-Czekaj, co ?! I ty to podpisałaś ?! - wybuchł Eliot.
Na całe szczęście Nancy już spała, więc nie słyszała jak opowiadam mu o......Wszystkim.
Powiedziałam mu co podpisałam, co Zayn robi z kobietami, powiedziałam o Pokoju Zabaw, o moich snach..... W s z y s t k o .
-Sama nie wiem dlaczego....Eliot, przysięgnij mi, że nikt się o tym nie dowie, proszę cię ! - okryłam swoimi dłońmi jego dłonie, w nadziei, że mi ufa i wie, że sobie z tym wszystkim poradzę. Chociaż sama w to wątpiłam...
-No nie wiem... - skrzywił się. - Nie chcę, żeby jakiś chory facet bił i rżną cię w jakimś "pokoju zabaw", cokolwiek to jest, a później spotykał się z jakimiś pedofilkami z dzieciństwa !
-Eliot, to nie tak... - westchnęłam i położyłam głowę na barku - Mogę z tego zrezygnować, ale dopiero po czterech miesiącach.
-Chryste... - schował twarz w dłoniach - Nie wytrzymam czterech miesięcy wiedząc, że tak się z nim męczysz...
-Musisz. - pogłaskałam go po policzku - Daje sobie radę. W tym wszystkim nie chodzi tylko o katowanie i o ostre rżnięcie.. - westchnęłam - Będzie zabierał mnie na różne przyjęcia, kupował dużo rzeczy... - do oczu naszły mi łzy.
-(T.I)... - objął mnie ramieniem - Nie jesteś z nim dla kasy, prawda ?
-Nie.. - przytuliłam go i znowu zalałam się łzami. - Ja....J-ja go chyba kocham.
-CO ? - zdziwił się - Po tym wszystkim ?
-Wiem, jestem idiotką... - szlochałam - Ale to przez te sny. A nawet nie wiem skąd je mam..
-Właśnie.. - odsunął mnie od siebie i spojrzał na mnie - Pamiętasz gdy byłaś dzieckiem i widziałaś jak ten chłopiec wpada pod samochód ?
Zastanawiałam się przez chwilę.
-Tak. - przytaknęłam.
-I przez kilka tygodni śnił ci się ten chłopczyk, prawda ?
-No tak. - pokiwałam głową.
-Miałaś małe problemy.
-Płakałam co noc.
-I co twoja mama zrobiła ?
Wstałam, nie spuszczając z niego wzroku, ponieważ wszystko do mnie dotarło.
-Zabrała mnie do niego.. - wyszeptałam - Byłyśmy wtedy w szpitalu. Rozmawiałam z tym chłopcem, a później....Sny zniknęły.
-No właśnie. Tak już po prostu masz. Kiedy zdarzy się coś dramatycznego, śni ci się to każdej nocy. Chłopczyka potrąciło auto, więc w twoich snach działo się to samo.
-Więc musiałam spotkać kiedyś Zayna.
-Racja.
-Ale....Nie przypominam sobie, żebym wylądowała z nim w łóżku. Więc dlaczego w moich snach uprawialiśmy seks ?
Otworzył usta, ale zamknął je po krótkiej chwili.
-Nie wiem. - wzruszył ramionami - Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi.
Usiadłam na stołku barowym i otarłam łzy.
-Najgorsze jest to, że ja użalam się nad sobą, a on pewnie teraz romansuje z tą starą suką..
-Daj spokój. - potarł mnie po plecach - Nie myśl teraz o tym. - napił się zimnego piwa - I muszę ci powiedzieć, że dużo ryzykowałaś zostawiając mnie z nim sam na sam na kanapie.
-Co ? - spojrzałam na niego - Dlaczego ?
-Już nic nie pamiętasz ?
-Chyba nie. -pokiwałam głową.
-(T.I), jestem gejem.
-No tak ! - zaśmiałam się. - Przepraszam, na śmierć zapomniałam... Ej, ale przecież miałeś dziewczynę.
-Wiesz, można powiedzieć, że jestem biseksualny, ale bardziej wolę chłopców.
-Rozumiem. - uśmiech nie schodził mi z twarzy - Więc co ? Będziemy teraz o niego rywalizować ? - zażartowałam.
-Zapytaj, czy nie weźmie mnie to swojego "pokoju zabaw".
Wybuchnęliśmy śmiechem.
-Uwierz mi, nie chcesz tak wchodzić. - wzdrygnęłam się gdy przypomniały mi się kulki analne - A właściwie, to gdzie byłeś przez cały rok ? Nawet policja nie mogła cię znaleźć.
-Włóczyłem się od burdelu do burdelu, kupowałem tanie prochy, byłem raz z jedną dziwką, później z drugą....I tak jakoś szło.
-Więc czemu zdecydowałeś się wrócić ?
Uśmiechnął się lekko.
-Pamiętasz ten plac zabaw, w którym się bawiliśmy gdy byliśmy mali ?
-Ten w centrum Brooklynu ? - zapytałam.
-Mhm. - pokiwał głową. - I pamiętasz te dwie huśtawki ?
-No jasne ! - uśmiechnęłam się szeroko - Byłeś tam ?
-Przechodziłem i zobaczyłem dwójkę pięcioletnich dzieci, dziewczynkę i chłopca huśtającego się właśnie na naszych huśtawkach. I wtedy coś we mnie pękło.
-Aww. - znowu go przytuliłam.
-Myślałem o tobie prawie codziennie, ale wtedy zatęskniłem tak bardzo....Za wszystkimi. No i oczywiście przypomniała mi się moja obietnica.
-Jaka obietnica ?
-"Mała, gdy dorośniemy mieszkamy razem, ale to ja będę miał łóżko na górze".
Wybuchnęłam śmiechem, gdy przypomniał mi swoje słowa, które powiedział w wieku jakiś jedenastu lat.
-Mówiłeś do mnie "mała", ale byłeś tylko rok starszy.
-Zawsze miałem cię za młodszą siostrę.
Zaczęłam ziewać.
-Jest już trzecia a ja za parę godzin idę do pracy.
-Chodź już spać. Aha, i obiecaj mi, że zjemy razem lunch.
-Okej, znasz adres Goldman Sachs ? - zapytałam, gdy szliśmy do naszych sypialni.
-Znajdę w necie. - pocałował mnie w czoło - Śpij słodko.
-Czyli na pewno się nie gniewasz ? - zapytałam Ian'a, który siedział przy swoim biurku.
-Jasne, że nie, już ci mówiłem. - uśmiechnął się szeroko. - Nie robiliśmy wczoraj nic ważnego. Wszystko w porządku i wiem, że wszystko nadrobisz.
-Oczywiście. - upewniłam - To ja wracam do pracy.
Wycofałam się i poszłam do swojego gabinetu. Zastałam tam Nancy pijącą kawę i przeglądającą pocztę.
-Dostałaś maila. - wskazała na mój telefon.
-Serio ? - zmarszczyła brwi. - Może to Eliot ?
Wzięłam telefon i weszłam w pocztę. Trafiłam na jednego maila:
Nadawca: Zayn Malik
Temat: Mój gabinet
Data: 6 sierpnia 2013, 10:48
Adresat: (T.I)
Droga (T.I), mam nadzieję, że jesteś gotowa na ostre rżnięcie,
które zafunduję ci za niecałe 10 minut w moim gabinecie.
Już na ciebie czekam.
Otworzyłam szeroko oczy, zastanawiając się jak po tym wszystkim mam tak po prostu do niego iść i znowu dać mu d*py. Szybko odpisałam:
Nadawca: (T.I)
Temat: Spierdalaj
Data: 6 sierpnia 2013, 11:10
Adresat: Zayn Malik
Chyba sobie żartujesz, że po tym jak zostawiłeś mnie dla swojej
"byłej" kochanki, polecę do ciebie, żeby ci obciągnąć.
Nie, dziękuję x
Nadawca: Zayn Malik
Temat: Twoja niewyparzona buzia
Data: 6 sierpnia 2013, 11:12
Adresat: (T.I)
(T.I),
Jeśli dobrze pamiętam w naszej umowie jest wyraźnie napisanie:
NIE KWESTIONUJ MOICH PIEPRZONYCH ROZKAZÓW.
Najgorsze jest to, że ten twój niewyparzony język podnieca mnie
tak bardzo, że jeśli nie zobaczę cię tutaj w ciągu 10 minut,
to oszaleję.
P.S
To nie jest prośba x
Nadawca: (T.I)
Temat: Nasza umowa
Data: 6 sierpnia 2013, 11:15
Adresat: Zayn Malik
Co do naszej umowy, spodziewaj się, że za niecałe cztery miesiące
zniknę z twojego życia.
CZTERY MIESIĄCE.
Dłuższą chwilę nie odpisywał co zaczęło mnie martwić. I szczerze powiem, że zabolało mnie serce gdy już mu napisałam, że zrezygnuję z umowy...
-Kto to ? - zapytała Nancy, a wtedy do naszego gabinetu wpadł Zayn.
-Mogę cię prosić ? - zapytał poirytowany.
-Nie mam teraz czasu.
-(T.I) ! - syknęła do mnie Nancy - Już idzie. - uśmiechnęła się do Zayna.
Przewróciłam oczami i wyszłam z gabinetu, nie zwracając na niego największej uwagi. Zacisnął dłoń na moim łokciu i pociągnął w stronę windy.
-Ej, to boli !
-Zamknij się.
Drzwi windy się otworzyły, a my weszliśmy do środka. Na moje nieszczęście nikogo w niej nie było, więc wiedziałam, że mam przerąbane...
Chłopak wyjął z kieszeni marynarki mały kluczyk i włożył do niewielkiej stacyjki, sprawiając, że winda stanęłam.
Złapałam się poręczy, czując, że już nie jedziemy.
-Nie mam czasu, muszę wracać do pra.... - przerwałam gdy złapał mnie za ramiona i przywarł do ściany. Jęknęłam z zaskoczenia i podniosłam na niego wzrok.
-Co to znaczy "zniknę z twojego życia" ? - zapytał, przez zaciśnięte zęby.
-J-ja... - nie mogłam się wysłowić. Nie wiem dlaczego, ale byłam w tamtym momencie przerażona.
-Ile razy mam ci przypominać, że jestem twoim szefem i masz się mnie do cholery słuchać ?! - krzyczał - Gdybym chciał przeleciał bym cię na środku ulicy i nie miałabyś nic do gadania w tej kwestii ! Więc kiedy mówię, że masz przyjść do mojego gabinetu, co odpowiadasz ?!
-J-już idę, p-panie Malik. - zaczęły mnie szczypać oczy. Nie mogłam się teraz rozpłakać.
-Musisz się jeszcze dużo nauczyć. - puścił mnie i wyjął kluczyk, a winda znowu ruszyła, ale niestety na górę.
-Nie nadaję się na uległą. - spuściłam głowę.
-Nie pierdol.- oparł się o ścianę.
Stanęłam w koncie i spuściłam głowę, by tylko ukryć łzy.
Drzwi się otworzyły i znowu poczułam ucisk na łokciu. Po chwili znowu byłam w biurze Zayna.
-Siadaj. - nakazał, puszczając mnie obok kanapy.
Usiadłam i wyjęłam z kieszeni czarnych spodni telefon, by sprawdzić godzinę. Za niedługo miała wybić pora lunchu, więc pewnie Eliot do mnie zadzwoni...Jezu.
-Oddaj to. - Zayn wyciągnął w moją stronę otwartą dłoń.
-Po co ?
Westchnął i wyrwał mi komórkę z dłoni.
-Ej ! - zawołałam i ruszyłam za nim.
Odwrócił się napięcie by znowu spiorunować mnie wzrokiem.
-Masz świadomość, że mogę cię nawet uderzyć ?
-Nie ośmieliłbyś się. - wyprostowałam się.
-Och, naprawdę ? Spytaj wszystkie pozostałe, powiedzą ci jaki jestem gdy się wkurwiam.
-Zapytam tą starą szmatę, którą pewnie wczoraj wyruchałeś.
W tym momencie mój telefon zaczął dzwonić.
Zayn spojrzał na wyświetlacz, po czym nacisnął jakiś przycisk na biurku sprawiając, że jedno z okien się uchyliło.
-Może ktoś na dole odbierze. - powiedział, po czym wyrzucił telefon.
-Nie ! - krzyknęłam i odruchowo podbiegłam do okna by tylko zobaczyć spadającego smartphone'a.
-Jeśli się nie rozwali może jakiś pedał odbierze i umówi się z twoim Eliotem. - powiedział, zamykając okno.
-Czy ty jesteś aż tak pojebany ?! - krzyknęłam ze łzami w oczach - Rozwaliłeś mój telefon !
-Przynajmniej Henry nie będzie dzwonił. Wiesz, z Eliotem tworzyliby całkiem niezłą parę - zadrwił, a ja uderzyłam go z całej siły w twarz.
W odpowiedzi zapał mnie i rzucił na kanapę.
-Sama chciałaś ! - przytrzymał moje dłonie na plecach i skuł je kajdankami.
-Nie, proszę... - jęknęłam.
-Zamknij się !
Zsunął ze mnie spodnie i majtki a następnie przytrzymał moją głowę przy kanapie.
-Błagam, nie rób tego ! Przepraszam, j-ja nie chciałam. ! - zaczęłam płakać, ale na marne.
Pierwsze trzy uderzenia skórzanym pasem, zdołały doprowadzić mnie na skraj rozpaczy. Przy następnych dziecięciu, już nie płakałam lecz wyłam z bólu.
-Zayn, błagam... - łkałam, dławiąc się łzami.
Zaczęłam się modlić w duszy, żeby przestał. Chociaż na sekundkę.
I nagle zaczął dzwonić telefon.
-Kurwa. - powiedział i rzucił pasek na kanapę.
Jęczałam z bólu, chowając twarz w poduszce.
-Cicho. - powiedział, po czym odebrał.
Nie słyszałam większości rozmowy, bo czułam jedynie dzwonienie w uszach. Niestety zdążyłam dosłyszeć słowa, wypowiedziane przez Zayna gdy skończył rozmowę.
-Biedna (T.I). - westchnął, podchodząc do kanapy i dając mi klapsa.
-Ach ! - piszczałam.
Kucnął przy mnie i pogłaskał mnie dłonią po plecach.
-Spójrz na mnie. - nakazał.
Odwróciłam głowę w jego stronę, pokazując czerwoną i zapłakaną twarz, brudną od rozmazanego makijażu.
-Dzwonił do mnie Ian, wiesz ? - mówił łagodnie. - Powiedział żebym przekazał ci, że razem z Nancy jadą na nagłe ważne spotkanie, a ty... - nachylił się i pocałował mnie w skroń - Kończysz pracę. - oblizał wargi.
-Wypuść mnie. - prosiłam.
-Nawet o tym nie myśl. - wstał i poszedł w stronę szafek, zamkniętych na klucz. - Mam tu twoje ulubione zabawki. - słyszałam jak otwiera jedną z szafek. - Kulki też tutaj są.
-Nie.. - jęknęłam.
-O tak, (T.I). - wyjął jedną "zabawkę" - Ale je zostawię na później.
Zaczął iść w stronę kanapy, aż w końcu stanął obok niej i uderzył w jej bok szpicrutą.
-Nie, proszę...- pokiwałam głową.
-Byłaś dzisiaj bardzo niegrzeczna. - przejechał czubkiem szpicruty po moich pośladkach.
Spięłam wszystkie mięśnie w całym ciele i przyjęłam pierwsze uderzenie. Tylko jedno, a wstrząsnęło mną jeszcze bardziej niż pasek czy pejcz.
Szykowałam się na najgorsze...
Jezu! Brak słów! Boże Zayn,przystopuj trochę. Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńBoze to jest zajebiste !!! Czekmb;)
OdpowiedzUsuń