Przebrana w luźny dres i z włosami spiętymi w niewielkiego kucyka na czubku głowy weszłam do ciemnego salonu. Jedynym oświetleniem był włączony telewizor wiszący na ścianie. Kanapa była rozłożona, znajdował się na niej koc i siedzący w rogu Zayn.
-Gotowa? - spojrzał na mnie z pilotem ręku.
Skinęłam głową.
-Wybrałeś film? - zapytałam cicho.
-Mhm. - odparł.
Usiadłam na fotelu, a on spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem.
-Nie siadasz ze mną ?
Nie odpowiadając powoli wstałam i usiadłam po drugiej stronie rozłożonej kanapy.
Podkuliłam nogi i spojrzałam w telewizor.
-To oglądamy? - zapytałam cicho, ale zorientowałam się, że na mnie patrzy.
Zadrżałam.
-Co?
-Chodź bliżej. - zaproponował i oparł ramię na zagłówku kanapy. Zasznurowałam usta i zerknęłam na niego.
Chyba nie mam wyjścia.
Przysunęłam się a on objął mnie ranieniem i cmoknął delikatnie w skroń. Zamknęłam oczy.
-Jesteś spięta. - zauważył cicho.
Nie odpowiadałam.
-Ostry jestem,co ? - zapytał cicho.
Skinęłam głową.
-Przerażasz mnie czasem. - powiedziałam w końcu. Podniosłam wzrok i spojrzałam na niego.
-Wiesz że tego nie chcę.
-To nie zachowuj się tak. - mówiłam - Nie możesz mnie traktować jak rzecz.
-A traktuję ?
-Czasami tak.
-Czasami... - westchnął.
Zmarszczyłam brwi.
-Wiesz co, nie chcę niczego oglądać.
-Gdzie idziesz ? - patrzył jak wstaję.
-Na górę. Jestem zmęczona.
-Jeszcze nie idę spać.
-Ale ja idę.
-Stój. - powiedział a ja zatrzymałam się w wejściu do kuchni która była obok. - Nie udawaj, że jesteś zmęczona.
-Może nie mam ochoty niczego oglądać ?
-Może mam to gdzieś ?
-Może ja mam gdzieś twoje zdanie ?
-Czyżby ? Więc mogę iść spać teraz z tobą ?
-Idę spać do siebie.
Wstał natychmiast.
-Czyli mnie unikasz.
-Nie znoszę tych twoich zmiennych nastrojów!
-Cholera, to jaki mam być!
Nieśmiało cofnęłam się o krok.
-Taki...taki jak wtedy byłeś. W San Diego.
Wypuścił powoli powietrze przez nos i spuścił na moment wzrok.
-To nie San Diego, Jay.
Z oka popłynęła mi łza.
-A ty kim jesteś ? - szepnęłam.
-Jay.. - zaczął się zbliżać.
-Boję się. - cofnęłam się.
-Czego? - w jego oczach pojawiła się troska.
-Ciebie. Jestem tu sama a...a ciebie nie poznaję. Boję się.
-Jay. - opadły mu ramiona. - Króliczku.
Spuściłam głowę. On rozłożył delikatnie ramiona.
-Przytulisz mnie ?
Przestąpiłam z nogi na nogę bawiąc się skrawkiem bluzy. Wyglądałam co najmniej jak przestraszone dziecko.
-To ja. - zwilżył wargi - Zayn. Tak?
-Który Zayn ? - łkałam.
-Twój. Stoi tu i cię kocha.
Przygryzłam wargę wciąż się wahając.
-Proszę, słonko. Brakuje mi cię.
Zrobiłam nieśmiało krok w przód.
-Chodź do mnie, skarbie.
-A jeśli nie chcę ?
Zamknął na moment oczy i przeczesał palcami włosy.
-Złamie mi to serce.
-Nie zmusisz mnie ?
-Nie mogę cię zmuszać do miłości.
-Ale...ale ja cię kocham. - podeszłam do niego szybko i przytuliłam się.
Głaskał moje włosy i tulił do piersi. Oparł policzek o czubek mojej głowy.
-Gdy myślę o tym jak Jason odebrał mi twoją mamę... Jak zabrał mi moją Jay, jestem o ciebie strasznie zazdrosny. Czuję jakby ktoś miałby zaraz zabrać ciebie.
-Nie chcę nikogo poza tobą.
-Jay też nie chciała. - szepnął - Ale to go nie obchodziło.
Wtuliłam się mocniej.
-Chcę spać.
-Film jutro?
-Film jutro.
-Znowu mnie przedrzeźniasz ? - zapytał biorąc mnie na ręce.
Wyłączył telewizor i wyszedł z salonu ze mną na rękach.
-Wniesiesz mnie po schodach? - zdziwiłam się.
-Dziewczyno, nie takie rzeczy nosiłem. - usłyszałam rozbawienie w jego głosie - Choćby twoją mamę w ciąży.
-Naprawdę? Spotykaliście się wtedy ?
-Rzadko.
Gdy weszliśmy do sypialni i położył mnie na łóżku mówił dalej:
-Czasami przychodziłem późnym wieczorem sprawdzić jak się czuję. Czasami była bardzo osłabiona, robiłem jej wtedy kolację, ścieliłem łóżko, zanosiłem do pokoju... - zapatrzył się w ścianę - Chciałem pomóc. Sama wiesz...
-Troszczyłeś się też o mnie. - położyłam głowę na jego ramieniu.
Uśmiechnął się.
-A później byłaś taką słodką dzidzią. - pocałował mnie w czoło.
-Już nie jestem?
-Na pewno nie dzidzią. Co do słodkiej zgodziłbym się.
Wstał i zdjął koszulkę następnie wsunął się pod kołdrę.
Zrobiłam to samo kładąc się obok niego.
-Co robimy jutro?
-Jutro cię wymęczę.
Zadrżałam.
On nachylił się i odnalazł moje wargi. Zaczął je delikatnie ssać i przygryzać.
Jęknęłam a on pocałował mnie w czoło.
-Śpij. - szepnął.
Tak się stało po krótkiej chwili. A po otwarciu oczu zorientowałam się, że mam dłoń w majtkach.
No kurcze,ewidentnie jest ich dwóch : )
OdpowiedzUsuńRobi się ciekawiej :D
OdpowiedzUsuńJestem oczarowana Sometimes. Jak najwięcej, jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie jest takie ciekawe, że cały czas czekam na kolejne i kolejne .
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuń