Chciałam coś powiedzieć, ale Zayn uciszył mnie namiętnym pocałunkiem. Prawie się potknęłam, gdy nagle dłoń chłopaka znalazła się na moich plecach i przycisnęła mnie do jego dużego i umięśnionego ciała. Poczułam się wtedy tak bezbronnie, że aż zaczęłam błagać:
-Wypuść mnie. Proszę, zabierz to.. - zacisnęłam powieki.
-Ćśś. - uspokoił mnie - Nic ci nie zrobię - położył ręce na moich biodrach uklęknął, przejeżdżając dłońmi wzdłuż moich nóg - Nie ruszaj się. - wyszeptał po czym zsunął ze mnie koronkową bieliznę. - Rozszerz nogi.
Zrobiłam większa rozkrok a moje ciało przeszedł kolejny dreszcz, który pobudził wszystkie zmysły i odgonił strach. Zamknęłam oczy i starałam się zachować równowagę, gdy język Zayna wdarł się w końcu w moje wnętrze, drażniąc i pieszcząc nabrzmiałą łechtaczkę.
Jęknęłam, odchylając głowę w tył i rozkoszując się tą chwilą. Dłonie chłopaka rytmicznie zaciskały się na moich pośladkach. Moje dłonie po chwili przestałam czuć. Uścisk kajdanek był zbyt silny, więc dodawał moim jękom więcej energii i ognia. Tak...
Byłam rozpalona. Zrobiło mi się niezwykle gorąco, czułam płomienie w całym ciele, szczególnie t a m ...
Byłam na skraju. Wiedziałam, że zaraz dojdę, a wtedy to się skończy..
Moje ciało wygięło się łuk. Trzęsłam się i zaciskałam nogi by nie doprowadzić się do zbyt wczesnego orgazmu. Jednak to nie zależało teraz ode mnie..
Chłopak wydawał z siebie te same ciche pomruki co w nocy...W moich snach gdy dochodziłam zwykle o zmierzchu. Odchyliłam głowę w tył i mocno zacisnęłam powieki.
Nie chciałam. Nie chciałam, żeby przestawał. Jeszcze nikt nie sprawiał mi takiej przyjemności, nie doprowadzał do szaleństwa.
Zadrżałam, gdy moje ciało przeszła ekstaza orgazmu, która rozmazała wszystko przed moimi oczami.
Zakręciło mi się w głowie, a moje kolana się ugięły. Zapomniałam na moment co tu robię. Gdzie jestem. Co się właśnie stało...
Liczyła się tylko ta chwila. Czułam, że moje podniecenie rozświetliło cały pokój ognistym płomieniem, który był widoczny tylko dla niego... Dla Zayna.
Chłopak właśnie masował kciukiem moje wargi sromowe, wydłużając jednocześnie moją przyjemność i doprowadzając do utraty zmysłów.
Byłam zmęczona. Czułam się jakbym właśnie przebiegła kilkumetrowy maraton. Dyszałam ciężko i powoli odzyskiwałam rozum. Zamrugałam szybko, rozglądając się za Zaynem, który właśnie zniknął z mojego pola widzenia.
Malik zostawił mnie oszołomioną na środku gabinetu, a sam kluczem otwierał jakąś szafkę.
-Możesz się ubrać. - powiedział gdy podchodził do swojego biurka.
Nie rozumiałam jak mógł zachowywać się tak spokojnie jakby nic się stało. W niewielkim świetle nowojorskich świateł dojrzałam, że jego wargi są jeszcze wilgotne.
Boże.
Podniósł wzrok i spojrzał na mnie, wciąż z kamiennym wyrazem twarzy. Zrozumiałam, że nie wiedział dlaczego jeszcze stoję w bezruchu.
-Kajdanki. - powiedziałam, spuszczając wzrok.
-Zapomniałem. - odłożył jakąś teczkę i zaczął kierować się w moją stronę - Po jakimś czasie będziesz sobie z nimi radziła. - stanął przede mnie i położył rękę na moim pośladku, a stamtąd przeniósł ją na stalowe kajdanki. Jednym ruchem nacisnął jakiś przycisk i zdjął je, chowając do tylnej kieszeni.
-Jakim czasie ? - nie rozumiałam.
-Dziś wieczorem wszystkiego się dowiesz. - upewnił mnie.
-Och. - pokiwałam głową. Jednak dalej nie rozumiałam.
-Ubierz się. - złapał mnie za łokieć i przejechał palcem po gęsiej skórce, którą miałam na rękach i nogach - Zmarzłaś.
Nie wiedziałam czy uznać to za pytanie czy stwierdzenie. Pokiwałam jedynie głową i wymruczałam:
-Tak.. - oblizałam wargi. - Trochę...
-Ubierz się. - puścił moją rękę i poszedł w stronę biurka.
Rozejrzałam się jeszcze za spodniami, które leżały na podłodze i włożyłam je szybko, wygładzając jednocześnie materiał.
-Aj... - zaczęłam masować jeden nadgarstek, który był równie czerwony jak drugi.
-Przyzwyczaj się. - usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się i spojrzałam na Zayna, który właśnie trzymał komórkę w ręku.
-Jedna kopia. - powiedział do telefonu - Tak jak zwykle. - rzekł, po czym powiedział moje imię i nazwisko.
Rozłączył się, schował iPhone'a do kieszeni i spojrzał na mnie.
Poprawiłam włosy i odważyłam się zapytać:
-O co chodzi ? - zmarszczyłam brwi.
Wzrok chłopaka przeniósł się na mężczyznę, który własnie stanął w drzwiach gabinetu. Był w czarnym garniturze z granatowym krawatem, który idealnie pasował do jego oczu. Jego włosy były blond. Nie były jednak tak długie jak Zayna, ale podobały mi się.
Skinął do mnie głową po czym skierował się do Zayna:
-Proszę, panie Malik. - podał mu szarą kopertę - Jest dokładnie tak jak pan mówił.
-Czyli tak samo.. - wymruczał pod nosem. - Dzięki Markus.
-Do usług. - powiedział i skierował się do wyjścia. - Do widzenia. - pożegnał się ze mną po czym wyszedł, a ja nawet nie zdążyłam nic powiedzieć. Było coś niepokojącego w jego wzroku. Może dlatego, że widział w jakim jestem stanie ?
A może wiedział po prostu co jest w kopercie, którą właśnie Zayn mi podawał.
-Co to ? - wzięłam do ręki szary dokument i zobaczyłam na nim moje pełne imię i nazwisko, napisane ręcznie piórem wiecznym.
-Nasza umowa. - wyjaśnij.
Serce podskoczyło mi do gardła.
-Naprawdę ? - na mojej twarzy pojawił się cień uśmiechu, za to we własnym głosie słyszałam nutę niepokoju.
Kiwnął głową i powiedział:
-Przeczytaj jak wrócisz do domu. Jest tam jeszcze jeden dokument, który musisz podpisać. - dał nacisk na słowo "musisz".
Nie chciałam już zadawać pytań, bo wiedziałam, że "wszystkiego się dowiem".
-Więc.. - schowałam kopertę do torebki i spojrzałam na Zayna. Boże, jeszcze nigdy nie widziałam kogoś o tak zmysłowym spojrzeniu. Czaiła się w nim jakaś tajemnica, którą każda kobieta chciała rozwikłać.
Tak...
Wiedziałam, że wchodzi w to mnóstwo kobiet... Ale dlaczego ?
Może dlatego, że Zayn wprost ociekał seksem, było to widać na pierwszy rzut oka..
-Do widzenia, (T.I).
Nóż w serce.
-Do widzenia., panie Malik. - powiedziałam i wyszłam z gabinetu.
Gdy kierowałam się do wind, napotkałam przy biurku mężczyznę, który przed chwilą przyniósł Zaynowi kopertę z moim nazwiskiem.
-Do widzenia, Markus - zapamiętałam jego imię.
-Do widzenia, panno (T.I). - wstał i skłonił się z grzecznością.
Ominęłam szklane drzwi z napisem "Goldman Sachs" i stanęłam przed drzwiami windy. Wcisnęłam złoty przycisk i czekałam.
Zdawało mi się jakbym stała tam cały dzień. W końcu winda przyjechała, a ja weszła do środka i pierwsze co, to oparłam się o ścianę i zamknęłam oczy zapominając o całym świecie. Jedno pytanie nie dawało mi spokoju:
Co było w kopercie ?
Szłam korytarzem, prosto do mojego mieszkania. Nie musiałam wyciągać kluczy, bo drzwi były otwarte. Byłam szczęśliwa, gdy zastałam Nancy, siedzącą na kanapie i zajadającą sernik.
-Byłaś w cukierni ? - położyłam torebkę na stół i oparłam się o barek.
-A myślisz, że umiem piec ? - zapytała z pełną buzią.
Zlekceważyłam jej pytanie, ponieważ wiedziałam, że Nancy nie jest najlepsza w pieczeniu.
-Myślałam, że spotykasz się dzisiaj z Ianem. - powiedziałam, nalewając sobie do szklanki sok pomarańczowy.
Wzięłam łyk i poczułam się o wiele lepiej, gdy poczułam kwaskowy smak na języku, który później spłynął mi do żołądka. Miałam ochotę na solidnego drinka, który pomoże mi ochłonąć.
-Ma dużo pracy. Spotkamy się po przyjęciu u Rodriguezów.
No tak. Przyjęcie...Kompletnie o nim zapomniałam. Byłam ciekawa czy rzeczywiście pójdę na nie z Zaynem...
-Właśnie. - wstała i odłożyła pusty talerz. - Jak twoje spotkanie z Malikiem ? - zapytała, krzyżując ręce na piersi i przyglądając mi się bacznie, jakby chciała wyczytać cokolwiek z mojej twarzy.
Pozostałam niewzruszona jej widocznie ciekawskim i dociekliwym pytaniem i dokończyłam swój sok.
-Chyba dobrze. - wzruszyłam ramionami. Ale naprawdę nie wiedziałam jak to określić. Poszło dobrze, czy może beznadziejnie ?
-I tyle, tak ? - zamrugała ze zdziwieniem. - Nie zaprosił cię na przyjęcie ?
Pokiwałam przecząco głową.
-To o czym rozmawialiście, do cholery ?! - zapytała poirytowana.
-No wiesz... - utkwiłam wzrok w pustej szklance którą trzymałam na piersiach - Chciał mnie po prostu lepiej poznać. I porozmawiać o moim pierwszym dniu w Goldman Sachs, to chyba nic wielkiego ? - odłożyłam szklankę i otworzyłam lodówkę - Mamy jakieś wino ?
-Skończyło się. Możemy skoczyć na zakupy. - zaproponowała.
Do głowy wpadł mi pewien pomysł.
-Co ? - zapytała z uśmiechem, gdy zobaczyła moją minę.
-Skoro... - zaczęłam - Ty dzisiaj nie wychodzisz....No i ja siedzę w domu. Może zadzwonię do Mary i skoczymy na drinka lub coś ? - zapytałam, a ona wybuchła śmiechem.
-Ja i imprezy ? - otworzyła szeroko oczy.
-Proszę. - złożyłam ręce jak do modlitwy.
Westchnęła głośno.
-Czekam w samochodzie.
-Tak ! - wykrzyczałam uradowana - Zadzwonię do Mary ! - powiedziałam, po czym pobiegłam do pokoju.
Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Sięgnęłam po niego i dostrzegłam numer zastrzeżony.
-Halo ? - odebrałam.
-Możesz mi coś wyjaśnić ? - usłyszałam po drugiej stronie głos Zayna.
Gdy usłyszałam to krótkie, lecz szorstkie pytanie, zakręciło mi się w głowie. Na całe szczęście miałam za sobą łóżko. Padłam na nie i wstrzymałam oddech.
-Słucham ? - zapytałam niepewnie.
-Dlaczego nie mogę przestać o tobie myśleć ? - zapytał łagodniej i ciszej. Jego głos odbił się słodkim echem w moim podbrzuszu, sprawiając, że skręcił mi się żołądek.
-P-panie Malik ? - zapytałam, pomimo tego, że wiedziałam, że to był on.
-To mi się podoba. - wyczułam figlarny uśmiech.
Poczułam kolejną ochotę na ....seks. Cholera.
-Przepraszam, nie mogę teraz rozmawiać.
-Och, nie masz dla mnie czasu ?
Przełknęłam ślinę.
-Niestety nie.
-Co takiego moja słodka (T.I) planuje, że nie może poświęcić swojemu szefowi pięciu minut ?
Zamknęłam oczy, słysząc pokusę w jego głosie.
-Wybieram się na drinka.
Wstrzymał oddech.
-Z kim ? - wzdrygnęłam się gdy usłyszałam tę ostrość. Jak mógł zmienić się w ułamku sekundy ?
-Z przyjaciółkami. - tak, Nancy też uważałam za przyjaciółkę.
-Naprawdę ? - czułam, że jest zły - Gdzie ?
-Nie jesteśmy jeszcze pewne. - zawahałam się - Chcę mi pan coś polecić ? - przygryzłam dolną wargę, gdy to pytanie wypłynęło z moich ust.
-Oczywiście.
Podał mi kilka adresów (podobno) świetnych klubów, gdzie podają najlepszy alkohol.
-Nigdy o nich nie słyszałam.
-Tak sądziłem. - rzekł, po czym ucichł na chwilę - Ale chyba każdy musi spróbować czegoś nowego... Nie sądzisz ?
-Yyy....Tak, chyba tak.
-Ja też tak uważam. I cieszę, że liczysz się z moim zdaniem. Teraz będziesz robić to dosyć często. A właśnie, czy podpisałaś zachowanie dyskrecji ?
-Proszę ?
-Czyli nie. - westchnął - Jest w kopercie. Zobaczysz wieczorem, gdy po ciebie przyjadę. Będę o 9:00.
-Co ? Nie. Wracam sama. To znaczy...Taksówką.
-(T.I), nie kwestionuj tego co mówię. - powiedział chłodno.
-Ale.....Przepraszam, co ? Co było w tej cholernej umowie ? - zerwałam się na równe nogi.
-Między innymi to, że m u s i s z się mnie słuchać.
Szlag. Zrozumiałam.
-Hola, hola, jeszcze niczego nawet nie przeczytałam.
-Ale podpisałaś. To mi wystarczy.
-Zostałam z m u s z o n a do podpisania tego cholerstwa.
-Nie wydaję mi się. Z tego co pamiętam wzięłaś do ręki pióro i złożyłaś podpis. Ja tylko nalegałem. Do niczego cię nie zmuszałem.
Miał rację...
Przez dłuższą chwilę nic nie mówiłam.
-Chociaż... - przełknęłam ciszę - Chociaż niech da mi pan to przeczytać. O nic więcej nie proszę. Jutro porozmawiamy. - powiedziałam błagalnie.
-Dobrze. Miłej zabawy (T.I).
-Dziękuję. Do widzenia, panie Malik - rozłączyłam się nie czekając na jego odpowiedź.
Boże, w co ja się wpakowałam ?
-I powiedział, że "nie jestem w jego typie" - Mary dokończyła swoją historię o nieudanym związku, wybuchając na końcu śmiechem. Byliśmy już po kilku drinkach, więc alkohol nieźle uderzył jej do głowy. Nancy również zaszalała, ale ja starałam się zachować umiar.
-Jeszcze jedno, drogie panie ? - zapytał bardzo przystojny barman, obdarzając nas chłopięcym uśmiechem.
Chciałam poprosić o jeszcze, ale Nancy zacisnęła dłoń na moim kolanie.
-Nie mamy już pieniędzy. - westchnęła z "żalem" - I co poradzić ? - oparła się łokciami o bar i przysunęła się bliżej mężczyzny, który na całe szczęście wyglądał na jej wiek.
Po chwili namysłu, powiedział z uśmiechem:
-No dobra, na koszt firmy. - zaczął nalewać kolejne drinki.
-Gdyby wiedział gdzie pracujecie, zmiękł by od razu. - powiedziała Mary.
-Jak to ? - zmarszczyłam brwi.
Nagle coś przykuło moją uwagę. Spojrzałam na firmową koszulkę barmana, a stamtąd na jej znaczek firmowy. Dojrzałam na nim napis "Malik".
-No nie. - wiedziałam co Zayn planował, gdy do mnie zadzwonił. Chciał żebym poszła do jednego z j e g o klubów ! Czemu chciał kontrolować mnie na każdym kroku ?!
Byłam taka zła, że wypiłam kolejne pięć drinków. W pewnym momencie Nancy i Marry znikły z mojego pola widzenia. Przypomniało mi się, że obie poszły do łazienki. Nagle zaczęłam się śmiać. Nie miałam pojęcia z czego, ale śmiałam się w niebo głosy.
-Jestem pijana ! - wykrzyczałam szczęśliwa i zeszłam ze stołka barowego.
Na chwiejących się nogach przeszłam przez tłum tańczącego tłumu.
-Cześć ! - zaczęłam machać do jakiejś dziewczyny. - O matko ! - znowu wybuchłam śmiechem.
Potknęłam się, ale jakiś chłopak mnie złapał.
-Ostrożnie. - powiedział kusząco.
Znowu zaczęłam się śmiać.
-Ćśś. - przyłożyłam palec do ust. - Jestem pijana, wiesz ? - wypuściłam z siebie głupawy chichot.
-Widzę. - usłyszałam.
Nawet nie wiem jak, ale znalazłam się przed klubem, obok ochroniarza.
-Gdzie jest mój telefon ? - zapytałam, grzebiąc w torebce - Tu cię mam ! - wyciągnęłam go i weszłam w rozmowy. Ostatnio rozmawiałam z Zaynem...
Na wyświetlaczu pojawił mi się obcy numer.
-A chuj, dzwonię ! - wcisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam.
Odebrał za drugim sygnałem.
-(T.I). - przywitał się.
-Zayn ? - zaśmiałam się - Co tam u ciebie ? Może wpadnę, żebyś przeleciał mnie na biurku "panie prezesie" ? - znowu wybuchłam śmiechem.
-(T.I), ile wypiłaś ? - zapytał ostro.
-A co cię to obchodzi ? Aha, no tak ! Przecież podpisałam jakieś gówno i teraz jestem jak pies na smyczy, tak ? - nagle dostałam czkawkę.
Przejrzałam się w szybie jakiegoś samochodu.Wyglądałam jak widmo. Byłam cała spocona, pod oczami miałam smugi z czarnej kredki a moje włosy wyglądały jak u jaskiniowca.
-(T.I), gdzie jesteś ?
-W Nowym Jorku, a ty gdzie jesteś ?
-Nie denerwuj mnie - przez chwilę nic nie mówił. Podejrzewam, że usłyszał muzykę - Jadę po ciebie. - powiedział i rozłączył się.
-O kurwa. - śmiałam się do telefonu.
Stałam tam chyba przez dwadzieścia minut, aż przyszła do mnie Nancy.
-Boże, szukam cię i szukam.
-Nancy... - rzuciłam się jej na szyję - Ciociu, tak cię kocham... - majaczyłam.
Dojrzałam Mary flirtującą w wejściu z jakimiś gośćmi.
-Już, już... - tarła mnie dłonią po plecach.
W oddali zauważyłam również nadjeżdżającego bentleya.
-Nancy... - odsunęłam się gdy poczułam nudności. - Oj.... - zgięłam kolana i zaczęłam wymiotować.
Poczułam na sobie męskie dłonie, które właśnie podtrzymywały moje włosy.
Bentley stał niedaleko mnie. Miał otwarte drzwi od strony kierowcy. Oślepiał mnie blask jego białych świateł.
Gdy przestałam wymiotować, ktoś oparł mnie o mur.
-Jak ty wyglądasz... - zobaczyłam przed sobą Zayna.
-Zostaw.. - marudziłam.
-Zamknij się już. - wycierał czymś moje usta.
-Chcę spać... - wciąż majaczyłam.
-Zabiorę ją do domu. - usłyszałam Nancy.
-Nie, jedzie ze mną.
Nie, nie, nie ! Nancy, zrób coś ! Nie chcę z nim jechać ! Ciociu, zabierz mnie do domu ! - myślała, ale nie mogłam wydusić z siebie słowa.
Obudził mnie silny ból głowy. Rozejrzałam się szybko i zobaczyłam wokół siebie czarno czerwone ściany. Leżałam na dużym łóżku, na brązowym miękkim kocu. Pod głową miałam dwie białe poduszki. Zorientowałam się, że jestem pół naga.
Miałam na sobie czarną bieliznę....I podwiązki.
Skąd podwiązki ?
Ogarnęła mnie panika gdy na nadgarstkach poczułam stalowe kajdanki. Nie...Tylko nie to.
-Chyba już odpoczęłaś. - głos Zayna dobiegł z drugiego końca pokoju.
Chłopak wstał z czarnego fotela i zbliżył się do łóżka.
Jego spodnie były rozpięte. Nie miał koszuli, a w ręku trzymał....Pasek.
-Nie, proszę. - skomlałam cicho.
-Byłaś bardzo niegrzeczna- uderzył paskiem o wewnętrzną część dłoni - I co my z panią zrobimy, panno (T.I) ?
OMG! OMG! OMG! Bosz! To jest cudowne *.* Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńElo trelo, matko boska
OdpowiedzUsuń