Siedzieliśmy z mamą i Ann w kawiarni i popijałyśmy koktajle. Opowiedziałam im o moim zamiarze zmienienia kierunku studiów, tymczasem Martha ciągle dopytywała o wesele.
-Jeszcze nie wiemy.... nie zastanawialiśmy się. - odparłam bawiąc się rurką. - Chyba poczekamy z tym do lata.
-Aż tak długo ? - skrzywiła się Ann - Tak, wiem, że jesteśmy z Willem zaręczeni od roku i jeszcze się nie pobraliśmy, ale wątpię, że Zayn będzie chciał czekać aż tak długo. Sama rozumiesz.
-Tak... - spuściłam wzrok.
Zayn mógłby składać przysięgę nawet zaraz. By zmienić temat postanowiłam zadzwonić do niego i zapytać jak im idzie malowanie.
-Słucham aniołku? - odebrał po pierwszym sygnale. Chyba czekał aż zadzwonię.
-Cześć. Jak idzie ?
-Jak na razie dobrze. Kończymy naszą czerwoną sypialnie. - powiedział dając nacisk na kolor.
-Tylko przypadkiem nie pomaluj całego mieszkania. - wiedziałam, że Zayn uwielbiał ciemne kolory. Ale chyba dostałabym depresji gdyby ciągle otaczała mnie taka ciemność jak w jego apartamencie.
-Nie, nie, o to nie musisz się martwić. - wyczułam, że się uśmiecha.
-Potrzebujecie czegoś ? Jedzenie, picie ?
-Wszystko mamy. Gdzie jesteście ?
-W kawiarni na Bay Street. - powiedziałam i upiłam łyk koktajlu czekoladowego.
-Dobrze, objadaj się a ja wracam do malowania. - usłyszałam rozbawienie w jego głosie.
-Okej. - zachichotałam - O której będziecie ?
-Rozumiem, że za mną tęsknisz.
-Oczywiście. - odparłam szczerze.
-Koło 21:00. Chcemy zrobić dzisiaj jak najwięcej.
Wydęłam dolną wargę.
-Długo. - przyznałam.
-Damy radę. Baw się dobrze, słonko.
-Ty też, jeśli to możliwe.
Zaśmiał się krótko.
-Kocham cię. - powiedziałam.
-Bardzo dobrze.
-Ej! - zmarszczyłam brwi.
-Wiesz, że ja ciebie też.
-Wiem, wiem profesorze. Miłego ciapania pędzlem.
Rozłączyliśmy się a ja wróciłam do "objadania się".
-W dwa dni pomalować mieszkanie ? To w ogóle możliwe ? - dziwiła się Anabel siedząc w moim ulubionym fotelu przy kominku. Słońce już zaszło, Martha czytała gazetę a ja szykowałam dla nas drinki.
-Widocznie tak. W końcu jest ich tam pięciu. - wzruszyłam ramionami wyglądałam do nich z kuchni do której już się przyzwyczaiłam.
Jeszcze kilka miesięcy temu nigdy bym nie pomyślała, że będę robić drinki w kuchni najbardziej aroganckiego profesora jakiego znam.
Który teraz jest dla mnie taki słodki i ubrudzony farbą maluje nasze nowe mieszkanie.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i wróciłam do dziewczyn niosąc na tacy trzy pełne szklanki. Położyłam je na stoliku do kawy i usiadłam na kanapie.
-Potrzebujecie może więcej poduszek ? - zapytałam, gdyż ciągle upewniałam się o ich komfort.
Jeryy i Martha spali w naszej sypialni, Ann razem z Willem w jednym pokoju gościnnym, a Austin w osobnym, nieco mniejszym w którym stało jedynie niewielkie, rozkładane łóżko, które na szczęście chłopak uznał za bardzo wygodne. Zakładam, że Zayn kupując ten apartament nie zamierzał nigdy zapraszać tu rodziny, do tego na kilka nocy, ale i tak udało się nam wygodnie wszystkich rozgościć.
-Julio, jest idealnie, naprawdę. - odparła Martha odkładając czasopismo - Martwi mnie jedynie jak wy tu śpicie. Mieścicie się na tej kanapie ? - zapytała wiercąc się na miejscu na którym siedziała, które przez ostatnie noce było miejscem spania dla mnie i dla Zayna.
-Tak, jest rozkładana.
-Ale twarda ! - zauważyła.
-Da się znieść. - wzruszyłam ramionami.
Wszystkie łazienki były na górze, ale mam nadzieję, że nikt w nocy nie skradał się do kuchni choćby po coś do jedzenia, bo jeśli tak to z Zaynem zostaliśmy przyłapani na "nocnych pieszczotach". Zadbaliśmy o to, żeby żadne z nas nawet nie jęknęło, ale oboje byliśmy nadzy, a niestety salon jest połączony z kuchnią.
Sporo ryzykowaliśmy, ale z tym mężczyzną nie da się spokojnie przespać nocy.
Uśmiechnęłam się w duchu na to wspomnienie i zaczęłam sączyć drinka.
Mój telefon zadzwonił. Na ekranie wyświetliło się zdjęcie uśmiechniętego, półnagiego Zayna. Moje serce zabiło szybciej.
-To Zayn. - powiedziałam i odebrałam - Hej, jak wam idzie ? Wracacie już ?
-Julio, wszystko w porządku ? - usłyszałam po drugiej stronie surowy, ale wypełniony troską głos Zayna.
-Co ? Tak, coś się stało ?
Przez moment nie odpowiadał.
-Halo, Zayn ?
-Jeśli zadzwonią z recepcji i powiedzą, że ktoś przyszedł, nie przyjmuj go, dobrze ? - zapytał. Poczułam napięcie w jego głosie.
-Dlaczego ?
-Nie wpuszczaj. Rozumiesz ?
Zadrżałam.
-Wytłumacz mi o co chodzi.
-Julio, to nie jest...
Przestałam go słuchać, gdy odezwał się stacjonarny telefon.
-Okej, w porządku. - powiedziałam - Kończę. Będziemy oglądać film. Kocham cię. - odłożyłam telefon i drinka i ruszyłam w stronę telefonu wiszącego na ścianie.
Sięgnęłam po niego i przyłożyłam do ucha.
-Halo ? - powiedziałam po chwili.
-Dobry wieczór, czy pan Malik jest w apartamencie ?
-Nie. O co chodzi ?
-Przyszła tu pewna kobieta i mówi, że musi się z nim spotkać.
Zadrżałam.
-Emm...Jestem dziewczyną Zayna, nie ma go teraz. Mogę wiedzieć o jaką kobietę chodzi ?
-Mówi, że nazywa się Melanii Johnson.
Otworzyłam szeroko oczy.
-Halo ?
-Tak, tak.. jestem. - poczułam na czole pierwsze kropelki potu. Odetchnęłam głęboko - Może wejść. - odłożyłam telefon i wróciłam do Marthy i Ann. - Melanii tu jest. Kazałam ją wpuścić.
Patrzyły na mnie zdziwione.
-Czego chce ? Zayn mówił, że zerwali kontakt. - powiedziała Ann z wyraźnym zaniepokojeniem na twarzy.
-Widocznie nie. - kipiałam z zazdrości - Cholera, zaraz tu będzie.
-Po co ją wpuściłaś ? - zapytała Martha. - Może jest niebezpieczna.
-Przecież ją znasz! - powiedziałam spanikowana.
-Widziałam ją dwa razy na oczu dziesięć lat temu. - wstała i przeszła się po pokoju.
Usłyszeliśmy dzwonek świadczący o tym, że drzwi windy się otworzyły. Zamarłyśmy i usłyszeliśmy powolne kroki.
Odwróciłam się.
W wejściu do kuchni zobaczyłam wysoką, bardzo kształtną a nawet nieco otyłą kobietę o rozjaśnianych blond włosach do ramion. Jej oczy były podkrążone, ale mocno wymalowane, na ustach miała świecący błyszczyk.
Pomimo otyłości, była piękna. Patrzyła na nas nieśmiało, po chwili spuściła wystraszona wzrok.
-Melanii ? - zapytałam podchodząc bliżej.
Spodziewałam się chudej lalki Barbie, a tu proszę.
-Ty pewnie jesteś Julia. - powiedziała cicho i uśmiechnęła się delikatnie, bardzo ciepło. - Mogę wejść ?
Oblizałam wargi zanim odpowiedziałam:
-Tak, proszę. - wskazałam ręką na salon.
-Dziękuję. - uśmiechnęła się niewinnie. Zaczęła mi przypominać Adele, nie tylko a z twarzy, ale także z postury.
Zbliżyła się a ja zaproponowałam:
-Odwiesić ci płaszcz ? Bardzo tu ciepło.
-Dziękuję. - powiedziała i oddała mi czarny, długi płaszcz. - Dzień dobry pani. - powiedziała grzecznie do Marthy - Miło was znowu widzieć. Pięknie wyglądasz, Anabel.
-Dziękuję. - rzekła niepewnie.
-Po co przyjechałaś ? - zapytała spokojnie Martha.
Wróciłam do nich i zaproponowałam Melanii by usiadła. Miała na sobie długą, luźną sukienkę pod kolor płaszcza i botki na niewysokiej szpilce.
-Coś do picia ? - zapytałam.
-Wody. Dziękuję. - skinęła z uśmiechem głową.
Przyniosłam jej szklankę wody i usiadłam na brzegu kanapy wpatrując się w nią dokładnie.
-Chciałam porozmawiać z Zaynem. - odpowiedziała w końcu na pytanie Marthy - I pogratulować. - spojrzała na mnie - Jesteś piękna, Julio. Miał rację. Mam nadzieję, że wam się układa.
Zaskoczyły mnie jej słowa.
-Tak... - ściągnęłam lekko brwi - Oświadczył mi się.
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
-Ojej, to wspaniale. Mogę ? - wyciągnęła kształtną rękę w stronę mojej dłoni.
Niepewnie podałam ją jej by mogłam przyjrzeć się pierścionkowi.
-Piękny. - stwierdziła i delikatnie puściła moją dłoń. - Moje gratulację.
Spojrzałam na Marthę która była nieco skrępowana i sama nie wiedziała jak się zachować. Wiedziałam, że nie żywi sympatii do Anabel. Ale wiedziałam też, że jej współczuła.
Tak jak ja.
-Mogłabym porozmawiać z Julią na osobności ? - zapytała dziewczyn - Bardzo proszę. To nie potrwa zbyt długo.
-Oczywiście. - rzekła Martha i razem z Ann poszły na górę.
-Gdzie jest teraz Zayn ?
-Remontuje nasze nowe mieszkanie. Chcieliśmy zamieszkać tu ale... - pokręciłam głową - To skomplikowane.
-Rozumiem. - skinęła głową - Widzę, że dba o ciebie. To dobrze. - wciąż się uśmiechała, a jej spokojny głos prawie usypiał.
-Kochasz go ? - zapytałam po chwili.
Chyba zaskoczyły ją moje słowa.
-Nie. - zaprzeczyła od razu - Kiedyś żywiłam do niego coś głębszego. Może nawet i miłość, ale to stare dzieje. - sięgnęła po torebkę - Spójrz. - pokazała mi zdjęcie przystojnego bruneta, siedzącego na leżaku w jakimś ogrodzie i uśmiechającego się szeroko - Ma na imię Brandon. To mój chłopak.
Spojrzałam na nią.
-Naprawdę ?
-Tak. - skinęła głową - Jesteśmy razem już trzy miesiące. Poznaliśmy się na terapii. Jest terapeutą.
-Przystojny. - oddałam jej zdjęcie.
-Też tak uważam. - uśmiechnęła się i chyba lekko zarumieniła po czym schowała zdjęcie.
-Ale...dlaczego kontaktowałaś się z Zaynem skoro jesteś z nim ? Sądziłam, że chcesz go odzyskać.
Spuściła wzrok a jej uśmiech zbladł.
-Nie kocham Zayna już od wielu lat. - powiedziała - Kontaktował się ze mną i pytał o zdrowie. Czasem odwiedzał...Ale to dlatego, że miał żal po utracie Sophie... - zasznurowała na moment usta - Lubiłam, gdy mnie odwiedzał, ponieważ przypominał mi ją. Nie widziałam jej na oczy...nie chciałam...Ale gdy był ze mną czułam też jej obecność. - westchnęła delikatnie - Później nie były mi już potrzebne jego wizyty. - wzruszyłam ramionami - Poznałam Brandona. Spodobał mi się. - uśmiechnęła się delikatnie. - Ale...chciałam wyznać coś Zaynowi. Starałam się z nim kontaktować, ale nie chciał rozmawiać. Z resztą takich rzeczy nie przekazuje się przez telefon.. - zamilkła na moment - Chciałam, żeby do mnie przyjechał, żebyśmy o tym porozmawiali. Ale gdy już u mnie był to tylko na dziesięć minut, a ja byłam odurzona lekarstwami i nie mogłam wydusić z siebie słowa. - spojrzała na mnie - Dlatego przyjechałam.
-Uciekłaś ?
-Nie. - zaśmiała się krótko i cicho - Brandon wie, że tu jestem. Zna moją historię. Powiedział lekarzom, że tu przyjechałam, więc pewnie Zayn już wie.
Powierciłam się trochę na kanapie.
-Co takiego chcesz przekazać Zaynowi ?
Zamknęła na moment oczy po czym powiedziała:
-Coś...czego mi nie wybaczy. Czegoś czego ja nigdy nie wybaczę sobie.
Kurcze,ciekawe o co może jej chodzić..
OdpowiedzUsuńCoś mi się zdaje ze Shopi nie żyje właśnie przez nią
OdpowiedzUsuń:/