poniedziałek, 24 sierpnia 2015

His Inferno, Rozdział 44

Krótkie info ;>
Aktualnie mój laptop znajduje się 300 kilometrów ode mnie >.< zostawiłam go gdy byłam na weekend u kuzynów ale podobno dzisiaj (poniedziałek) mają mi go odesłać. mam nadzieję że przyjdzie jak najszybciej i że się biedny nigdzie nie zagubi ;> Aktualnie piszę ze starego laptopa mojego brata. Cudem mi to wychodzi ponieważ ledwie działa xd
Od połowy rozdziału możecie zauważyć że nie stawiam przecinków (tak jak teraz) ponieważ tą krótką notkę i resztę rozdziału będę pisać na tym sprzęciku a nie działa tu przecinek xD
Gdybym w najbliższych dniach nic nie dodawała oznacza to że mój tymczasowy laptopik został mi odebrany a tamten jeszcze nie przyszedł xD
Miłego czytania :***



Wybiegłam z budynku ubrana w czarny płaszcz oraz jeansy i rozejrzałam się, aż w końcu dojrzałam lśniącego jaguara.
Z uśmiechem podbiegłam do niego i wsiadłam do środka.
-Gotowa? - Zayn uśmiechał się do mnie szeroko.
-Żartujesz, tak ?
-A chciałabyś, żebym żartował ?
Patrzyłam na niego przez moment. Remontujemy mieszkanie, no ludzie !
Zaczęłam piszczeć radośnie i zarzuciłam mu ramiona na szyję.
-Nie wiem jak ci dziękować.
-Ja nie wiem jak podziękować tobie, za to, że pozwolisz mi się wprowadzić. Dostałbym depresji śpiąc teraz samotnie.
Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem.
-Cała przyjemność po mojej stronie.
-Z naciskiem na "przyjemność"?
-Jak najbardziej. - cmoknęłam go w nos.
Odpalił silnik a ja zapięłam pasy. Włączyliśmy się w ruch.
-Jaki kolor ścian ? - zapytał.
-Myślałam o czymś jasnym.
Zmarszczył lekko brwi.
-Lubię spać, gdy w pokoju jest ciemno.
-Tak, ale nie wiem czy uda się podzielić tamto miejsce na sypialnie, kuchnie i salon. Za mało miejsca.
-Skarbie, to mieszkanie jest większe niż ci się wydaje. Wywali się kilka rzeczy. Na przykład ten zakurzone regał na których nie dostrzegłem książek.
-Regał? O Boże, zapomniałam, że tam jest !
-I jeszcze to. - wyjął ze schowka jakiś papierek i podał mi go.
-Co to?
-Zgoda na przejęcia mieszkania obok i wstawienie drzwi. Trochę wygody nie zaszkodzi. Byłbym wcześniej, ale musiałem to załatwić.
-Żartujesz, tak ?  - zapytałam ponownie.
-Właściciel to naprawdę miły gość.  - wzruszył ramionami.

-Wiem, obniżał mi czynsz. Jest aż za miły.
-Więc ?
-Okej też bym wolała żeby sypialnia była ciemniejsza. Ale nie czarna.
-Bez obaw. - położył dłoń na moim kolanie i spojrzał na mnie gdy staliśmy na światłach - Cieszysz się?
Westchnęłam ciężko i czułam te wszystkie emocje.
-Jesteś najlepszy na świecie.


      -A gdyby nas tak zamknęli chciałabyś ochrzcić te wszystkie łóżka? - szepnął mi do ucha Zayn gdy chodziliśmy bo ogromnej galerii jak ja to mówię "meblowej" i wybieraliśmy łóżko i kanapę do salonu.
Będę miała salon!
-Chyba nawet tym nie odwdzięczyłabym ci się za to co dla mnie robisz.
-Wynagradzasz mi to tym że mogę się wprowadzić. Z resztą już dawno chciałem to zaproponować.
-Naprawdę? - spojrzałam na niego.
-Chyba nie sądziłaś że robię to dla swojej wygody ?
-Nie...chyba nie.. nie wiem.  Nie zastanawiałam się nad tym byłam zbyt podekscytowana. I w sumie nie miałam dużo czasu.
-Cóż nie proponowałem bo odkąd jesteśmy razem mało czasu spędzałaś u siebie. I miałem nadzieję że jednak wprowadzisz się do mnie więc sądziłem że mieszkanie będzie można niedługo sprzedać. Ale skoro nie ty do mnie to ja do ciebie. Nie zmieścilibyśmy się tam oboje a skoro zaczynamy rozbudowę można się urządzić. - wzruszył lekko ramionami.
-Wiesz jak cię kocham prawda ? - przystanęłam by objąć ramieniem jego szyję. Było to trudne ponieważ miałam dosyć wysoko.
-Pokażesz mi gdy będziemy chrzcić nowe łóżko. - nachylił się i cmoknął mnie w usta - I nową wannę. I kanapę. I stół.
Zachichotałam cicho czując że robię się czerwona jak burak.
Szliśmy dalej. Zayn obejmował mnie ciasno w pasie a ja zaczęłam się nerwowo rozglądać.
-Też masz wrażenie że zaraz spotkamy tu kogoś niechcianego ?
Ściągnął brwi.
-Cóż...byłby idealny dramat. - przyznał - Na razie nikogo nie widziałem więc spokojnie. I nie jest to miejsce do którego chodzi się na co dzień jak kino czy supermarket.
-Właśnie ! Nie byliśmy jeszcze razem w kinie ! - zauważyłam podnosząc głowę by na niego spojrzeć.
-Pójdziemy. - klepnął mnie delikatnie w pupę.
-Obiecujesz ?
-Obiecuję. - cmoknął mnie w czubek głowy - Z resztą, czego ja bym dla ciebie nie zrobił?


      Tydzień później drzwi do mieszkania obok były wstawione. Wszystkie pomieszczenia były już puste, czekało tylko malowanie.
-Dasz radę sam ? - zdziwiłam się spacerując po miejscu gdzie był kiedyś mój "pokój". Cieszyłam się, że mogę pozbyć się tej nory i zamienić ją w coś wartego zamieszkania.
-Pomoc jest już w drodze. - uśmiechnął się kładąc ostatnie puszki farb.
-Kto ? - zdziwiłam się.
-Głównie to wszyscy. - uśmiechnął się - Ty, Anabel i Martha będziecie chodzić po centrach handlowych, ja z Willem i Austinem zajmiemy się ścianami a nasi ojcowie podłogą. - wzruszył ramionami. - No i później poskładamy meble.
-Żartujesz tak ? - zapytałam po raz kolejny w ostatnich dniach.
-Julio, kiedy ostatnio żartowałem ?
-Czyli mam pełne prawo być u ciebie w apartamencie ponieważ będzie tam też moja rodzina ?
-Tak. Kto jest super chłopakiem ? - rozłożył ramiona.
-Nie wytrzymam z ta twoją dobrocią ! - zaśmiałam się i przytuliłam się mocno.
-Zasłużyłaś na nią. - pocałował mnie w czoło. - Proponuję wrócić i przygotować dla nich obiad.
-Jestem za. 
Wyszliśmy z pustego mieszkania trzymając się za ręce. Byłam pewna że nic nie może nam tego wszystkiego zepsuć.
Do czasu...


2 komentarze: