Przez was mam ogromną wenę na Double Bliss, a biedne His Inferno tylko czeka, aż napiszę kolejny rozdział xD
Ostatnio (jak na tego bloga) było sporo komentarzy, mam nadzieję, że zawsze tak będzie <3
Miłego czytania :**
Nieedytowany, ponieważ w ciągu dwóch dni muszę poprawić dwie kartkówki i trzy sprawdziany, więc same wiecie ;__;
-Zayn, ale.... - jąkałam, zasłaniając usta dłonią.
Podszedł do mnie, objął mnie mocno pod pośladkami i podniósł. Wpoił swoje wargi w moje i całował namiętnie. Desperacko objęłam jego twarz dłońmi i pogłębiałam pocałunek.
-Skarbie, ja... - dyszałam.
-Muszę coś zrobić. - padł na kolana i podłożył mnie na chłodnej podłodze.
Zdarł ze mnie spodnie i bieliznę po czym nachylił się nade mną.
-Teraz ? - otworzyłam szeroko oczy.
-Przez dwa tygodnie ty byłaś na górze. - pocałował mnie w dekolt - Możemy, kiedy jesteś w ciąży?
-Chyba tak, to dopiero pierwszy miesiąc.
Uśmiechnął się kusząco. Nie minęły trzy sekundy a był już we mnie.
-Oh ! - krzyknęłam, wyginając plecy w łuk. Głównie z zaskoczenia. - Ach ! Boże, Zayn ! - spojrzałam na niego zaskoczona, gdy wbił się we mnie z całą siłą.
-Tego mi było trzeba. - wydyszał i zamknął oczy.
Leżałam na brzuchu na łóżku w sypialni , zgrzana i mokra od potu, z rozchylonymi wargami, po tym jak Zayn wykorzystał na mnie chyba wszystkie pozy jakie zna.
Patrzyłam jak zgrzany siada na skraju łóżka i głęboko wzdychając rozciąga się.
-Jak tam, kwiatuszku ? - zapytał, nie patrząc na mnie.
-Hyy ? - wyjąkałam.
Odwrócił się i dał mi klapsa.
-Litości. - jęknęłam, chowając twarz w poduszkę.
Położył się obok mnie, również na brzuchu i objął ramieniem.
-Dziękuję. - rzekł cicho.
-Za seks ? - spojrzałam na niego rozbawiona.
-Za to, że ze mną zostałaś.
-Oo.. - położyłam się na boku, a on wtulił się w moje piersi. -Mówiłam, że wszystko będzie dobrze. - szepnęłam i pocałowałam go w czubek głowy.
Złapał mnie za biodra i przeciągnął na ciebie. Teraz leżałam na nim całym ciałem.
-Mam jeszcze siłę. - rzekł.
-Na co ?
-Zobaczysz. - uśmiechnął się tajemniczo.
-O nie.
-24, 25, 26.... - liczyłam unosząc się w górę i w dół.
Zastąpiłam Zaynowi...sztangę.
Leżał na łóżku, jedną dłonią obejmował mnie za kostki, drugą za kark i unosił w górę i w dół.
-To głupie, puść mnie ! - marudziłam, ale nie ruszałam się, ponieważ nie chciałam spaść i go zgnieść.
-Licz. - wydyszał.
-28, 29, 30, teraz mnie odstaw ! -położył mnie delikatnie na łóżku obok i podniósł się.
-Dzięki, kiciu. - masował ramiona.
-Czego ty nie wymyślisz ? - uklękłam i przeczesałam palcami włosy.
Sięgnął po czarny T-shirt.
-Teraz mogę jechać.
-Co ? Gdzie jechać ?Jeśli chodzi o śledztwo, rozmawiałam już ze Smithem i...
-Martin mi wszystko powiedział. - zapiął rozporek dżinsów. - Nie mówię o śledztwie.
-A o czym ?
Wyciągnął do mnie rękę.
-Chodź.
-Pomyślałem, że trzeba zastąpić czymś ten biedny samochód. - westchnął, mówiąc o audi, które prawie spłonęło. Niby ogień ugaszono, ale trafiło na złom.
-Przecież masz cały garaż aut.
-Tak. Ale to będzie od początku NASZE auto. - spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, po czym puścił moją rękę by otworzyć garaż. Wpisał kod, a naszym oczom ukazał się lśniący, czerwony...
-Jaguar ? - otworzyłam z wrażenia usta.
-F-type. - dokończył.
-Łoł. - jęknęłam i podeszłam do tego cudeńka.
-Chyba trzeba go rozruszać - powiedział, a gdy odwróciłam się w jego stronę, rzucił mi kluczyki.
-Mogę ? - zdziwiłam się.
-To też twój samochód. Jak cała reszta. - wzruszył ramionami. - A ja wolę na razie nie siadać za kółko.
-Jej ! - pisnęłam i zaczęłam podskakiwać po czym podekscytowana weszłam do środka.
-Tylko nie zarysuj. - usłyszałam obok siebie głos Zayna, który wsiadł zaraz za mną.
Wycofałam i wjechałam na pustą ulicę. Serce zabiło mi szybciej, gdy usłyszałam charczenie silnika.
-Powinienem się bać. - stwierdził Zayn.
-Czemu ? - zachichotałam, nim ruszyliśmy.
-Baletnica za kierownicą ? Słabo to widzę. - drażnił się.
-Już nie jestem baletnicą. Zawsze lubiłam samochody, aż do.. - spuściłam wzrok, gdy przypomniał mi się wypadek Celeste.
Dlatego też byłam w taki szoku, gdy dowiedziałam się, że Zayna uwięzi wózek. To była druga osoba, którą kocham nad życie i która została kaleką.
Zayn położył dłoń na mojej dłoni.
Gdy na niego spojrzałam, mój smutek minął. Miał ciepło i miłość w oczach. A już całkowicie zapomniałam o wszystkim, gdy powiedział:
-Widzisz tą drogę ? - wskazał przed siebie. Spojrzałam na asfalt, a później na zachodzące słońce. - Dalej nie ma zabudowań. Przekrocz przynajmniej 240.
A później rozległ się pisk opon.
Samochód stał na jakimś pustkowiu. Słońce zachodziło, a ciepły wiatr muskał nasze ciała. Zayn siedział na masce, ja owinięta nogami wokół jego bioder, topiłam się w namiętnej fali jego pocałunków.
-Mm.. - mruknęłam, gdy się odsunął i musnął swoim nosem mój nos.
-Kocham cię. - powiedział cicho.
-Ja ciebie też. - szepnęłam, bawiąc się jego włosami.
-Jak bardzo ? - uniósł brew.
Objęłam ramionami jego szyję.
-Tak bardzo, że postanowiłam się do ciebie wprowadzić.
Zastygł w bezruchu i otworzył szeroko oczy.
-Naprawdę ?
-Mhm. - uśmiechnęłam się.
W oddali zauważyłam zbliżające się, czarne niskie auto, chyba również sportowe.
-Więc masz okazję oznajmić o tym Ethanowi.
I rzeczywiście. Samochód zatrzymał się niedaleko nas, wysiadł z niego Ethan, Martin, Jacob a z miejsca kierowcy - Jaixy.
-Mówiłem, że dałem radę ? - wołał uśmiechnięty Martin , gdy z Ethanem i Jacobem zmierzali w naszą stronę.
Jaixy zatrzymał się przy samochodzie i zszokowany patrzył na Zayna, gdy ten podawał sobie ręcę z resztą chłopaków i jeszcze raz dziękował Martinowi.
-Przepraszam na chwilę. - postawił mnie i skierował się w stronę Jaixy'ego.
-To chyba była kara za to, że ci dokopałem. - zawołał do brata, który podchodził do niego ze łzami w oczach.
-Ale przecież...
-Tylko nie płacz.
-Ty chodzisz. - wpadli sobie w ramiona, a Jaixy zalał się łzami.
-Nie płacz, bo znowu skopie ci tyłek.
Spojrzeli na siebie.
-A właśnie..Przeprosiłem cię za tamto ? - zapytał niepewnie Zayn.
-Nie. - zaśmiał się Jaixy.
Zagryzł wargę.
-Przepraszam, braciszku. Nie wiem co we mnie wstąpiło.
-I ? - dopytywał z uśmiechem.
-I kocham cię. - rzekł bez zastanowienia.
-No widzisz ? - znowu się przytulili.
Dotarło do mnie, że po policzkach płyną mi łzy. Wytarłam je szybko i razem z chłopakami uśmiechałam się szeroko.
-To trochę gejowskie. - powiedział Jaixy.
-Cicho, nie psuj takiej chwili.
Wybuchnęli śmiechem i już było wiadome, że dopiero teraz jest pomiędzy nimi tak jak kiedyś.
super :* kacham jak piszesz <3 czekam na wiecej :3 :*
OdpowiedzUsuńJe ! Tak ma być ;)
OdpowiedzUsuńCiesze się z takiego obrotu sprawy,bo ja zawsze jestem za dobrym zakończeniem :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki,żeby nic się nie zepsuło :)
OdpowiedzUsuńMega słodka scena między chłopakami ♥
OdpowiedzUsuń