Za dużo szkoły, za dużo książek, za dużo lektur, za dużo sprawdzianów, wszystkiego za dużo ! ;^;
Oby mi głowa nie wysiadła.
Miłego czytania <3
Wychodziłam z windy chichocząc głośno. Nadal miałam przed oczami minę Caroline, kiedy zobaczyła mnie w objęciach Zayna.
-Byliście na komisariacie ? - usłyszałam z kuchni głos Marthy.
-Tak, już zajmują się tą sprawą. - powiedziałam odwieszając płaszcz w holu - Zamierzamy go jeszcze pozwać, ale Zayn się waha. - spojrzałam na narzeczonego ze znaczącym spojrzeniem.
-Zayn, jak możesz. - powiedziała Martha stając w wejściu do kuchni - Rob Johnson jest niezrównoważony ! Jak mógł w ogóle zrobić coś takiego ? Trzeba się tym zająć, bo jeszcze komu innemu zrobi gorszą krzywdę - po chwili patrzyła na Zayna ze skruchą - Moje biedactwo. - powiedziała czule i podeszła do Zayna by go przytulić.
-Nic mi nie jest. - powiedział, o dziwo odwzajemniając uścisk - I pozwę Roberta. Tak ?
-Mhm. - jęknęła - Tak mi przykro, skarbie. - objęła jego siną twarz dłońmi. - Za chwilę będzie obiad, chodźcie. - uśmiechnęła się do nas i znowu zniknęła w kuchni.
-Tak czy inaczej, powinniśmy coś zorganizować. - mówiłam stojąc przed lustrem w łazience obok salonu. Rozmawialiśmy z Zaynem o przyjęciu dla Austina, Willa i naszych ojców za to, że zajęli się remontem mieszkania. Wycierałam właśnie twarz tonikiem, gdy za sobą w drzwiach ujrzałam ubranego jak do wyjścia Zayna.
Obróciłam się do niego marszcząc brwi.
-Co robisz ? - zapytałam zdziwiona.
-Muszę na moment wyjść. - powiedział obejmując mnie w talii - Potrzebują mnie na uczelni.
-Żartujesz ? - uniosłam brwi - Nigdzie nie pójdziesz, musisz odpoczywać.
-To tylko parę godzin.
-Parę godzin ? - otworzyłam szerzej oczy.
-No może dwie. - musnął palcami mój policzek.
-Zayn, oszalałeś ? Jest 20:00, a ty w takim stanie chcesz się szlajać po Toronto ?
-Nie będę się szlajać. - zmarszczył lekko brwi.
-Więc gdzie idziesz ?
-Na uczelnię. Już mówiłam. - pocałował mnie lekko w usta po czym odwrócił się by odejść.
Natychmiast poszłam za nim.
-Co oni niby chcą od ciebie o tej godzinie ?
-Sama wiesz, że dawno mnie tam nie było. A to jednak moja praca. - powiedział, gdy byliśmy już w holu a on zakładał kurtkę.
-Zayn, proszę. - powiedziałam bezsilna - Wiesz, że się martwię. Na pewno wszystko w porządku ?
-W jak najlepszym. - powiedział obejmując mnie w talii. Widziałam, że pomimo tego co mówił jest spięty.
I wiedziałam również, że nie mówi mi całej prawdy.
-Dobrze. - rzekłam w końcu, nieco spokojniej - Dzwoń do mnie w razie potrzeby, dobrze ?
-Oczywiście. - uśmiechnął się ciepło.
-Wrócisz zanim zasnę ?
-Postaram się. - nachylił się i pocałował mnie czule w usta.
-Czekam. - jęknęłam cicho, gdy puścił moją rękę i zniknął za drzwiami windy.
Każda minuta ciągnęła się w nieskończoność. Przewracałam się z boku na bok ciągle patrząc na zegarek i wyświetlacz telefonu.
Żadnej wiadomości od Zayna.
Gdy minęła pierwsza godzina napisałam do niego z zapytaniem, czy wszystko w porządku.
"Oczywiście. Gdyby coś było nie tak, dam znać. Śpij kwiatuszku".
Westchnęłam odkładając telefon. Gdy minęło następne półgodziny postanowiłam zadzwonić do Travisa.
-Tak, Julio ? - przywitał się ciepło.
Nieco mi ulżyło.
-Cześć, wszystko w porządku ? Nie odzywasz się ostatnio. - powiedziałam cicho.
-Jestem bardzo zajęty, zajmuję się pracą magisterską. - westchnął - Właśnie wracam z uniwersytetu, siedzę tam ostatnio na okrągło, do późna.
Przez moment kusiło mnie, żeby zapytać czy nie widział tam może Zayna. Ale po co ?
To mój narzeczony. Nie okłamałby mnie. I ufam mu.
Tak...?
-I jak ci idzie ? - przewróciłam się na drugi bok.
-Nieźle. - westchnął - A jak u ciebie ? Nadal jesteś za tym by zmienić kierunek ?
-Nadal. - odrzekłam - I zdania nie zmienię.
-A jak z...hm...przygotowaniem do ślubu ?
Zamknęłam na moment w oczy. Nie mogłam się przecież obrazić, w jego głosie nie usłyszałam sarkazmu czy drwin. Jednak wiedziałam, że nie pyta o ślub, tylko o Zayna.
-Dobrze. O ślubie na razie nie myślę... - spuściłam wzrok - Ale po za tym wszystko idzie w dobrym kierunku.
Długo rozmawialiśmy. Pewnie nie odkładałabym telefonu, jednak dźwięk otwierającej się widny zmusił mnie do zakończenia rozmowy.
Pożegnałam się z Travisem i w tym samym momencie w progu wejścia ujrzałam Zayna kładącego kluczę od samochodu na blacie. Usiadłam i oparłam się o zagłówek kanapy.
-Nie śpisz ? - zapytał Zayn podchodząc do mnie.
Pokręciłam głową.
-I jak poszło ?
-Dobrze. - zdjął spodnie i zaczął się przebierać.
Wylądował u mego boku w samych spodniach od piżamy.
-Tęskniłam. - zwinęłam się w kłębek w jego rozgrzanych ramionach i zamknęłam oczy.
-Już jestem. - pocałował mnie w czubek głowy. - Śpij już.
-Nie chcesz porozmawiać ?
-Jestem zmęczony.
Niby czym ? Spuściłam wzrok.
A jeśli on...
Nie. Nie mogę nawet o czymś takim myśleć.
Zayn nie ma kochanki.
Niby byłam tego pewna, ale przez resztę nocy ta myśl nie dawała mi spokoju....
Oj,mocno podejrzane to było,ale mam nadzieje,że to jednak nie to :>
OdpowiedzUsuńOj nie,nic nie może być złego!
OdpowiedzUsuń