Zayn zakrył twarz dłonią, zrobił tak zwany "facepalm", a ja podeszłam do niej szybko.
-Już ci wszystko tłumaczę.
-Ale...
-Chodź, chodź.
Poszłyśmy na górę. Zszokowana usiadła na łóżku. Patrzyła na mnie, jakby miała zaraz zemdleć.
-My... - chodziłam zestresowana po pokoju - Chodzi o to, że od zawsze mi się podobał, tak ? Uratował mi życie, Carl mnie wychowywał a on sobie był z boku. Ani jako mój brat, ani jako ojciec, ani jako wujek, ani siostra. - westchnęłam ciężko, gdyż nie mogłam złapać tchu - Wyjechaliśmy. Zaczęłam w nim widzieć przyjaciela. Nadal go szalenie kochałam, nawet bardziej. Okazało się, że on też i... - machnęłam ręką - Poszliśmy do łóżka, buzi buzi, śpimy razem... - wzruszyłam ramionami - Kochamy się. - spojrzałam na jej zszokowaną minę. - Nic w tym dziwnego. Tylko różnica wieku. Duża różnica...
Nagle na twarzy Rachel pojawił się szeroki uśmiech.
-O mój Boże ! - wstała i zaczęłam skakać na łóżku - Jesteś największą szczęściarą pod słońcem ! Cholera, na twoim miejscu już dawno bym się za niego wzięła ! I...O Boże ! Do łóżka ! Jeju jeju ! - piszczała i skakała po łóżku jak mała dziewczynka - I to takie romantyczne. Uratował cię a teraz ty odpłacasz mu miłością, ah... - westchnęła.
-Czyli...czyli się cieszysz ?
-Tak ! - śmiała się i przytuliła mnie - Gratulacje mała ! I jeszcze jedno, musisz mi powiedzieć. - spojrzała na mnie poważnie.
-Ma dużego.
-Skąd wiedziałaś, że o to zapytam ? - zachichotała - Jak bardzo?
Przewróciłam oczami.
-Dławiłam się.
-O ty ! - śmiała się - I jak było ? Bolało ? Rozdziewiczył cię w końcu. Chyba, że o czymś nie wiem ?
-Rachel, powoli.
Nagle drzwi do pokoju otworzyły się.
Zayn spojrzał najpierw na Rachel później na mnie.
-Czemu podłoga się trzęsie ?
-Rachel skakała jak wariatka.
-Czyli...już wszystko wiadomo ?
-O tak ! - mówiła podekscytowana.
-Dziewczyno, nikomu ani słowa...
-Nic nie powiem ! - mówiła, gdy wchodził do środka. - Ale wy tak serio serio ? - dopytywała się.
Zayn objął mnie i pocałował w kącik ust.
-Pff, też tak mogę. - skrzyżowała ramiona na piersiach.
-Mamy się stukać jak króliki żebyś uwierzyła ?
Zayn zmarszczył brwi słysząc moje słowa.
-Poczekaj chwilę. - powiedziałam i wyszłam z Rachel przed pokój. - W porządku ?
-Pewnie. - uśmiechnęła się - Naprawdę, nikomu nie powiem. Ale...za niedługo kończysz 18 lat, więc chyba wszystko okej.
-Tak, ale bałam się, że będzie zrażać cię ta różnica wieku. - przestąpiłam z nogi na nogę - Wiesz, nie jest zbyt młody.
-Ale mega seksowny !
Zaśmiałam się.
-Nie widziałaś co trzyma pod tym ubraniem. - puściłam jej oczko.
-Uduszę cię! - chichotała.
-Rachel, musisz iść. Obiecałam mu, że po obiedzie spędzimy razem trochę czasu. Sama wiesz..
-Okej, okej. - przytuliła mnie - I o nic się nie martw.
-Ufam ci. - mówiłam, gdy szła w stronę schodów i zniknęłam u siebie w pokoju.
Odetchnęłam głęboko zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o nie i spojrzałam na Zayna.
-To fajna dziewczyna, jesteśmy bezpieczni. - podszedł do mnie i objął w talii.
-Wiem, nie o to chodzi...
-A o co ?
Spojrzałam mu w oczy.
-Chciałabym iść teraz do łóżka. Ale nie mogę.
-Oo.. - powiedział z lekkim żalem - A po co chciałabyś tam iść ?
-Wiesz po co.
-A dokładniej? - złapał mnie za podbródek.
Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Wstydzę się.
-No śmiało.
-Z resztą nieważne. - odwróciłam głowę - Obejrzymy jakiś film ? Słyszałam, że...
-Jay, spójrz na mnie. - powiedział stanowczo.
Podniosłam na niego wzrok.
-Co chciałaś mi powiedzieć ?
Oblizałam wargi.
-Chciałam...Chciałam, żebyś mnie zerżnął. - powiedziałam cicho. - Ale to nie możliwe przez najbliższe kilka dni.
Patrzył na mnie przez moment.
-Możliwe. - musnął kciukiem moją wargę i wsunął go powoli pomiędzy je.

-Możemy to zrobić w inny sposób. - mówił cicho.
Wyjął swojego kciuka i oblizał go. Przełknęłam głośno ślinę.
-Chyba...chyba nie chcę.
-Podobało ci się ostatnio.
Poza dławieniem się...
I znowu ma jakiś inny nastrój. Nie chcę z nim wchodzić w takich chwilach w coś takiego.
-Chyba pójdę się zdrzemnąć.
-Miałaś spędzać ze mną czas.
-Cóż..ty już spałeś, więc rozstaniemy się na jakieś piętnaście minut.
-Unikasz mnie.
-Co?
-Najpierw Rachel, teraz to. - skrzyżował ramiona. - Nie podoba mi się to.
-Też mnie unikałeś.
-Miałem powody.
-Ja też mam !
-Nie podnoś głosu. - położył dłonie po obu stronach mojej twarzy, gdy chciałam się ruszyć. - Jakie masz powody ?
-Wyjdź stąd. To mój pokój.
Przywarł do mnie mocno. Jęknęłam zaskoczona.
-Ty jesteś moja. Więc będę robić co mi się podoba.
Czemu zawsze się kończy w takich momentach?!? To niesprawiedliwe.
OdpowiedzUsuńTyle emocji :D
OdpowiedzUsuńRachel jest the best :D
OdpowiedzUsuńDasz radę dodać dzisiaj kolejny rozdział Sometimes?
OdpowiedzUsuń