Następnego ranka mam po prostu nieziemski apetyt i jem wszystko co mam pod ręką.
A stół, tak jak lodówka - jest pełny.
Nie sądziłam, że Zayn przygotuje dla nas śniadanie przypominające wigilię.
-Najedzona ? - pyta, patrząc jak zajadam się kolejną babeczką.
-Nie. - odpowiadam i biorę w dłoń szklankę z kakao. - Ale jestem głodna... - wzdycham, gdy kończę pić.
-Nie jesteś w ciąży ? - upewnia się, przerywając jedzenie jajecznicy.
Chichoczę, gdy widzę jego przerażoną minę.
-Jasne, że nie. Mówiłam ci, że biorę tabletki.
Odetchnął z ulgą.
-A mam taki apetyt dlatego, że jestem przed okresem.
-Oh.. - mówi, marszcząc brwi. Jego wzrok utkwił w talerzu.
Drętwieję.
-Zbyt szczere wyznanie ? - krzywię się.
-Nie, nie, o to się nie martw. - kładzie dłoń na mojej dłoni, ponownie podnosząc na mnie wzrok - Chcę żebyś była ze mną całkowicie szczera.
-Więc skąd ta mina ? - wypycham dolną wargę.
-Że przez dobry tydzień nie będę mógł się do ciebie zabrać. - robi to samo co ja, chociaż jemu wychodzi to słodziej.
Zauważyłam, że Zayn czasami potrafi być naprawdę uroczy.
-Stresujesz się ? - pyta.
-Przed czym ?
-Pozowaniem.
-Ah, no tak.. - spuszczam na moment wzrok - Troszkę.
-Nie ma po co. - uśmiecha się ciepło - Wstydzisz się Jaixy'ego ?
-Nie.. - tak.
-Jenny. - szepcze, ujmując moją brodę w dłoń. - Spójrz na mnie. - prosi.
Robię co chce i uśmiecham się smutno, gdy już na niego patrzę.
-Jak mogę cię uspokoić i zapewnić, że nie masz się czego wstydzić ? - zapytał czule.
Odchrząknęłam.
-Cóż... - szepczę - Co powiesz na...
-No śmiało. - zachęca mnie.
-Hmm.. - patrzę na niego i myślę - Dziki seks pod prysznicem ?
-Hmm... - zastanawia się, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Wzruszam niewinnie ramionami.
-To tylko sugestia. - mówię cicho - Uleczyłbyś mój ból. - zsuwam jego dłoń na moją pierś - Tu. W serduszku.
"Cycuszku" - myślę tak naprawdę.
Zaciska delikatnie dłoń.
-Lepiej ? - pyta.
-Troszkę. Ale nie wystarczająco. Chyba pozostaje nam kabina prysznicowa.
Wzdycha ciężko.
-Mam bawić się w lekarza ? - pyta mnie.
Kiwam twierdząco głową.
-Przydałby mi się nie tylko psychiatra, ale i ginekolog. - mówię "smutno".
-Rozumiem, że nikt od bardzo dawna nie zaglądał ci do majteczek.
-O tak, minęło sporo czasu....od wczorajszego wieczoru.
-Uuu. - krzywi się - Bardzo długo. Jak pani to zniosła ?
-Mam zabieganego partnera. Był wczoraj zmęczony i poszedł spać wcześnie. - oczywiście żartuję, tak naprawdę nie wychodził ze mnie do czwartej nad ranem, dlatego dzisiaj jesteśmy tacy padnięci.
-Oh, rozumiem. - mówi ze "współczuciem" wypisanym na twarzy.
Ja tymczasem powoli wstaję.
-Czy pani partner nie będzie oburzony, gdy zedrę z pani tą prześliczną koszulę nocną ? - pyta, gdy siadam na nim okrakiem.
-Oh, skądże. - kręcę głową - Ucieszy się, jeśli ktoś w końcu zaspokoi jego spragnioną partnerkę.
-Cóż, nie daje mi pani innego wyboru.
-O słodki Jezusie... - wyginam ciało w łuk, a moje pięty napierają na pośladki Zayna.
Mężczyzna trzyma mnie mocno za uda i wbija się we mnie raz za razem, coraz mocniej po sam korzeń swojej niebywałej męskości.
-Sądziłem, że jestem lekarzem, a nie Jezusem. - dyszy, tuż przy moim gardle.
Chichoczę, ale to sprawia, że moja pochwa zaciska się wokół niego i sprawia, że robię się ciaśniejsza.
Strumień wody, gorący jak ciało Zayna spływa po naszych ciałach i moczy nasze głowy, tworząc niesamowite połączenie: z przodu jestem otoczona męską parzącą skórą, tymczasem gdy moje plecy drażnią zimne kafelki na ścianie.
Coś czuję, że dojdę zbyt szybko.
-Oh, błagam cię ! - jęczę, nie powstrzymując uśmiechu.
-Lubię jak mnie błagasz. - uśmiecha się czarująco, wstrzymując ruchy.
Potem jednym, szybkim pchnięciem doprowadza nas jednocześnie na sam szczyt rozkoszy, z którego już nie ma ucieczki. Wbijam paznokcie w jego łopatki i owijam go mocniej nogami, pragnąc mieć go jeszcze bliżej, nawet jeśli jest to fizycznie niemożliwe.
Wykrzykując jego imię drżę oszołomiona intensywnością orgazmu, która z każdym razem nie słabnie.
Dzięki Bogu.
-Jenny... - dyszy Zayn w moje usta.
-Hm ? - jęczę, z rozchylonymi wargami, bo to jedyne co potrafię teraz z siebie wyrzucić.
-Jesteś moja...tak ?
-Tak.. - szepcze, i zatracam się w jego pocałunkach, przez, które czuję, że chce mi coś powiedzieć...
-Jak się jechało ?
Słyszę głos Zayna tuż po tym jak zamknął drzwi wejściowe. Siedzę niedaleko schodów i nasłuchuję rozmowy toczącej się na dole.
-Korki były mniejsze niż zazwyczaj. - wzdycha Jaixy, odkładając coś na podłogę. Po chwili zagwizdał z wrażenia - Nieźle się wybudowałeś. - mówi z uznaniem - A gdzie Jenny ?
-Szlag.. - szepczę do siebie.
-Na górze. Jenny ? - woła mnie Zayn - Jaixy już jest !
-Idę ! - wstaję i podchodzę do schodów.
Stamtąd widzę dwóch takich samych nieziemsko pięknych mężczyzn, rozmawiających ze sobą z uśmiechami na twarzach. Zayn ubrany jest w czarny, opinający sweter i ciemne, znoszone dżinsy. Jaixy za to ma koszulkę z krótkim rękawem w odcieniu ciemnej zieleni i podobne spodnie do brata. Na nogach ma również czarne buty sportowe, a jego włosy są niesfornie ułożone przez wiatr.
-Cześć. - witam się pierwsza, również się uśmiechając.
Oboje przenoszą na mnie wzrok.
-No witam. - szczerzy się Jaixy i bierze mnie w ramiona, tuląc przez moment.
Dreszczyk...
-Zdenerwowana ? - uśmiecha się unosząc brew.
-Emm...Nie. - kiwam głową i zerkam na Zayna - Możemy teraz..? - pytam niepewnie, zakładając pasmo włosów za ucho.
-Ah, no tak. - obejmuje mnie ramieniem i przysuwa do siebie, dodając mi tym otuchy. Potem zwraca się do Jaixy'ego - Jenny ma na nogach trochę blizn. Pamiątka z młodości, sam chyba rozumiesz.
-Miałaś chwile słabości ? - pyta mnie z troską w głosie. Teraz wiem, że mogę mu zaufać. Chociaż dziwne, że tak szybko zrozumiał.
-Tak, to...długa historia. - mówię, szybko mrugając by w moich oczach nie pojawiły się łzy.
-Cóż, będziemy mieli dużo czasu by porozmawiać, więc jeśli masz ochotę, zamieniam się w słuch. - uśmiecha się ciepło.
Zayn składa na mojej głowie delikatny pocałunek, a Jaixy zbiera swoje rzeczy.
-To co ? - pyta nas - Chyba czas cię ustawić.
W pokoju jest ciepło, pomimo delikatnego wiatru, który wpełza do nas przez otwarte drzwi balkonu. Stoję przy łóżku w szlafroku, dłuższym niż ten który kupiłam specjalnie na urodziny Zayna i zdenerwowana ugniatam palce.
Zayn kończy rozmawiać przez telefon, a Jaixy ustawia sztalugę pod odpowiednim kątem. Dotykam niedbałego koka z tyłu mojej głowy by upewnić się, że się nie rozpadnie pod wpływem powiewu wiatru, gdy nagle podchodzi do mnie Zayn, chowając telefon do kieszeni.
-Nie stresuj się - szepcze - Już nie mogę się doczekać, kiedy zawiśniesz nad naszym łóżkiem. - schyla się i tuli mnie do siebie, chowając twarz w moich włosach.
Powiedział "naszym łóżkiem". Przepełnia mnie radość i przez moment się uśmiecham, kiedy łapię spojrzenie Jaxy'ego.
Niby nadal dokręca coś w sztaludze, ale patrzy nie na nas, tylko na mnie. Jego źrenice są rozszerzone, a całe oczy przepełnione czymś czym bym się zapewne oparzyła.
O tak, jest bardzo gorące...I uwodzicielskie.
Uśmiecha się do mnie lekko, a potem spuszcza wzrok i zabiera się za wykładanie farb.
-Chcesz się czegoś jeszcze napić ? - pyta mnie Zayn, gdy się już odsuwa, jednak nadal trzyma dłonie na mojej talii.
-Nie, dziękuję.
-W razie czego najlepiej przyniosę sok. - całuje mnie lekko i wychodzi z sypialni.
Wracaj tu, błagam...
-Długo już malujesz ? - pytam Jaxy'ego, bo chcę zacząć rozmowę o czymś normalnym.
-Jakieś...13 lat. - mówi.
-13 ? - powtarzam z uznaniem. - Sporo czasu.. Czytałam, że wtedy Zayn porzucił sztuki walki.
Rzuca mi szybkie spojrzenie spod gęstych włosów.
-Obaj rzuciliśmy. - mówi, nie patrząc na mnie.
-Też trenowałeś ? - unoszę brwi. - Czemu przerwaliście ?
Wzdycha.
-Sam już nie pamiętam. - krzywi się.
A ja wiem, że kłamie.
Wraca Zayn ze dzbankiem soku pomarańczowego i trzema szklankami.
-Jaixy, napijesz się ?
-Jasne, dzięki. - mówi i ociera ręce o spodnie.
Gdy kończę picie (bo jednak miałam sucho w gardle) nieco się uspokajam.
-Zayn, mogę cię prosić ? - pyta Jaixy, kładąc szklankę na podłodze obok siebie.
Zaczynają rozmawiać o tym jak Zayn chce bym była ustawiona. Jego brat oblizując wargi wpatruje się niewidzącym wzrokiem w podłogę i zastanawia się nad wszystkim.
-Okej. - skina głową.
-Musiałeś to sobie przetworzyć w głowie? - mówi Zayn z rozbawieniem.
-Nie jesteś artystą, nie zrozumiesz.
-Ale jestem twoim bliźniakiem. - klepie go po ramieniu - Rozumiem cię jak nikt inny. - odwraca się w moją stronę - Jenny, zdejmujemy szlafroczek. - wzdycha i podchodzi do mnie powoli.
-Gdzie dokładnie są te blizny ? - pyta Jaixy.
-Na udach, z obu stron. - mówię cicho, wstając.
-Okej. Zayn, mają być widoczne ?
-Nie. - wtrącam się.
-Tak. - mówi, obejmując mnie.
-Ale ja...
-Chcę cię taką jaka jesteś. - szepcze. Po chwili składa na moim czole delikatny pocałunek. - Gotowa ?
-Stań obok Jaixy'ego. - proszę go.
-Dzielna dziewczynka. - przykłada usta do mojego policzka i tak jak prosiłam, staje obok brata.
Obaj krzyżują ramiona na piersi, tymczasem, gdy ja waham się przed zdjęciem szlafroka. Potem sprawnymi i szybkimi ruchami rozwiązuje pasek, rozchylam poły, a materiał ląduje u moich stóp.
Słyszę jak obaj wciągają powietrze przez nos. Znam reakcję Zayna, ale jakiej reakcji mam się spodziewać u jego brata ?
Patrzę na obydwóch.
Jaixy bada wzorkiem dokładnie każdy skrawek mojego ciała, zaczynając od szyi.
-Masz figurę klepsydry. - mówi z uznaniem.
Rumienię się. Ludzie, ja jestem naga...
-Spójrz na nas. - zachęca Zayn, ponieważ ciągle spuszczam głowę.
Podnoszę ją i ponownie na nich patrze.
-Jesteś...jesteś piękna, Jenny. - mówi Jaixy ze szczerością w jego ciepłym głosie - Nie masz się czego wstydzić.
Uśmiecham się do niego delikatnie, czym mu jednocześnie dziękuję.
-Pozwolisz ? - pyta Zayna.
Skina głową, a Jaixy podchodzi do mnie.
-Spokojnie. - mówi, zanim łapie mnie za ramiona i odwraca delikatnie.
Cholera, mój tyłek..!
Jednak on nic nie mówi tylko prowadzi mnie do słupa wystającego z jednego z rogów łóżka, znajdującego się najbliżej drzwi balkonu. Delikatny wiatr powiewa przez przyczepione do nich śnieżnobiałe zasłony. Podobne zwisają z baldachimu łóżka.
-Apetyczne te twoje krągłości. - zauważa Jaixy, szepcząc cicho.
Spinam się.
On sięga po jedną z zasłon zwisających przy łóżku kładzie mi ją na pośladkach tak, że widać jedynie ich dolną część, a koniec materiału daje na moją prawą pierś, przeciągając go delikatnie przez moją talię, aż dociera do biustu.
-Obrócimy cię odrobinę... - szepcze, a jego oddech drażni moje plecy i wywołuje przyjemny dreszcz.
Odwraca mnie leciutko w lewo, tak, że po prawej stronie mam słup łóżka. Kładzie na nim moją prawą dłoń, jakbym się go podtrzymywała.
To się dzieje z prawą częścią mojego ciała.
Lewa ręką jest za to zgięta i zasłania jedną z piersi końcówką zasłony. Druga pierś, również lewa, jest widoczna od boku.
-Spójrz na mnie. - mówi Jaixy, stając obok mnie, po mojej lewej.
Robię, co mówi, odwracając głowę w jego stronę.
-Dobrze. Unieś podbródek.
Wykonuje jego prośbę i przełykam ślinę.
-Zayn... - mówi, podchodząc do brata - Co powiesz ?
Wzdycham ciężko, szykując się na słowa mężczyzny.
-Jest przecudowna.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNajlepszy był moment z lekarzem, ha ha. Ciekawe czy będzie jakiś trójkącik, gdy Jaixy ją namaluje.
OdpowiedzUsuńŁał mega fajne ! :D
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń