Miłego czytania ;**
W oczach Zayna widziałam to samo podniecenie co w jego biurze. Mocno
zaciskał dłoń na skórzanym pasku. T y m pasku.
Wzdrygnęłam się, gdy przejechał jego końcówką po moim brzuchu. Wciągnęłam powietrze gdy poczułam znajomy dotyk skóry.
-Co ja tu robię ? - zapytałam, przenosząc wzrok na twarz Zayna.
-Już nie pamiętasz ? - powtarzał ruchy. Przejeżdżał paskiem od piersi aż do mojego pępka, wywołując w mojej głowie niespokojne myśli.
Starałam przypomnieć sobie wydarzenia ostatniego wieczoru;
Byłam z Nancy i Mary, piłyśmy drinki, w końcu gdzieś zniknęły, wyszłam przed klub, dzwoniłam do Zayna, wymiotowałam....
A co z Nancy ? Wie gdzie jestem ? Czy się martwi ? Boże, miałam tyle pytań, a nie mogłam dostać na nie żadnej odpowiedzi. Byłam uwięziona w łóżku mojego szefa, skuta kajdankami i przygwożdżona jego wzrokiem do materaca.
Jedno było pewne. Upiłam się. I to ostro. I jeszcze to co mówiłam...
Dokładnie pamiętam naszą ostatnią rozmowę przez telefon.
Przygryzłam wargę i nie spuszczałam wzroku z Zayna.
-Czyli wszystko jasne ? - momentalnie złapał mnie za łokieć i obrócił tak, że wylądowałam twarzą na poduszce. Poczułam znajomy zapach. Zayn musiał tutaj sypiać..
-I co ja mam z panią zrobić ? - powtórzył swoje pełne obietnicy pytanie.
Złapał mnie za biodra i uniósł je.
-Nie... - błagałam.
-Ćśś. - pogładził moje pośladki po czym zsunął ze mnie stringi. - Za nim zacznę.. - przerwał by przyłożyć usta do mojego pośladka. - Musimy sprawdzić ile sobie u mnie nagrabiłaś, jasne ?
Nic nie odpowiadałam.
-(T.I), mówię do ciebie. - poczułam w sobie jego palec.
-Tak ! - powiedziałam szybko.
-Świetnie.
Położył dłoń na moich plecach i przejechał nią wzdłuż mojego kręgosłupa, wywołując na mojej skórze chłodny dreszcz.
-Jeden: nie podpisałaś zachowania dyskrecji. Dwa: nie przeczytałaś naszej umowy...
-Nie pozwolił mi pan na to !
-Zamknij się i daj mi skończyć ! - rzekł ostro - Nie przeczytałaś umowy, ponieważ wolałaś szaleć w klubach i schlać się do nieprzytomności.
Zrobiło mi się głupio gdy pomyślałam w jakim stanie musiał mnie wtedy oglądać..
-Trzy: Piłaś.
-Chyba mam do tego prawo ?
-Cztery. Przerywasz mi, gdy mówię.
Zamknęłam się.
- I pięć: Dzwoniłaś do mnie i robiłaś sobie durne żarty. Ominąłem coś ? - zapytał, przykładając usta do mojego karku.
Byłam wypięta, za to on leżał na mnie całym ciałem, podpierając się jedynie na dłoniach i zanurzając twarz w moich wilgotnych włosach.
-W takiej pozycji cię dzisiaj przelecę. - wyszeptał - Ale najpierw trzeba cię ukarać.
Odsunął się i sięgnął po pas. Zszedł z łóżka by oprzeć się na nim jedynie kolanem. - Ile razy doprowadzałaś mnie do szału ?
Zamknęłam na chwilę oczy.
-Pięć....Panie Malik.
-Ślicznie. - wyszeptał - Licz na głos każde uderzenie. Rozumiesz ? - jego głos był wciąż chłodny i surowy, ale zarazem spokojny i opanowany. Taki właśnie był Zayn. Nie do ogarnięcia.
-Tak, panie Malik.
Nic nie odpowiedział tylko uniósł rękę i gwałtownie opuścił, sprawiając, że pasek uderzył o mój pośladek z ogromną siłą. Jęknęłam żałośnie i spięłam się jeszcze mocniej.
-Licz ! - krzyknął.
-Jeden ! - wyjęczałam.
Kolejne uderzenie.
-Dwa ! - jezu, to piecze. - Trzy ! - zacisnęłam powieki - Cztery !
Uderzył mnie znowu a ból pulsował, odbijając się echem od skóry paska. Do oczu napłynęły mi łzy, a po chwili wylały się dużymi strumieniami na policzki.
-Pięć... - szlochałam.
Schowałam twarz w poduszce i czekałam co będzie dalej.
Czułam pulsujący ból na pośladkach, który po chwili zmienił się w nieznośne pieczenie.
Drzwi się zamknęły a ja zostałam sama w pokoju z obolałą pupą i gorącym płaczem. Głośno szlochałam w poduszkę, modląc się, żeby tylko do mnie nie wracał. Po długich minutach wstałam i otarłam twarz. Widziałam więcej poza bladą mgłą. Mój szloch uspokoił się gdy na łóżku obok siebie zobaczyłam szarą kopertę z moim nazwiskiem. Tą samą którą wzięłam do siebie do mieszkania. Ale jak znalazła się tutaj ?
Otworzyłam ją szybko i pierwsze co z niej wypadło to dokument z drukowanym napisem "Zachowanie Dyskrecji".
Odłożyłam go bo pierwsze co chciałam zobaczyć to umowa. Rozłożyłam to świństwo i zatonęłam w lekturze chorych zobowiązań i zadań....uległej.
Uległa ? Że niby teraz nią jestem ?
Moją uwagę przykuły informacje na temat tego, że będę na każde zawołanie Zayna. Weekendy muszę spędzać z nim. Nieważne gdzie. Nieważne j a k ale muszę z nim być. Nie mogę kwestionować rodzaju kar jakie będę dostawać za każdym razem gdy będę nieposłuszna. Muszę ubierać to co on chcę, mam jeść to co on, muszę spać przynajmniej osiem godzin, co to w ogóle jest ?!
Zawsze będzie namierzał moją komórkę, nawet wtedy, gdy "będę miała od niego wolne". Zayn musi wiedzieć gdzie jestem i z kim. Jak się odżywiam, czy jem za dużo czy za mało. Mam się zwracać do niego "Panie Malik". Ma prawo używać na mnie różnych "zabawek" erotycznych w stylu pejcz, szpicruta lub znienawidzone przeze mnie kajdanki.
Najgorsze jest to, że nie jest użyte w tym dokumencie moje imię. Każde zdanie brzmi "Uległa to, uległa tamto...". Więc było ich więcej....Jestem tylko jedną z wielu.
Podpisałam to. Było już za późno. Ostatnim warunkiem było podpisanie 'Zachowania Dyskrecji". Wzięłam do ręki kartkę i wszystko było jasne; nikt nie mógł się dowiedzieć o tym co Zayn będzie ze mną robił nawet po zakończeniu umowy....Czyli była jeszcze nadzieja. "Zakończenie umowy"....
Okazało się, że mam u niego jakiś "dwumiesięczny okres próbny". Jeśli będę mu odpowiadać, zostanę. Jeśli nie - do widzenia.
Stracić Zayna ? Hmm... Odsunęłam od siebie tę myśl.
Ale dlaczego ? Pragnęłam go ? Może najwyżej jego ciała... Ale nie, to było coś więcej... Coś co zaczęło mnie bardzo niepokoić.
Cholera...Zakochałam się ?
-Skończone ? - moje rozmyślania przerwał głos Zayna.
Chłopak właśnie wchodził do pokoju. Zamknął za sobą drzwi i zbliżył się do łóżka. Zmarszczył brwi gdy dokładnie mi się przyjrzał.
-Płakałaś ? - w jego głosie usłyszałam nutę zmartwienia i troski.
-Nie... - spuściłam głowę i wytarłam policzki.
-Sądziłem, że przeczytałaś umowę.
-A co w niej jest, że nie mam prawa płakać ?
Westchnął i wziął ode mnie kartki. Poszperał chwilę aż w końcu pokazał mi palcem wskazującym pewien punkt:
-Nie kłamać. - powiedział.
Usiadł na łóżku i patrzył na mnie wyczekująco.
-Bolało. - wydusiłam - I tyle. Nic mi nie jest... - pokiwałam głową.
Po dłuższej ciszy spojrzałam na niego. Wyraz twarzy miał podejrzany. Jakby zobaczył coś naprawdę strasznego..
-Wszystko w porządku ? - zapytałam.
-Przyniosę ci coś do pisania. - wstał i skierował się do wyjścia. - Muszę mieć pewność, że nikomu nie powiesz co tutaj zaszło i zajedzie. - spojrzał na mnie znacząco.
-Oczywiście, że nie. - zapewniłam.
-Cieszę się. - złapał za klamkę drzwi, ale nie spuszczał ze mnie wzroku - Za chwilę zjesz śniadanie. Później się jeszcze prześpisz, jesteś zmęczona.
-A co z pracą ? - przypomniałam sobie.
-O to się już nie martw.
-Ale...
Przerwałam, ponieważ rzucił mi ostre spojrzenie.
Zapomniałam. Jestem uległą. Nie mogę niczego kwestionować...Spuściłam głowę i się nic nie odpowiadałam.
-Czyli zapoznałaś się z naszymi warunkami ?
-Tak... - odpowiedziałam. - Panie Malik - dodałam szybko.
Podniosłam wzrok by spojrzeć na jego reakcje.
-Ślicznie. - pochwalił mnie. - Wiedziałem, że się nadasz. - oblizał wargi, nie spuszczając ze mnie wzroku - W łazience przyszykowałem ci parę ubrań. Przebierz się i poczekaj tutaj na mnie. Masz 15 minut - chciał już wyjść, ale coś go zatrzymało - Mam nadzieję, że ci się spodoba. - puścił mi oczko i wyszedł.
Zaczęłam się zastanawiać czy normalną rzeczą jest to, że zaczyna podniecać mnie jego władczy i stanowczy ton głosu...
Jeszcze nikt nie miał nade mną takiej kontroli....Właściwie to nikt nie miał nade mną jakiejkolwiek kontroli.
No poza moją nadopiekuńczą matką i jej mężem. Jedyna osoba z mojej najbliższej rodziny, którą wprost ubóstwiałam to mój biologiczny tata, który teraz samotnie mieszka w Kalifornii.
W ogromnej łazience urządzonej w bardziej kobiecym stylu dojrzałam ciemną spódnicę, starannie złożoną i położoną na marmurowym blacie, a obok nich biała koszula zapinana na czarne guziczki, z długim rękawem i czarną kokardką przy kołnierzu. W "zestawię" była również bielizna, mianowicie nieskazitelnie biały koronkowy biustonosz i.....Stringi do kompletu.
-Wow.... - przełknęłam głośno ślinę i wzdrygnęłam się z przerażenia.Do gardła napłynęła mi żółć a całym ciałem wstrząsnął dreszcz.... Mianowicie zostałam dziwką. Wiedziałam, czemu łazienka wyglądała jak jakiś babski salon kosmetyczny. Jego inne "laski" też musiały tutaj przesiadywać. Więc jestem jedną z wielu...
Jak mogłam się na to zgodzić ?! Dlaczego to podpisałam ?! Dlaczego najpierw nie pozwolił mi tego przeczytać....?
Może wiedział że się nie zgodzę ? Może po prostu nie przyjąłby odmowy.....
Och (T.I), co ty mówisz... ?
W końcu i tak się mu znudzę....
Czułam się bardzo niekomfortowo, gdy Zayn prowadził mnie przez swój ogromny Penthouse. Jego dłoń spoczywała na moich plecach, tuż nad pośladkami, które były akurat obciśnięte koronkowymi stringami.
Przez moją skórę przechodził przyjemny dreszczyk. Materiał koszuli był na tyle cienki, że dotyk Zayna pobudzał każdą najmniejszą komórkę w moim ciele.
Stopniowo robiłam się coraz bardziej napalona...
Co ja mówię ? Już byłam nieźle rozgrzana, od samego patrzenia na niego. Jak mówiłam, Zayn ociekał seksem, a jego jedno spojrzenie zwalało z nóg.
Gdy przechodziliśmy przez salon, większość ścian było szklanych, jak większość ścian w całym apartamencie. W kuchni usłyszałam jakieś radosne nucenie Whitney Houston - Somebody Who Loves Me.
Pamiętam, że przy tej piosence moja mama tańczyła z Richardem na swoim piątym ślubie..
-Hannah ? - powiedział Zayn do niskiej, krągłej kobiety, która właśnie stała do nas tyłem i wyjmowała z piekarnika świeżo upieczone ciastka.
-O ! - krzyknęła, lekko wystraszona, że nas widzi.
Kobieta miała może 48 lat. Jej włosy były czarne, sięgały jej po pas. Miała na sobie luźne dżinsy i bluzkę w kwiaty. Zdejmowała właśnie fartuch, brudny od mąki i jakiś proszków. Usta miała pomalowane czerwoną szminką a ciemne oczy podkreślała czarną kredką. Podobnie jak Nancy.
-Witam cię, skarbie. - podeszła do mnie i objęła moją twarz dłońmi - Jestem Hannah Parker, bardzo miło mi cię poznać - z czułością ucałowała mnie w oba policzki, pozostawiając trochę śladów szminki.
-Mnie również, jestem (T.I). - przedstawiłam się.
-Czego życzycie sobie na śniadanie ? - zapytała wesoło, zwracając się jednocześnie do Zayna.
-Zjemy na mieście. - oznajmił.
Oj.
-Co ? - spojrzałam na niego.
Nie odpowiadając, objął mnie w tali i przeprowadził przez kuchnię, a następnie udał się do holu.
Przywarł mnie do ściany i spojrzał mi prosto w oczy.
-Mówiłaś coś ? - zapytał surowo.
-J-ja.... - pokiwałam przecząco głową.
-Tak myślałem. - objął dłonią mój nadgarstek i zaprowadził do windy.
Weszliśmy do środka i zjechaliśmy na parter.
Chciałam zadać Zaynowi sporo pytań, ale tak bardzo bałam się cokolwiek powiedzieć. Podniosłam spuszczoną głowę i zerknęłam na niego ukradkiem.
-Mów. - powiedział, jakby czytał w moich myślach.
-Jak się tu znalazłam ? - zapytałam bez wahania.
-A jak myślisz, (T.I) ? - zapytał, nie patrząc na mnie - Przywiozłem cię. Nie mogłem zostawić cię w takim stanie jeszcze z niebyt trzeźwą ciotką. Nancy, tak ?
-Tak. - zrobiło mi się szkoda Nancy. - Nie zwolni jej pan, prawda ? - zapytałam z nadzieją w głosie.
-Pff.. - spojrzał gdzieś w bok - Gdyby to zależało ode mnie wywalił bym ją na zbity pysk.
-Co ? - oburzyłam się - Jak może pan tak mówić ? Nie jest niczemu winna.
-Gdyby była odpowiedzialna nie zostawiałaby cię samej jeszcze takiej nawalonej.
-Nie jestem dzieckiem ! Daję sobie radę sama !
-Naprawdę ? A ja sądzę, że nie jesteś jeszcze na tyle dorosła by sama o siebie zadbać. - obrócił głowę w moją stronę - Masz coś jeszcze do powiedzenia ?
Zatkało mnie. Wbiłam wzrok w splecione dłonie na swoim podbrzuszu i nic więcej nie mówiłam. Nie mogłam się doczekać, aż w końcu wyjdziemy z tej windy, bo w tak małym pomieszczeniu łatwo poczuć narastające emocje, jakie się w nas kłębiły.
Po chwili Zayn westchnął głośno, przysunął mnie do siebie, całując mnie w czubek głowy.
-Nie zwolnię jej ze względu na to że jesteście rodziną. I, że tak naprawdę to zadanie Iana. W porządku ? - musnął nosem moją skroń - Hm ?
Pokiwałam głową.
-Dziękuję i przepraszam. Nie powinnam...
-Już dobrze. - potarł mnie dłonią po plecach.
Kiedy mnie puścił poczułam pustkę. Drzwi windy się otworzyły a my wyszliśmy do wielkiego hotelowego lobby.
-Co to za miejsce? - zapytałam.
-Trump World Tower.
-Naprawdę ? - otworzyłam szeroko oczy.
Spędziłam noc w jednym z największych budynków
na świecie, nawet o tym nie wiedząc. Wyszliśmy przed budynek i zaraz przy wyjściu przywitał nas mężczyzna dużo straszy ode mnie i od mojego partnera, który właśnie delikatnie zaciskał dłoń na moim pośladku.
-Panie Malik. - mężczyzna skinął do niego głową. Wydawał się być miły, ale patrzył na mnie jakoś dziwnie.. Głupio było mi z nim rozmawiać, gdy miał świadomość co właśnie robię u Zayna...Jego włosy były czarne jak atrament a oczy szare. Był całkiem przystojny, ale w ogóle nie w moim typie. Chociaż jedyny typ na jaki mogłam sobie teraz pozwolić do Zayn Malik..
-Witaj Josh. - przywitał się Zayn i skierował się ze mną w stronę czarnego bentleya.
-Kto to był ? - zapytałam.
-Mój pracownik.
Przy bentleyu zobaczyłam kolejnego mężczyznę w podeszłym wieku, z siwą czupryną i krótką brodą. Po ubraniu domyśliłam się, że jest szoferem.
Poznałam go. To on stał przy tym samym bentleyu gdy jadłam lunch z Nancy. Chwilę później spotkałam Zayna...
-Dzień dobry, panie Malik. Panno (T.I). - siknął do mnie głową łapiąc się za daszek czapki szoferskiej.
Uśmiechnęłam się jedynie i zastanawiałam się czy już każdy mnie zna...
-To co zwykle. - powiedział do niego Zayn, gdy mężczyzna otwierał mi drzwi a ja wsiadałam do środka samochodu, prosto na czarne skórzane siedzenia.
Po chwili Zayn znalazł się obok mnie.
-Chodź tutaj. - wyciągnął do mnie ręce i posadził sobie na kolanach. - Poznałaś właśnie Alberta.
-Och. - spojrzałam w stronę kierowcy, ale zobaczyłam jedynie czarną szybę.
-Nikt nas nie widzi i nie słyszy. - położył dłoń na moim udzie i zacisnął je delikatnie.
-Rozumiem. - pokiwałam głową.
-Jesteś bardzo spięta. - obrócił mnie do siebie tyłem i zaczął masować ramiona.
Poczułam się jak w niebie, jego dotyk był mocny i stanowczy, ale zarazem czuły i delikatny. Czuły.....Nie, to jednak złe słowo. Zayn nie był czuły. Przynajmniej na takiego nie wyglądał. Może dlatego się w nim zakochałam....Może, po prostu wiedziałam, że w jego mrocznej duszy, gdzieś tam głęboko, kryje się czułość i może nawet trochę miłości...
Poczułam jego ciepłe usta na mojej szyi.
-Widzę, że ci się spodobało. - zwiększył uścisk, a ja oparłam się o jego tors. - Ale sądziłem, że to ty masz mnie zaspokajać.
-Nie lubi pan sprawiać kobietą przyjemności, panie Malik ? - zapytałam, rozkoszując się masażem.
-Wiesz... - zanurzył nos w moich włosach - Jeszcze nie masowałem kobiety.
-Idzie panu genialnie. - powiedziałam, a on głośno westchnął.
-Posłuchaj... - zaczął, nie przerywając pieszczot - Chyba czegoś nie doczytałaś.
-Słucham ?
-"Panem Malikiem" jestem w pokoju zabaw.
-Gdzie ? - otworzyłam oczy.
-Pokój zabaw. - powtórzył - Tam się dzisiaj rano obudziłaś.
-Do czego służy ten pokój ?
Umilkł.
-Sama nazwa mówi. - szepnął - Tam "bawię się" kobietami.
-Uległymi ?
-Tak.
Wyczułam na jego twarzy delikatny uśmiech. Naparłam bardziej na jego dłonie.
-Tylko tam mówisz do mnie "panie Malik". No i w pracy gdy nie jesteśmy sami.
Naszła mnie nadzieja, że jeszcze kiedyś "porozmawiamy na osobności".
-Ale gdy już zaczynam... - szepnął, przykładając usta do mojej głowy - A ty wydajesz z siebie niewyobrażalnie podniecające dźwięki... - jego dłonie przeszły na moje piersi i zaczęły je ugniatać - Chcę słyszeć tylko swoje imię. Zwłaszcza kiedy dochodzisz. Wtedy jestem tylko ja i twój orgazm. Rozumiesz ? - cmoknął mnie w szyję.
-Tak... - wyszeptałam, a moje pragnienie wzrosło.
Zaczęłam pożądać go bardziej niż kiedykolwiek. Wstałam i usiadłam na nim okrakiem. Zauważyłam, że jest lekko zdziwiony moim zachowanie, ale chciałam go posiąść, tutaj, w tym aucie.
-Zrobimy wyjątek, panie Malik ? - zaproponowałam.
-Wyjątek, hm ? - położył dłoń na moim udzie - Co proponujesz ?
-Pobawi się pan ze mną tutaj ? - wyszeptałam przy jego szczęce, delikatnie przygryzając żuchwę.
-Mmm.. - mruknął do moich ust - Co pani ze mną wyprawia, panno (T.I) ?
-Czyli zgadza się pan ?
Oblizał wargi i spojrzał na moją twarz.
-Chcę zobaczyć jak te stringi na tobie leżą, laleczko. Rozbierz się, a może przystanę na twoją propozycję. - uśmiechnął się figlarnie.
-A jeśli ktoś usłyszy ?
Zdawałam sobie sprawę, że niecały metr od nas znajdowały się tłumy ludzi, w ogóle nie zdających sobie sprawy z tego co się tu dzieje...
-Panie Malik, niestety zamknięto ulicę. Mogą wystąpić korki. - z głośnika usłyszeliśmy głos Alberta.
Zayn spojrzał na mnie wygłodniałym wzrokiem.
-No panno (T.I) - zacisnął mocniej moje pośladki w dłoniach - Mamy dla siebie sporo czasu.

Cudo! Next!
OdpowiedzUsuńCudowone *.* czekam z niecierpliwością na NEXT :D <3
OdpowiedzUsuń