piątek, 21 sierpnia 2015

Double Bliss, Rozdział 35

-Jak chcecie dzisiaj spać ?
Chłopcy wzdrygnęli się i podnieśli swój wzrok z talerzy na Michaela, gdy usłyszeli jego głos.
Jaixy spojrzał zestresowany na Zayna.
-Śpimy razem. Jaixy ma koszmary i ciężko mu spać samemu.
Na twarzy mężczyzny pojawił się delikatny uśmiech. Spojrzał na wystraszonego chłopca.
-Na tym ciasnym łóżku ? - padł na oparcie krzesła - U mnie będzie ci wygodniej.
-Chce spać z Zaynem. - rzekł natychmiast.
-Prosimy, on naprawdę się męczy w nocy. - Odezwał się. Mówił błagalnie, ale jednocześnie spokojnie.
-Hmm.. - Michael patrzył na nich uważnie. - Okej.
Odetchnęli w duchu.
Gdy zjedli Zayn zapytał:
-Możemy już iść ?

-Ty zostań. - powiedział Michael - Jaixy, zostaw nas.


     Nasłuchując płaczu brata, Jaixy położył głowę na jego ramieniu i objął ręką plecy. Zayn leżał na brzuchu z twarzą w poduszce i nie mógł zdusić szlochu.
-Nikt nam nie pomoże, co ? - zapytał wtulając się w brata.
Zayn z jękiem pokręcił głową.
-Chodź spać, co ? - zaproponował.
Zayn w duchu szukał w sobie siły. Wiedział, że musi chronić brata, a nie płakać. Jaixy był zbyt delikatny na to co przechodzili. Gdyby nie Zayn, już dawno by coś sobie zrobił.
-Okej... - skinął głową podnosząc się na ramionach. Obrócił się tak by leżeć na plecach. - Ach.. - jęknął, gdy pośladkami dotknął materacu.
-Boli cię ?
Skinął głową.

W końcu całkowicie się położył i mógł przytulić brata do siebie tak by oboje zmieścili się na łóżku.
-W porządku ? - mruknął Jaixy.
-Mhm. - jęknął.
-Nie wytrzymam już tego.
-Jaixy. - westchnął ciężko - Będziemy mieć kiedyś piękne dziewczyny, wiesz ? Później żony. Dzieci. - masował brata dłonią po plecach by dać mu wsparcie. 
-Ale teraz nie mamy nic. 
-Mamy siebie. - szepnął - Dajemy radę. Wytrzymasz jeszcze ? Dla mnie. Błagam nie rób głupstw.
Oboje pomyśleli o dniu,w  którym Jaixy próbował powiesić się w szatni. Przytulił brata mocniej.
To właśnie były plusy tego, że nie ma tam kamer. Wysłali by Jaixy'ego do jakiegoś psychiatryka, a Zayn został by sam.
-Obiecasz mi ? -Spytał Zayn 
Jaixy pociągnął nosem.
-Nie płacz.
Zaśmiał się nagle.
-Teraz czuję się jak pedał. - powiedział z rozbawieniem.
-Nie wkurzaj mnie. - Zayn również się śmiał.
Jaixy podniósł głowę by na niego spojrzeć.
-Jeśli powiem ci, że cię kocham to zabrzmi to pedalsko ?
-Bardzo. Ale ja też cię kocham, braciszku. 

Znowu oparł głowę o jego pierś i odetchnął głęboko.
-Zayn, gdybym w nocy...No wiesz.
-Wiem, wiem. - poklepał go po plecach - Śpij już.


    -No już, obudź się... - szeptał Zayn łapiąc brata za ramiona.
Jaixy zalany potem rzucał głową na boki.
-Cholera, przestań. - syczał przez zęby Zayn - Jaixy !
-Co ? - otworzył szeroko oczy. 
-W porządku, już dobrze. - ocierał jego twarz i odgarniał włosy przyklejone do twarzy.
-Zayn, ja już nie mogę. - objął szyję brata i przytulił się do niego, gdy ten nam nim wisiał.
Teraz już leżał.
-Tak strasznie się boję. Już nie zniosę tych snów. Tych obrzydliwych dni z nim.
-Jaixy.. - starał się go uspokoić.
Chłopak płakał głośno, a gdy Zayn poczuł jego łzy na sobie powiedział:
-Przysięgam, zapłaci mi za to. I treningi nie pójdą na marne.


     Ostatni raz. Ostatni raz. Ostatni raz.
Te słowa powtarzał sobie Zayn w głosie podjeżdżając samochodem pod duży dom przy ulicy. 
Ostatni raz miał tej nocy użyć karate. 
Po tym jak brutalnie pobił brata, osobę która przez te wszystkie lata była dla niego wsparciem, którą chronił i którą tak bardzo kochał, wiedział, że musi wypełnić obietnicę.
Znał Los Angeles na pamięć, więc wiedział, gdzie jechać nim ktokolwiek zdąży zadzwonić na policję.
Rozwalił klamkę młotkiem i czekał, aż włączy się alarm.
I nic.
Odetchnął z ulgą i wszedł do środka. Światła były zgaszone, więc Michael spał.
Przeszedł go dreszcz.
Nie. Nic mi nie zrobi. Jestem większy. Silniejszy. Już mnie nie dotknie.
Wszedł na górę i zajrzał do dwóch pomieszczeń aż trafił na sypialnie. Zapalił światło.
Gdy podszedł do łóżka Michael zdążył się rozbudzić.
Nie zdążył nic powiedzieć, gdyż chłopak złapał go za materiał ubrania i rzucił na podłogę. Zdjął skórzaną kurtkę i patrzył jak Michael ze strachem odsuwa się od niego.
-I co ? Może teraz ? Może teraz mnie rozbierz i zerżnij ! - wrzasnął i kopnął go mocno. Z uśmiechem patrzył jak zwija się z bólu. Przypomniało mu się jak trzyma go mocno i szarpie za włosy podczas gdy.... - Ty skurwielu ! - warknął i zaczął okładać go pięściami po twarzy. Wyładował całą swoją złość w uderzeniach. Cały ten wstyd. Wspomnienia. Ból.
Ręce. No tak, ręce. Tego chciał Jaixy.
To nimi nas dotykał. Nimi nas rozbierał. Nimi nas trzymał, ciągnął za włosy.
Podniósł go i pchnął obolałego na ścianę.
-Za mojego brata. - warknął.
Trzask. 
Jedna ręka.
Trzask.
Druga ręka.
Plunął na krzyczącego z bólu Michaela i skierował się do drzwi.
-I kto teraz zginie w pierdlu! - wrzasnął za nim Michael.
-Gdy ty będziesz zeznawał już mnie tu nie będzie. - powiedział i poszedł do samochodu.
Przejechał około stu kilometrów. Zatrzymał się na jakimś pustkowiu by ochłonąć.
Zaciskał kierownicę w dłoniach. W końcu oparł o nią głowę i z przekleństwem na ustach zalał się łzami.
Stracił go. Stracił Jaixy'ego.



     Pół roku nieobecności w tamtym miejscu nie wystarczyła by pozbyć się wspomnień. Osiemnastolatek Po rozmowie z matką nabrał odwagi i idąc na górę, do swojego starego pokoju myślał co powiedzieć.
W końcu z zaciśniętym sercem powoli otworzył drzwi. Stanął w ich progu i ujrzał Jaixy'ego siedzącego przy sztaludze z ołówkami w poplamionych rękach.
Mój artysta, pomyślał.
Od razu zauważył dużo jaśniejsze od drugiego oko. Zacisnęło mu się gardło z żalu.
-Przepraszam. - jęknął. - Tak mi przykro.
Na twarzy Jaixy'ego pojawił się szeroki uśmiech.
-Wiem. - powiedział zwyczajnie.  - Czekałem na ciebie. Długo cię nie było. - uniósł lekko brew.
Zayn zaśmiał się a z jego oczu popłynęły łzy.
-Chodź tu. - rozłożył ręce a Jaixy ze śmiechem na ustach wpadł mu w ramiona. 

2 komentarze: