piątek, 1 maja 2015

Double Bliss, Rozdział 21

Zaciskając powieki, wbijałam paznokcie w uda Zayna.
Gwałtownie łapałam powietrze przez nos, gdy czułam jak jego penis zaczyna drżeć pomiędzy moimi nabrzmiałymi wargami. Zjechałam dłońmi niżej, na jego twarde łydki i błądziłam po ich skórze opuszkami palców, wywołując u mężczyzny dreszcz. Podniosłam na niego wzrok, by ujrzeć jego czerwone policzki i kropelki potu na czole. Wsunął palce w moje wilgotne po kąpieli włosy i zacisnął dłoń w pięść, zmuszając mnie tym do jęku.
Wtedy nie wytrzymał. Zamknęłam oczy, a on doszedł wylewając w moje usta swój orgazm.
-Chryste, Jenny..! - jego głos drżał, kolana się ugięły, a głowa wygięła się w tył.
Uśmiechałam się w duszy, słysząc jego urwany oddech i to jak powstrzymywał jęk. Gdy dochodził do siebie, odsunęłam się i wstałam, muskając palcami wilgotne usta. Następnie pocałowałam go w podbródek, a on przycisnął mnie do siebie i wciąż dysząc przycisnął usta do mojego czoła.
-Co ty ze mną robisz ? - szepnął.
-Nie wiem o czym mówisz. - uniosłam kąciki ust.
Również się uśmiechnął.
-To co ? - zapytałam - Siłownia ?
Zaśmiał się.
-Niestety muszę się zgodzić. - powiedział rozbawiony - Zabiorę cię jeszcze w tym tygodniu.
-Wiesz po co tam z tobą jadę. Nie zamierzam tylko z tobą ćwiczyć.
-Sądziłem, że jedziesz tylko popatrzeć jak się pocę. - uniósł brew - Gdybyś powiedziała, że też zamierzasz ćwiczyć od razu bym się zgodził.
Otworzyłam usta.
-Co proszę ? - zamrugałam zdziwiona - Żartujesz.
-Nie. - zaśmiał się i pokręcił głową. - Ale za to spędziliśmy niezapomniane chwile w wannie. 
-I przy wannie. - puściłam oczko.
-No tak. - zerknął do środka pustej już wanny o którą się opierał.
Przyłożyłam usta do jego torsu.
-Oh.. - powiedziałam, coś zauważyłam  - Szampan ?
-No tak, zapomniałem o nim. Zamierzałem go wypić z tobą podczas kąpieli, ale...sama widzisz jak wyszło. - puścił mi oczko, następnie sięgnął po bokserki.
-To nadal aktualne ? - zapytałam, obserwując jego "proces" zakładania bielizny, który naprawdę mi się podobał.
-Tak, ale w łóżku. 
-No i świetnie. - uśmiechając się niewinnie, sięgnęłam po szlafrok i poszłam w stronę sypialni.
Oczywiście Zayn ruszył tuż za mną.


               -Uważaj, jestem słaba jeśli chodzi o alkohol. - mówiłam, gdy Zayn po raz kolejny napełniaj mój kieliszek.
-Wszystko mam pod kontrolą. - pocałował mnie w czubek głowy, tymczasem, gdy ja leżałam wsparta głową o jego nagą pierś.
Tak naprawdę, to nie miał niczego pod kontrolą, ponieważ mi już się kręciło w głowie.
-Jednak czuję, że wypiłam za dużo. - powiedziałam swoje myśli na głos. 
Usiadłam i odstawiłam kieliszek na szafkę nocną.
Było już ciemno, a w pokoju paliła się tylko jedna lampka, która idealnie oświecała to co stało przede mną.
Mianowicie, niedokończony obraz. Mój obraz.
Patrzyłam na niego i zaczęłam się lekko uśmiechać. Muszę przyznać, podobał mi się.
Zayn również usiadł i spojrzał na to co ja. Oparł podbródek o moje ramie i szepnął:
-Piękna, co ?
Uśmiechnęłam się. Jednak mój wzrok powędrował na pokaleczone uda.
Spojrzałam w dół.
-Kiedyś może i tak. - odparłam.
-Nie, Jenny. Jesteś idealna.
Zacisnęłam powieki. Nie potrafiłam zdusić szlochu, który wydostał się z mojego gardła i łez, które spływały z mojej twarzy.
-Przepraszam... - spuściłam głowę.
-Jenny, co się stało ? Aniołku, nie płacz. Powiedziałem coś nie tak ? Proszę, powiedz coś.
Ale ja nie mogłam. Powiedz mu. Powiedz mu, dziewczyno. Takie myśli chodziły mi po głowie. Aż w końcu alkohol uderzył mi do głowy i....zaczęłam mówić.
-Ja... - starałam się opanować płacz. W końcu się udało. Zayn patrzył na mnie uważnie, ja wpatrywałam się w obraz. - To było pół roku przed moimi urodzinami. Mieliśmy występ Białych Łabędzi tutaj, w Los Angeles. Dostałam wtedy nową sukienkę. - uśmiechnęłam się - Była prześliczna. Biała, spódniczka była jakby puchata. Delikatna. - założyłam pasmo włosów za ucho. - To był nasz jeden jedyny występ w Los Angeles. Mówiłeś, że byłeś na jednym z moich występów. - spojrzałam na niego.
-Tak. I pamiętam tą sukienkę. - uśmiechnął się. - Byłaś najpiękniejszym łabędziem. Pamiętam, że gdy zdjęłaś maskę, niczego wokół mnie nie było. Widziałem tylko ciebie, twój taniec. - musnął opuszkami palców mój policzek - Już wtedy byłem zakochany.
Zagryzłam wargę, a z mojego oka wypłynęła jeszcze jedna łza. Spuściłam wzrok czując, że się rumienię.
-Cóż. - otrząsnęłam się i przetarłam policzki. Uśmiech zniknął. - Po występie zeszłam do szatni. Znalazłam pomieszczenie ze swoją szafką. Usiadłam również przed lustrem, by przypudrować czerwone policzki...Wtedy drzwi za mną się otworzyły. W lustrze zauważyłam wysoką, ciemną postać. Przestraszyłam się. Okazało się jednak, że to jeden z naszych trenerów. Nie trenował naszej gruby, tylko starsze dziewczyny. Zamknął drzwi. Gdy stanął w świetle zauważyłam jego ciemne włosy, przystojną twarz i delikatny zarost. Zapytałam, czy czegoś potrzebuje. Wtedy do mnie podszedł, a gdy się odsunęłam, złapał mnie za nadgarstek. Kazał mi być cicho. Chciałam coś powiedzieć, ale wtedy zasłonił mi usta dłonią. Powiedział, że nie skrzywdzi mnie, jeśli nie będę stawiać oporu... - zamknęłam oczy - Zaczął mnie dotykać. Kiedy to robił na okrągło powtarzał, że jestem idealna.. A robił to po każdym występie. Zawsze miał wtedy erekcję. Podczas każdego tańca modliłam się w duszy, by tylko mnie nie zgwałcił. Nikomu nie mówiłam, bo wiedziałam, że i tak nikt mi nie uwierzy...I tak właśnie było. Gdy natchnęło mnie, żeby o tym powiedzieć, najbliższą osobą był wtedy jeden z trenerów. Akurat się rozciągał w sali gimnastycznej, a ja przechodziłam obok. Byłam po treningu. Bojąc się, że tamten mnie zaciągnie to jakiegoś kantora, weszłam do sali i wszystko wyśpiewałam. Nie uwierzył mi. I powiedział, że nikomu mam nie rozpowiadać takich głupot, bo mnie wyrzucą, a mama przestanie dostawać pieniądze za poprzednie wygrane występy. - westchnęłam - Zaczęłam się ciąć. Nadszedł dzień moich 17 urodzin. Mieszkaliśmy wtedy w małym miasteczku w Kalifornii. Byłam w pokoju. Na dole szykowało się przyjęcie, byłam więc sama. I przyszedł on. Powiedziałam, że kończę z baletem i, że nigdy więcej mnie nie dotknie. Wtedy rzucił się na mnie, mówiąc, że mnie zerżnie. Już ściągnął mi spodnie, gdy do pokoju wbiegł mój tata. Pobił trenera tak mocno, że trafił do szpitala na dwa miesiące z pęknięta czaszką, połamanymi żebrami i wstrząsem mózgu.  - podkuliłam nogi tak, że podbródkiem dotykałam kolan - Dlatego się cięłam. Przez moje tchórzostwo i ciągle zamknięta buzie. - po krótkiej chwili dodałam - Nazywał się Jack Adams. Odkąd trafił do szpitala nigdy więcej go nie widziałam. - spojrzałam na Zayna.
-Jenny... - zaczął - Kurwa mać. - zamknął oczy - Byłem tam. Byłem, gdy zaczął cię krzywdzić.
-Jak miałeś pomóc ? Nikt nie mógł..
-Tak, ale... Przepraszam. - wstał i przeszedł się po pokoju.  Był wściekły Wzdrygnęłam się, gdy uderzył z całej siły w ścianę.
-Boże, Zayn ! - wstałam szybko  i podeszłam do niego. Jego ręka krwawiła. - Chodź, trzeba to opatrzyć.
Objął mnie w tali i przycisnął swoje czoło do mojego.
-A czy twoje rany ktoś opatrywał ?
Po chwili wahania, pokręciłam głową.
-Wiem, że nie cofnę czasu. - powiedział cicho. - Ale przysięgam. Znajdę tego skurwysyna i sprawię, że popamięta mnie na zawsze.

1 komentarz: