Otacza mnie stado dziennikarzy. Flesze mnie oślepiaj, a hałas sprawia, że nie słyszę nic poza krzykami. Próbuję biec, ale nie mogę się ruszyć. Z tłumu wyłania się wysoka, chuda postać Nathana.
W prawej dłoni trzyma kajdanki. Zdjął je. Ale jak ?
Jest wolny. O nie. A wszyscy już wiedzą.
Zdejmuje pas ze spodni i uderza nim delikatnie o wewnętrzną część dłoni. Jego zimne spojrzenie sprawia, że nie mogę oddychać.
-Odwróć się. - mówi
A ja z krzykiem na ustach zrywam się i rozglądam.
Okej. Jestem w domu. Nie, to nie dom.
Przez szklaną ścianę dojrzałam wysokie budynki i wielkie, oświecone miasto.
Toronto. No tak, już tu jesteśmy...
Jedyną rzeczą, która przyniosła mi ulgę był widok Zayna, kiedy nagle jego silne ramię objęło mnie w pasie.
Spojrzałam w dół.
-Zły sen ? - zapytał z troską w głosie. Jego oczy świeciły jak dwa ogniki.
Skinęła przerażona głową i znowu się położyłam, tym razem wtulona w jego ramiona.
Okrył mnie po sam kark kołdrą i zaczął składać na twarzy delikatne pocałunki.
-Nathan tam był. - szepnęłam - Próbował mnie bić na oczach wszystkich. Robili nam zdjęcia i...
-Ćśś. - uciszał mnie głaszcząc moje włosy - To tylko sen.
-Tak...sen. - jęknęłam, chowając twarz na jego piersi. - Przytul mnie mocniej.
Zrobił to o co prosiłam, dodatkowo przerzucając nogę przez moje nogi. Zrobiło mi się o wiele cieplej.
Wydałam z ciebie cichy jęk.
-Co? - szepnął Zayn.
-Nic...Miło. - odrzekłam. - Bardzo.
Czułam, że się uśmiecha.
-Mi też. - westchnął cicho. - I wiesz co to znaczy ?
-Hm?
-Powinniśmy tak spać co noc.
Zacisnęłam powieki.
-Chciałabym. - powiedziałam rozmarzona.
Spodziewałam się, co czeka mnie jutro. Bogate śniadanie do łóżka, gorąca kąpiel, siedzenie przy kominku, a wieczorem pieszczoty Zayna w tym ogromnym łóżku.
To w porównaniu z tym co czeka mnie w moim mieszkaniu jest po prostu Niebem. I wcale nie chodzi o ekstrawagancki apartament...
-Zayn?
-Hm?
-Do kiedy mogę tu zostać ?
Nie odpowiadał przez chwile.
-Na zawsze.
-Wiem jak to wygląda. Tak, rozumiem. Wytłumacz im, że znamy się od dawna.
Rano obudził mnie niespokojny głos Zayna. Gdy dotarło do mnie po raz kolejny gdzie jestem przewróciłam się na bok w jego stronę. Podparłam się na łokciu i uważnie obserwowałam pracę mięśni jego ramion i pleców, gdy się poruszał. Siedział na skraju łóżka w czarnych spodniach od piżamy, włosy jak zawsze miał seksownie zmierzwione.
Uśmiechnęłam się, ale gdy znowu zaczął mówić, mój uśmiech zbladł.
-Chryste, wiem...Martin, to nie jest żaden romans, wybij im to z głowy, albo sam to zrobię. - westchnął ciężko - Okej. Zadzwonię później. - odłożył telefon i odwrócił głowę w moją stronę.
Zmarszczył brwi.
-Nie śpisz ?
Pokręciłam głową.
-Kto to był ? - zaczęłam delikatnie jeździć paznokciami po jego plecach.
-Albert Martin. - przetarł zmęczone oczy.
Skrzywiłam się. Kiedy dzwoni ważna osoba, a Zayn jest zdenerwowany, to znaczy, że jest źle.
-Jak bardzo jest zły?
-Nie jest zły. - odparł cicho - Tylko się stresuję. Przyjaźnimy się, ceni mnie jako profesora i nie chce, żebym wyleciał i stracił reputację.
-I..tak się stanie przeze mnie, co ? - skrzywiłam się.
-Nie stanie się. - wsunął się pod kołdrę i przytulił się do moich piersi. - A nawet jeśli, to nie przez ciebie, tylko głupie zasady uniwersytetu.
-Czyli przeze mnie.
-Gdybym tak bardzo chciał zachować posadę, zostawiłbym cię już dawno. - powiedział, a ja zadrżałam na tę myśl - Wolałbym, żeby mówili o mnie najgorsze rzeczy i spać pod mostem niż żyć w bogactwie bez ciebie.
Pocałowałam go w czubek głowy.
-Co mówił Albert?
-Dyrekcja dowiedziała się o ostatniej sytuacji w Selinsgrove. Zakładam też, że oglądali wiadomości.
-Jesteśmy w kropce ?
-Wyjaśnię to. A Albert mi pomoże. Zaufaj mi, dobrze ? - spojrzał na mnie.
-Spróbuję.
Uśmiechnął się i pocałował mnie głęboko.
-Głodna ? - zapytał, muskając nosem mój nos.
-Bardzo. Zrobię omlety,dobrze ? - zdjęłam z siebie kołdrę i usiadłam na skraju łóżka.
-Ale tu wrócimy ? - położył ramię na mojej stronie, tam gdzie spałam.
-Gdzie ?
-Do łóżka. - spojrzał na mnie znacząco.
-Ojej, znowu ? Robiliśmy to cały lot do Toronto. - zarumieniłam się.
Zmarszczył brwi.
-Nie chcesz ? - wydął dolną wargę.
-Oh, no tak, tobie się nie odmawia ? - wstałam i położyłam dłonie na biodrach.
-Zayn tak ładnie prosi. - mówił błagalnie.
-Ooo, Zayn jest napalony, co ? - przechyliłam głowę w bok.
-Bardzo. - próbował ukryć uśmiech - I będzie mu smutno, jeśli Julia nie zdejmie dla niego tej seksownej koszuli.
-Skoro tak bardzo chcę, niech sobie sam zdejmie. - wzruszyłam ramionami ruszając w stronę wyjścia. - Aaaa !- piszczałam po chwili - Zayn, nie ! Puść mnie ! - chichotałam, gdy mężczyzna podniósł mnie i zaczął iść w stronę łóżka.
-Sama chciałaś. - klepnął mnie w pupę.
-Nie, proszę. Jestem głodna, najpierw omlety.
Westchnął.
-Okej. - ruszył w stronę schodów.
-Możesz mnie już postawić.
-Tylko po co? - znowu klaps.
-Ej! - chichotałam.
-Cholera. - mruknął do siebie i postawił mnie.
-Co ?
-Miałem tego nie robić.
-Czego ?
Ach, no tak. Moja pupa miała być nienaruszona, a wszystko przez złe wspomnienia z Nathanem. Uśmiechnęłam się do siebie.
-Bo Nathan, tak ? - uniosłam brew i podeszłam bliżej - Odkąd obiłeś mu twarz, możesz robić z moją pupą co tylko zechcesz. - położyłam dłonie na mięśniach jego brzucha.
Uniósł kącik ust.
-Już...zapomniałaś o tym co robił?
Wzruszyłam ramionami.
-Chyba tak. Już mi to nie ciąży na sercu. - złapałam go za dłonie i położyłam je na swoich pośladkach - Ani tu. - szepnęłam.
-Więc... to mój szczęśliwy dzień. - złapał mnie mocniej za pupę i podniósł, a ja natychmiast owinęłam nogi wokół jego bioder.
-Gdzie idziemy ? - chichotałam.
-Chyba chciałaś omlety?
-Tak, ale mogę je zrobić ?
-Pod warunkiem, że nago, a później seks i kąpiel.
-A może seks + seks w wannie ?
-Umowa stoi.
I tak o to sam profesor sprawił, że zapomniałam o uniwersytecie i o sprawach, które tam na nas czekają.
BOŻE TO JEST BOSKIE :D
OdpowiedzUsuńTo jest genialne wszystko co piszesz ;*
OdpowiedzUsuńSuper ;*
OdpowiedzUsuń