do siebie.
-Nie wiedziałem jaki będzie wynik. Mogłabyś się rozczarować.
Spuściłam wzrok.
-Dlaczego pomyślałaś, że cię zdradzam ? - musnął opuszkami palców mój policzek.
-Na to wyglądało...Za bardzo cię kocham i wariuję. - odetchnęłam głęboko - Przepraszam.
-To ja przepraszam, że cię niepotrzebnie martwiłem.
-Miałeś powód. Rozumiem. - odgarnęłam włosy z jego czerwonego policzka. 
-Nawet nie wiesz jak się cieszę z wyniku. - przytulił mnie mocno.
-Będziemy kiedyś wspaniałymi rodzicami. - uśmiechnęłam się szeroko. - Nie miałeś czasem jechać do Samanthy ?
-Nie mogłam w takim momencie. - musnął nosem mój nos - Kocham cię.  Z każdym dniem mocniej. I przepraszam, że tak często mnie przy tobie nie było.
-W porządku. - zamknęłam oczy - Wynagrodzisz mi to.  - uśmiechnęłam się.
-Już nie mogę się doczekać.

2 komentarze: