-Bolało ? - Jaixy siedział na łóżku przy bracie, którego łzy już zdążyły wyschnąć.
-Nie. -pokręcił głową.
-Teraz ja. - rzekł wystraszony.
-Myśli, że jesteś chory... - urwał, gdy usłyszeli Michaela za drzwiami.
-Tak, tu Michael. Carl, gdzie macie leki na grypę żołądkową ?
-Gada z tatą. - szepnął Jaixy i zaczął drżeć.
-Jak to ? Przecież Jaixy jest chory...Teraz śpi, Zayn powiedział, że wymiotował....Ah, rozumiem. Tak, tak, mają poczucie humoru. Ja też nie wiem po co. - słyszeli jak ciężko wzdycha - Dobrze. Właściwie to lepiej, że Jaixy nie jest chory...Po co ma się męczyć.
Słyszeli jak się żegna z ich ojcem i nasłuchiwali kroków.
-Idzie tu. - panikował Jaixy -Zayn co teraz... - urwał, gdy drzwi się otworzyły.
-Czyj to był pomysł ? - zapytał Michael ostro.
Zayn przełknął głośno ślinę.
-Mój. - powiedział, a Michael podszedł bliżej.
Uderzył chłopaka w twarz.
-Zostaw go! - protestował Jaixy.
-Zamknij się. - pogroził mu palcem.
-Zginiesz w pierdlu, zobaczysz. - mówił dalej patrząc mężczyźnie w oczy.
-Jaixy ! - szturchnął go Zayn.
-Okej.. - westchnął ciężko Michael - Sam muszę to zrobić. - chwycił chłopaka za gęste włosy i przytrzymywał mu głowę, podczas gdy rozsuwał rozporek spodni.
-Spokojnie, poszedł gdzieś. - mówił cicho Zayn trzymając włos brata nad muszą klozetową.
Tym razem Jaixy naprawdę intensywnie wymiotował. Zayn przechylił głowę w bok by na to nie patrzeć.
Nie mówimy tu o wymiotach.
Tylko, gdy Michael wpychał w usta chłopaka...A gdy dochodził, wciąż go trzymał.
Jaixy odsunął się i ocierając usta usiadł pod ścianą. Kaszlną kilka razy i zapłakanymi oczami spojrzał na brata.
-Nie...nie mów o tym nikomu. - jęknął.
-Nie mam zamiaru. - pogłaskał brata po głowię.
Jaixy podsunął kolana pod brodę.
-Gdzie on śpi ?
-Nie wiem. Chyba w gościnnym, albo u rodziców.
-Nie chcę z nim spać... -skrzywił się.
-Nie będziesz musiał. Ja pójdę, okej ?
Chłopak spuścił głowę.
-Dlaczego on nam to robi ? - jęknął.
Zayn westchnął ciężko. Byli w tym samym wieku, ale przy Jaixym musiał odgrywać rolę starszego brata.
-Nie mam pojęcia. - szepnął - To chory zboczeniec...
-Gdzie poszedł ?
-Chyba zrobić kolację. Dasz radę zejść na dół ?
-Brzydzę się na niego patrzeć. Co jeszcze ? Może zacznie nas karmić ?
-Nie podsuwaj mu tego pomysłu. - rzekł ciszej i pomógł bratu wstać.
-Zayn..
-Hm ?
-Nie chcę być gejem.
-Nie będziesz, przestań.
-Powinienem całować dziewczyny, a... - zapłakał - Miałem spermę w ustach.
Poszli do pokoju, a stamtąd wyszli na korytarz.
-Chyba żadna kobieta nie naoglądała się tyle nagiego, męskiego ciała co my. - stwierdził smutno.
-Nawet mi nie mów..
-Będzie trzeba to kiedyś odrobić. - powiedział Zayn, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
-Nie sądzę, żeby jakaś nas chciała po tym wszystkim. Nie wiem jak ty, ale ja się sobą brzydzę.
-Nie musimy żadnej o tym mówić...
-Więc... - mówiłam siedząc na jachcie obok Zayna wpatrzonego w nasze splecione dłonie - Nie było tylko dotykania ?
Pokręcił głową.
-Było wszystko. - spojrzał na mnie - Miałem nie mówić co robił Jaixy'emu...Ale po tym co robił mi, możesz się domyślić, że on miał to samo.
-Domyślam się... - spuściłam wzrok - Mnie Jack tylko dotykał. Jak mówiłam, raz próbował mnie zgwałcić ale mu się nie udało.
-Ma skurwiel szczęście. - objął mnie ramieniem i pocałował w skroń - Jak na swój wiek byliśmy dość dobrze zbudowani, pewnie we dwoje poradzilibyśmy sobie z Michaelem, ale... - pokręcił głową - Zbyt duży strach w nas obudził.
-Jaixy się bał, że w przyszłości będzie wolał mężczyzn ?
-Tak, i to bardzo. - westchnął.
-Ty też?
-Nie wiem. - wzruszył ramionami - Za bardzo martwiłem się o niego, żeby myśleć o sobie.
Przeczesał palcami włosy i dodał:
-Były chwilę, że naprawdę myślałem, że Jaixy jest już gejem. I sam mu w tym często pomagałem....
Podkuliłam nogi pod brodę i zamieniłam się w słuch.
Wspaniały rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNapisany jest świetnie, ale szkoda mi chłopaków =(
OdpowiedzUsuńSerio,ja wiem,że to fikcja,ale boli od samego czytania,bo nawet nie próbowałam sobie tego wyobrażać,tak jak to robie przy każdym rozdziale
OdpowiedzUsuń