sobota, 14 grudnia 2013

Sweet Dreams, Rozdział 9

Au. Au. Au.
Krzywiłam się wychodząc z łazienki. Kulki analne dały mi popalić. Masowałam obolałe pośladki, gdy zrobiło mi się chłodno. No tak. Byłam kompletnie naga a jakoś nie widziałam wokół siebie żadnych ubrań. Wpadł mi do głowy chory pomysł. Pozwoliłam sobie poszperać w rzeczach Zayna, a mianowicie w jego szafie. Podeszłam do niej i otworzyłam drzwi, które były ciemne jak chyba większość mebli w tym miejscu. Od razu odurzył mnie zapach świeżego prania i wody kolońskiej którą czułam zwykle od Zayna.  Po chwili wahania, sięgnęłam do rękawa białej koszuli, którą miał na sobie pierwszy raz w chwili gdy go ujrzałam. Pamiętam, że była wtedy ukryta pod czarnym smokingiem....
Cholera. Czarny smoking !
Przypomniała mi się pewna rzecz o której już dawno zapomniałam: moje sny.
Nie miałam ich poprzedniej nocy. Więc to już koniec ?
Zresztą dotyk Zayna jest bardziej realny gdy czuję go na jawie a nie w mojej głowie...No ale jak w ogóle się zaczęły ? Skąd znam Zayna ? Wiem, że musiałam spotkać go wcześniej. Tylko kiedy ?
Tyle pytań a tak mało czasu. Zostały mi jeszcze jakieś 2 minuty do przyjścia Malika, a ja jeszcze stoję naga i rozczochrana.
Odważyłam się i szybko wyciągnęłam z szafy koszulę chłopaka, po czym ubrałam ją na siebie.  Zorientowałam się, że moje majtki leżą na fotelu, więc potruchtałam po nie. 

Chwila. To nie moja bielizna. Nawet nie mój rozmiar.
Wsunęłam je na siebie, poprawiając je na pośladkach, ponieważ okazały się być za małe. Obróciłam się napięcie i wpadłam na Zayna.
-Boże ! - odskoczyłam wystraszona. - Wystraszyłeś mnie..Pan..Pan mnie wystraszył. - nie mogłam się wysłowić.
-Teraz nie jestem "pan". - przejechał spojrzeniem po moim ubiorze.
Zarumieniłam się i poprawiłam zapewne stojące włosy i bardziej naciągnęłam koszulę, chociaż nie było to potrzebne. Wisiała na mnie prawie do kolan.
-Przepraszam, za to. - pokazałam na siebie gestem ręki - Ale nie mogłam znaleźć swoich ubrań.
-Podobasz mi się. - powiedział - Nie musisz za nic przepraszać. - jego głos był szorstki, ale za razem miękki i cichy. Uwielbiałam go.
-Serio ? - zmarszczyłam brwi. - Mogłaby być moją sukienką - złapałam za końce koszuli. - Ma ładny zapach.
-Naprawdę ? - przechylił głowę w bok.
Dotarło do mnie, że powiedziałam za dużo.
-Tak...Nie....Tak.. - pokiwałam głową - Zapomnij o tym, co ? Może pójdziemy na....
-Powiedz to.
Spojrzałam na niego.
-Ale co ?
-Że podoba ci się zapach tej koszuli. - wyjaśnił.
-Co ?
-Nie jestem cierpliwy.
-Dobrze, emm.... - wciągnęłam powietrze - Bardzo podoba mi się zapach tej koszuli. - wykonałam zadanie. I powiedziałam to szczerze.
-Widzisz ? To nie takie trudne. - puścił mi oczko, przyprawiając mnie tym o przyjemny dreszczyk.
-Czyja to bielizna ? - złapałam za gumkę czarnych majteczek.
Uniósł moją (jego) koszulę i spojrzał na nie. Przełknął ślinę i zastanawiał się przed chwilę.
-Ostatnia uległa musiała je tutaj zostawić. - puścił materiał i schował ręce w kieszeni.
-Och. - obudziła się we mnie zazdrość - Więc pewnie była tutaj całkiem niedawno ?
Widocznie zaskoczyłam go tym pytaniem.
-Tak. Niecałe dwa tygodnie.
Boże, człowieku....
-Wow. - westchnęłam - Szybko szukasz kolejnych.
-Zwykle zajmuje mi to trochę więcej czasu. Jakieś 4-5 miesięcy.
-A mnie znalazłeś po dwóch tygodniach ?
Westchnął.
-Tak.
Wyczułam jego zakłopotanie, które było tak głębokie, że aż namacalne.
-W porządku ? Powiedziałam coś nie tak ?

-Chodź. - nie zważając na moje pytanie, wziął mnie na ręce i skierował się do wyjścia.

 -Smakuje ci ? - zapytała pani Hannah Parker, zakładając mi pasmo włosów za ucho, podobnie jak robiła to kiedyś moja mama.
-Tak, dziękuje pani Parker. - przytaknęłam z uśmiechem, nabierając na widelec spaghetti.
Byłam okropnie skrępowana jej obecnością. Siedziałam półnaga, gdy ona uśmiechała się do mnie i rozmawiała jakby widziała zwykłą dziewczynę. Chyba zdaje sobie sprawę co przed chwilą Zayn ze mną robił i sądzę, że była przyzwyczajona do kobiet takich jak ja.
-Coś nie tak ? - powiedział Zayn, wybudzając mnie z myśli.
-Hm ? - wzdrygnęłam się i spojrzałam na mojego boskiego kochanka. On nawet potrafił jeść seksownie. Dlaczego wszystko co robił było tak perfekcyjne ?
-Masz rumieńca. - oznajmił.
-Naprawdę ? - złapałam się za policzek.
-Mów. - odłożył widelec i spojrzał na mnie.
-A czy ważne jest to co powiem ? - również przerwałam jedzenie.
-Dla mnie tak. - wzruszył ramionami.
-Chyba nie liczy się zdanie uległej ?
-Jeśli jeszcze raz wspomnisz o tych cholernych zasadach to oszaleje.
-Więc po co w ogóle one są ?
-(T.I), nie wkurwiaj mnie ! - krzyknął

Wyprostowałam się momentalnie i patrzyłam na niego wielkimi oczami.
-Ciasteczka ! - powiedziała wesoło pani Parker, wchodząc do jadalni z talerzem czekoladowo bananowych ciastek. Domyśliłam się, że słyszała naszą rozmowę, więc postanowiła interweniować. Zayn spuścił wzrok i wrócił do jedzenia, a ona uśmiechnęła się do mnie pocieszająco w stylu "Nie bój się, słoneczko. On już tak ma", i puściła do mnie oczko. Odwzajemniłam jej takim samym uśmieszkiem i powiedziałam bezgłośnie: DZIĘKUJĘ.
Kobieta postawiła na stole talerz z ciastkami, zabierając jednocześnie nasze puste talerze upaćkane sosem pomidorowym i resztkami makaronu.
-Jedz. - powiedział do mnie Zayn.
-Nie mam ochoty, dziękuje. - spuściłam wzrok na splecione ręce.
-Na marne się trudzi. - padł na oparcie krzesła.
-Dlaczego ? - zmarszczyłam brwi. Ciastka wyglądały pięknie, a on mówi, że  pani Parker trudzi się "na marne" ?
-Nie jem słodyczy. - wyjaśnił.
-Och, rozumiem.
W przeciwieństwie do mnie. Postanowiłam, że dopóki nie znajdę faceta, będę miała czekoladę. Przez Zayna muszę chyba się z nią pożegnać.
-Skarbie, zjedz chociaż jedno, albo cię nimi nakarmię - jego głos momentalnie uległ zmianie. Stał się cichszy, z resztą jak zawsze, i łagodniejszy. Jednak czaiła się w nim nuta chłodu.
Dalej siedziałam bez ruchu. Było mi przykro, że tak nagle na mnie nakrzyczał, czego już dawno nikt nie robił.
Westchnął głośno, wstał i oparł się biodrem o stół. Wziął do ręki jedno ciastko i przyłożył do moich ust.
-Wiem, że lubisz czekoladę. I wiem, że masz ochotę na to ciastko, prawie tak wielką jak ja na ciebie. Jedz.
Jego uwodzicielki głos rozchylił moje usta i pozwolił zębom zamknąć się na ciastku. Pyszne. Oblizałam usta i jęknęłam z zachwytu.
-Wow. - powiedziałam z uznaniem. 

-Smakuje ci ? - oblizał wargi, jakby to on był cały ubrudzony czekoladą i orzechami, które dopiero poczułam.
-Są świetne. - wzięłam kolejny gryz, kończąc tym samym całe ciastko.
-Grzeczne dziewczynka - złapał mnie za podbródek i nachylił się by oblizać moje wargi - Mmm, smakują o wiele lepiej na twoich ustach.
-Sądzę, że nawet nie wiesz jak smakują.
Uniósł brwi i wziął do ręki kolejne ciastko, po czym ugryzł kawałek.
-Teraz wiem. - powiedział z pewną buzią - Poświęciłem się dla ciebie. Musisz mi się odwdzięczyć.
-Serio ? Jak ? - uśmiechnęłam się, gdy usłyszałam jaki jest na mnie napalony.
-Przelecę nie tylko ciebie, ale twoje usta.
-Przepraszam ? - zamrugałam zdziwiona.
-Lubię dochodzić w twoich ustach. - wzruszył ramionami.
Zachowywał się jakbyś rozmawiali o pogodzie lub o wczorajszym meczu. Dla niego temat "seks" był obojętny.
-Lubię też pieprzyć je swoim językiem. - nachylił się i musnął nosem mój nos - I chyba zrobię to teraz.
-Jeszcze nie umyłam zębów - przez to, że nie miałam przy sobie dosłownie
 n i c z e g o , nawet szczoteczki.
-Mam to gdzieś. - objął moją twarz dłońmi i wpoił się w mnie, ssąc i przygryzając mój język, który zaraz napotkał jego. Splotły się i stworzyły w moich ustach niezwykłą ekstazę przyjemności i pożądania.
Złapałam za kołnierz jego niebieskiej koszuli i podążyłam do pierwszego guzika.
-Nie. - złapał mnie za nadgarstki, nie odsuwając się od moich ust - Nie teraz.
-Proszę.... - usiłowałam go namówić kolejnymi pocałunkami.
-Musisz wracać.
-Do twojej sypialni. - wplotłam dłonie w jego włosy i pociągnęłam za nie lekko, rozkoszując się jego jękiem w moich ustach.
-Przestań. - zacisnął powieki i wstrzymał powietrze.
Poczułam ten podejrzany dystans, jaki starał się zachować.
-Co się stało ? - zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego, zabierając dłonie z jego ciała.
-Nie rób tego nigdy więcej.

-Dlacze...
-Bo przełożę cię przez kolano. - zagroził.
Otworzyłam usta jakbym chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowałam i wydusiłam jedynie.
-Dobrze... - spojrzałam gdzieś w bok.
-Hannah. - zawołał. Kobieta momentalnie stanęła w drzwiach, jak zawsze z wielkim uśmiechem na twarzy - Przynieś dla (T.I) ciuchy o których ci mówiłem.
-Oczywiście. - powiedziała, i wyszła z jadalni.
-Mogę założyć swoje ubra...
-Są w pralni, dostaniesz je w niedziele. - znowu mi przerwał.
-W niedziele ? - wstałam i stanęłam obok niego, również opierając się o stół.
-Zapomniałaś ? W weekend należysz do mnie. - uniósł kącik ust.
Momentalnie oblałam się rumieńcem.
-I pamiętaj, że zabieram cię na przyjęcie do Rodriguez'ów.
-Więc jednak idę z tobą ?

Przestąpił z nogi na nogę z lekkim grymasem na twarzy.
-Ktoś już cię zaprosił ?
-Co ? - zamrugałam - Nie, jasne że nie.
-To dobrze. Nie chciał bym mu sprawiać zawodu.

Pokiwałam głową.
-Gdybym już wcześniej przyjęła od kogoś zaproszenie, na pewno dotrzymałabym mu towarzystwa.

-Nie ma takiej opcji.
-A dlaczego ? - skrzyżowałam ręce na piersi.
-Bo ja tak mówię.
-Pff.... - odwróciłam się do niego plecami.
Momentalnie złapał mnie za biodra i przysunął znowu do siebie.
-Mówiłaś coś ? - przechylił głowę w bok.
-Nie. 

-Tak myślałem. - puścił mnie, a ja usłyszałam kroki Hanny.
-Proszę bardzo, skarbie. - powiedziała do mnie i podała mi starannie złożoną, niebieską przewiewną sukienkę bez ramiączek, z brązowym paskiem do kompletu.
Hannah wyszła, a ja przyjrzałam się sukience.
-Jest śliczna. - oznajmiłam z uśmiechem.
-Ubierz. - poczułam na karku oddech Zayna, który wywołał przyjemne drżenie mojego ciała.
-Gdzie mogę się przebrać ? - odwróciłam się w jego stronę.
-Tutaj.
-Co ? - rozejrzałam się.
-Nikt tu nie wejdzie.
-Ale...
-Chcę zobaczyć jak się przebierasz. - powiedział ostrzej, patrząc na mnie znacząco.
Po chwili wahania, odłożyłam sukienkę na krzesło i zaczęłam szybko rozpinać koszulę.
-Po co ten pośpiech ? - Zayn wygodnie rozsiadł się na krześle, skrzyżował nogi w kostkach i ręce na piersi.
Przerwałam i wpatrywałam się w niego przez minutę. Wyglądał tak podniecająco władczo, jego palące spojrzenie wystarczająco pobudziło wszystkie zmysły i sprawiły, że moje piersi nabrzmiały jeszcze bardziej.
Skończyłam rozpinać koszulę, powoli i w miarę seksownie. Opadła na podłogę i odsłoniła rozgrzane ciało. Przeszedł mnie chłód, który dobiegł z uchylonego okna.
-Odwróć się. - Zayn usiadł prosto i nachylił się w moją stronę.
-Po co ? - wystraszyłam się, ponieważ wiedziałam, że zbyt małe majtki nie wyglądają na mnie zbyt dobrze.
Podniósł wzrok i spojrzał na moją twarz.
-Pytałaś mnie może o coś ?
No tak, zapomniałam.  Z n o w u .
-Przepraszam. - pokiwałam głową.
Westchnęłam cicho i odwróciłam się do niego tyłem, zaciskając powieki.
-Chodź tu do mnie. - znowu padł na oparcie, a ja zrobiłam dwa kroki w tył.
Poczułam na pośladkach jego dłonie, po czym mocnego klapsa.
-Uwielbiam dawać ci klapsy. Nawet bez powodu. - przyłożył usta do mojego uda. - Teraz pochyl się i podnieś koszulę.
Zamarłam.
-Zrób to powoli. - kolejny klaps.
Jak najwolniej tylko mogłam pochyliłam się, wypinając do niego i sięgając po koszulę. Podniosłam się równie wolno, dalej się nie odwracając.
-Grzeczna dziewczynka. - klaps - Teraz mogę cię ubrać.
Chwila. Chwila.  "Mogę" ?
Wstał i stanął przede mną, patrząc mi w oczy i łapiąc za gumkę moich majtek. Zsunął je ze mnie, do samych kostek, uwalniając pośladki z uścisku.

Jęknęłam cicho, gdy włożył we mnie palec i 
musnął językiem moją pierś.
Proszę... - jęknęłam, pragnąc go jeszcze 
bardziej. 
-Nie dzisiaj, kochanie. - założył mi pasmo włosów za ucho. - Muszę wracać do pracy. Obiecuję, że zajmę się tobą w piątek wieczorem - przygryzł płatek mojego ucha, po czym pocałował mnie namiętnie i z taką pasją, że ugięły mi się kolana.
Wyjął ze mnie palec i odwrócił się do sukienki. Podniósł ją, a moim oczom ukazała się granatowa bielizna. Biustonosz oczywiście też nie miał ramiączek, a majtki były w miarę duże.
Wziął je w dłonie i uklęknął przede mną.
-Włóż tu stopy. Możesz przytrzymać się moich ramion.
Bez wahania oparłam na nim dłonie, wpędzając go w kolejne osłupienie. Potrząsł głową i nakierował wykrojem na moją lewą stopę. To samo zrobił z prawą, a następnie podniósł się, jednocześnie naciągając bieliznę na moje pośladki.
Wsunął palec wskazujący za jej gumkę, naciągnął i szybko puścił, wywołując na mojej skórze nieprzyjemne szczypanie.
-Auć !  - zapiszczałam.
-Boli ? - powtórzył czynność.
-Ej !  - odskoczyłam, śmiejąc się.
Zauważyłam, że również zaczyna się szeroko uśmiechać, czego nigdy wcześniej nie robił.
Szczerze uśmiechnięty Zayn - niezwykła rzadkość.
-Wiesz, ładnie się uśmiechasz. - powiedziałam niespodziewanie.
-Co ? - przechylił głowę w bok.
-Nic, nic... - zakryłam usta dłonią.
Znowu do mnie podszedł i położył dnie na mojej tali.
-Spójrz na mnie. - wyszeptał spokojnie, lecz stanowczo.
Podniosłam wzrok i znowu widziałam przed sobą poważnego i surowego biznesmena, który zawsze stawia na swoim i nigdy nie daje za wygraną. Takiego Zayna się obawiałam.
-Powiedz to. - nakazał.
-Ale...
-Powiedz, (T.I). - przerwał mi.

Wciągnęłam powietrze.
-Bardzo podoba mi się twój uśmiech. - powiedziałam bez tchu.
Oblizał kusząco wargi, nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Jeśli dobrze będziesz się sprawować i zadowalać mnie, obiecuję, że będziesz widzieć go częściej.

-Obiecujesz mi to ? - zdziwiłam się.
-To może być twoją nagrodą. - musnął nosem mój nos. - I jeszcze coś. - wsunął dłoń w moje majtki, podążając palcami do dolnych warg, które były już wilgotne.
-Odpowiada mi taki układ. - musnęłam językiem jego dolną wargę.
Nie odpowiadając, puścił mnie i sięgnął po stanik.
Stanął za mną i oparł miseczki o moje piersi, po czym szybko go zapiął. Przeszedł mnie kolejny dreszcz, gdy delikatnie muskał palcami moje plecy.
-Masz wprawę. - przyznałam  - Nie każdy facet umie je tak szybo zapinać.
-Jeszcze szybciej je zdejmuje. - wyszeptał, z ustami przy moim uchu.
-Domyślam się, panie Malik.
-Już nie mogę się doczekać piątku, gdy zobaczę panią w innej sukience, którą również dla pani wybrałem.
Zatkało mnie.
-Kupiłeś mi sukienkę ?
-Kupię ci jeszcze dużo rzeczy, (T.I). To moje zadanie.
No tak....Ja mu robię loda a w zamian dostaję suknie, samochód czy nawet jacht.
-Czuję się jak dziwka. - powiedziałam, zaciskając powieki i wstrzymując powietrze.
Zayn stanął w półkroku i spojrzał na mnie.
-Dlaczego ? - wyprostował się, biorąc do ręki sukienkę.
-Nie chcę tak. - pokiwałam głową - Nie chce niczego od ciebie dostawać.
Patrzył na mnie jakbym powiedziała coś naprawdę szokującego.
-Nie chcesz ? - zmarszczył brwi.
-Nie... - spuściłam głowę - Nie chcę żebyś płacił mi za seks.
-Wcale tego nie robię.
-Ale to prawie to samo. Co za różnica czy dostanę od ciebie dwieście dolarów czy nowe kolczyki ?  - podałam przykład.
Westchnął i myślał przez chwilę.
-(T.I).. - zaczął - Gdybym tylko chciał, mógłbym kupić ci cały Nowy Jork. A wiesz czemu ?
-Nie.
- B o  m o g ę.  - wyjaśnił - Nie jesteś jedyna. Poprzednim uległym też załatwiałem wiele rzeczy, nawet samochody.  I żadnej z nich to nie przeszkadzało. Chcę ci sprawić przyjemność.
-Wystarczy mi seks z tobą, to wystarczająca przyjemność.
-Ale dla mnie przyjemnością jest również sprawienie ci jakiegoś prezentu. Jestem bogaty i mogę robić z pieniędzmi to co mi się żywnie podoba.
Racja. Był bogaty. Obrzydliwie bogaty...
-Dostaniesz sukienkę i ubierzesz ją z miłą chęcią. - złapał za końce sukienki i podwinął się do samego pasa. Włożył mi ją przez głową i ubrał, naciągnął nad kolano.
Wstał i spojrzał na mnie, akurat jak poprawiałam ją na piersiach.   

-Sądzę, że dałabym sobie radę. - poprawiłam włosy, czując się jak dziecko. 
-Chyba nie umyjesz mi zębów ? - zadrwiłam.
-Uwierz, chciałbym, ale jestem już spóźniony. - westchnął i schował dłonie w kieszeniach spodni. - Jeśli potrzebujesz skorzystania z toalety, wiesz gdzie jest. - puścił mi oczko i wyszedł z pokoju.

 Gdy skończyłam się malować, dojrzałam na marmurowym wielkim blacie, rodzaje różnych perfum. Znalazłam na Hugo Boss Deep Red, które używałam na co dzień. Jedno psiknięcie chyba wystarczyło.  Poprawiłam wysokiego kucyka i przejrzałam się w lustrze, które rozciągało się na całej ścianie. Zorientowałam się, że na końcu łazienki, zaraz za mną, znajdują się jakieś drzwi. Obróciłam się i spojrzałam na nie ze zdziwieniem, ponieważ widziałam je pierwszy raz. Podeszłam do nich i przejechałam dłonią po białym drewnie. Złapałam za klamkę i usiłowałam je otworzyć. Niestety były zamknięte, a nigdzie nie widziałam żadnego klucza. Wyciągnęłam z włosów wsuwkę, i pozaginałam, dokładnie tak jak kiedyś uczył mnie tata. Pracował w policji, więc wiedział jak obchodzić się z takimi sprawami jak włamanie.
Odpowiednio pozaginaną wsuwkę, włożyłam do dziurki na klucz i kilka razy przekręciłam, sprawiając, że zamek w końcu puścił,a drzwi się otworzyły.
-Tak !  - wyszeptałam uradowana. Nie wiedziałam, że jeszcze pamiętam ten trik.
Weszłam do środka i stanęłam w....sypialni.
Nie była czerwona, ponura i ciemna, tylko.....inna.  Dwie ściany były szklane, a dwie pozostałe brązowe, dokładnie jak w gabinecie Zayna.
Znajdował się tam szklany stolik, biały fotel, i meble z jasnego drewna. Podeszłam do wielkiego dwuosobowego łóżka, z kremową pościelą i dwiema poduszkami. Nad łóżkiem znajdował się ogromny obraz, na którym znajdowały się piękne przyrodnie siostry Zayna, oraz jego mama, niezwykle podobna do syna. Na jednej z szafek nocnych dostrzegłam to samo zdjęcie które było kiedyś w jego drugiej sypialni, zdecydowanie "straszniejszej" od tej w której się właśnie się znajdowałam.
Na poduszkach dostrzegłam duże, mokre plany. Dotknęłam ich i dotarło coś do mnie: Do nie była zwykła woda.
Był to pot....I łzy.
Łzy Zayna ? Czy on kiedykolwiek płakał ?
Ale zaraz....Przecież mówił, że  t a m t e n  pokój to jego sypialnia. Ale w tym miejscy znajdowało się wszystko. W "Czerwonym Pokoju" nie dostrzegłam żadnych zdjęć, a w szafie znajdowało się jedynie kilka garniturów.
Właśnie, szafa !
Podbiegłam do niej i otworzyłam. Dwa lub trzy garnitury, a reszta to normalne codzienne ubrania.  W komodach znalazłam bokserki, a parę metrów od niej dostrzegłam kolejne drzwi. Przeszłam szybko przez nie i znalazłam się w łazience. Normalna, męska łazienka. Na blacie dostrzegłam różne wody kolońskie, pianki do golenia i dezodoranty.
Kurwa. To była łazienka i  p r a w d z i w a  sypialnia Zayna.

Okłamał mnie...Tamta sypialnia to jednak był "pokój zabaw". Jego pokój do rżnięcia takich suk i idiotek jak ja.
Poczułam, że pieką mnie oczy i wypadłam z sypialni. Przebiegłam przez Pokój Zabaw, prosto na schody.
-(T.I), twoja.... - przerwała Hannah, gdy zobaczyła, że płacze - Torebka... - dokończyła. - Co się stało ? Kochanie czemu płaczesz  ? - złapała mnie za policzek i starła gorąca łzy.
-Przekaż "panu Malikowi", że wychodzę. - wzięłam torebkę i skierowałam się do holu.
Słyszałam za sobą głos Hanny, ale nie zwracałam na niego uwagi. Wsiadłam do windy i zaczęłam głośno szlochać. Zsunęłam się po ścianie i schowałam twarz na kolanach. 

Rżnął mnie, bił pejczem, traktował jak szmatę. Do tego okłamał.
A ja sądziłam, że jestem dla niego wyjątkowa...





2 komentarze: