poniedziałek, 15 czerwca 2015

His Inferno, Rozdział 33

Więcej mogli mi powstawiać jedynek do poprawy, prezentacji, rysunków i innych bzdetów ;-; Ostatnie dwa tygodnie były najgorsze, ale uwaga, uwaga...
Nie mam już żadnej nauki w tym roku szkolnym, więc jestem wolna ! <3
Miłego czytania :***



-Mmm... - mruczałam, rozciągając się w łóżku. 
Przewróciłam się na prawy bok i, gdy ujrzałam przed sobą również nagiego, ledwo do pasa przykrytego kołdrą Zayna, powtórzyłam jeszcze głośniej:
-Mmm! - otworzyłam szeroko zmęczone oczy a na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech.

-Hmm? - mężczyzna przetarł twarz i spojrzał na mnie. Również się uśmiechnął - Jak się spało ?
-Nie spało. - zachichotałam i przysunęłam do niego.
-Tak ? - przytulił mnie do piersi i pocałował w czoło - A dlaczego ?
-Pan już wie, profesorze.
-Powinienem ci za to postawić solidne 5. - mówiąc to objął mnie i naciągnął na siebie tak, że leżałam na nim całym ciałem. - Byłaś cudowna.
-Uczę się od najlepszych. - pocałowałam go w dolną wargę -Cóż, nie mam tylko takiego doświadczenia jak ty, więc...
Uszczypnął mnie.
-Nie mówimy o tym.  - pocałował mnie - Było, minęło.
-Chyba nie mówisz o naszej nocy ? 
-Pewnie, że nie. - westchnął - O innych.
-Nocach czy kobietach ? - uniosłam brew i uśmiechnęłam się lekko. Nie muszę być zazdrosna.
Jest cały mój.
-O tym i o tym. - muskał opuszkami palców moje plecy. - Wiesz, że moje jedyne noce, które zapamiętam, będą z tobą ?
-Ja na pewno je zapamiętam. W końcu jesteś moim pierwszym.. - spojrzałam na niego.
-I ostatnim. - powiedział.
Uniosłam kąciki ust i pocałowałam go delikatnie, najpierw w usta, później w kąciki i podbródek.
-Ale z ciebie pieszczoch. -uśmiechnął się i objął mnie w tali mocno.
Zachichotałam i ponownie wpoiłam się w jego wargi, tym razem mocniej.
Przewrócił nasze ciała tak, że teraz to on leżał na mnie.  Również zaczął składać delikatne pocałunki na moim ciele, zaczynając od podbródka, szyi i piersi, a kończąc na brzuchu.
Gdyby nie nagłe pukanie do drzwi, jego usta znalazłyby się jeszcze niżej...
-Tak ? - zawołał, podnosząc się i kładąc obok mnie.
-Wstały gołąbki ? - usłyszeliśmy głos Austina.
Zayn przewrócił oczami.
-O co chodzi, Austin ? - rzekł Zayn.
-Jedziemy z Ann i Willem na zakupy, chcecie coś ?
Zayn spojrzał na mnie. Pokręciłam głową.
-Dziękujemy, wszystko mamy. - odrzekł.
-Okej. Za godzinę będzie śniadanie. - powiedział przyrodni brat, później słyszeliśmy jedynie jego kroki.
Zayn wypuścił powietrze przez nos i padł na poduszkę.
-To co, gruszki ? - zapytał drwiąco Zayn, unosząc brew.
-Już nigdy nie pójdziesz po żadne gruszki do tego cholernego sadu. - powiedziałam, przerzucając przez jego biodra nogę i opierając głowę o jego pierś.
-Cholernego sadu, w którym straciłaś dziewictwo. - zauważył.
-Oh, no tak..
-Już zapomniałaś ? - położył się szybko na mnie i zaczął namiętnie całować.


      Gdy rodzeństwo i Will wrócili z zakupów Martha przygotowała ogromny, szwedzki stół na którym znajdowało się dosłownie wszystko.
Zaczynając od gorzkiej kawy, a kończąc na słodkim koktajlu z owoców.
Nie mówiąc już o jedzeniu, które było tak pyszne, że zapychałam się nim jak prosiak.
-Smakuje ? - zapytała mnie uśmiechnięta Martha. Włosy miała spięte w wysokiego, blond koka, a ubrana była w zwiewną, kwiecistą bluzkę. Wyglądała naprawdę promiennie.
-A nie widać ? - zadrwił Austin z uśmiechem.
Pokazałam mu język i dopiłam koktajl, następnie zerknęłam na Zayna.
-Ja nawet wiem, gdzie to mieścisz. - szepnął, pochylony w moją stronę i pocałował mnie w policzek.
Nikt poza mną tego nie słyszał, ale Anabel widziała, jak do mnie szepcze i całuje w policzek, a świadczył o tym jej szeroki uśmiech, który starała się ukryć.
Usłyszeliśmy dzwoniący telefon.
-Odbiorę. - rzekła Martha, zaraz po dopiciu kawy. -Tak ?.....Tak, przy telefonie, czy mogę w czymś pomóc ? Oh.. - spojrzała na mnie, nieco zmartwiona - Nie. Nie mieszka, ale jest obok mnie, przyjechała na weekend, nie rozumiem dlaczego... - otworzyła szeroko oczy - Nie możliwe. Ale jak,przecież... - usiadła - Co ? Dzisiaj ? Jezu.. - złapała się za czoło jedną ręką - Dobrze, już ją daje.
Podała mi słuchawkę.
-Kto to ? - zapytałam cicho, odbierając słuchawkę.
-Powie ci.
-Emm...Halo ? - wstałam i odeszłam parę kroków od stołu.
-Julia Mitchell ? - usłyszałam bardzo dobrze znajomy mi głos.
-Tak. Kto mówi ?
-Johnny Norris. Twój ojczym.
Zamarłam w bezruchu a serce mi się zatrzymało. Poczułam za sobą ciało Zayna, który był tak samo zaniepokojony jak cała reszta osób w jadalni.
-Tata..?

3 komentarze: