niedziela, 22 grudnia 2013

Sweet Dreams, Rozdział 11

Gorzko płacząc, wracałam do domu na piechotę. Wiedziałam, że Tom jest gdzieś w pobliżu i czai się w swoim służbowym aucie, ale nie zwracałam na to uwagi. Wcale nie zdradziłam Henry'ego, ale jak miałam mu to powiedzieć ? Zakochałam się w kimś kto co noc pieprzy mnie w snach, a do ciebie nigdy nic nie czułam ? Chciałam skończyć jedynie z naszym związkiem i tym co było kiedyś, a straciłam go na dobre. 
Poczułam wibracje w torebce. Wyciągnęła, telefon i odebrałam.
-Cześć Nancy, co się....
-Eliot wrócił. - powiedziała z łamiącym się głosem - Musisz tu szybko wrócić.- po tych słowach rozłączyła się.
Wypadł mi telefon z dłoni i stanęłam na środku chodnika, pomiędzy tłumem przechodniów. Mój najlepszy przyjaciel, którego kochałam jak rodzonego brata i którego nie widziałam już od roku, tak po prostu postanowił do nas wrócić. Do mnie, do Nancy, do moich rodziców, którzy ubóstwiali go jak własnego syna. W końcu wrócił do Nowego Jorku. Biedak, już jako nastolatek popadł w narkotyki. Widać  samo okaleczanie się mu nie wystarczało. Nigdy nie miałam rodzeństwa ani najlepszej przyjaciółki, ponieważ od zawsze miałam jego.  Zawsze przy mnie był. I wcale nie miałam mieszkać z Nancy. Planowaliśmy z Eliotem, że na razie zamieszkamy razem. Tak bardzo cieszyłam się, że wyszedł z nałogu, ale widać wciąż było mu mało. I w dniu moich dziewiętnastych urodzin....Po prostu zniknął. I zabrał cząstkę mojego życia ze sobą....
Rozejrzałam się, szukając wzorkiem czarnego mercedesa i dojrzałam Toma, wychodzącego z samochodu.
-Eliot ? - zapytał.
Pokiwałam głową i ruszyłam do samochodu. Usiadłam na tylnym siedzeniu, nie zapinając pasów, lecz modląc się by z moim przyjacielem było wszystko w porządku. 


 Wpadłam do mieszkania, razem z Tomem, który zawsze troszczył się o Eliota tak samo jak o mnie. Gdy weszłam zdyszana do salonu, zobaczyłam Zayna, Nancy, moją mamę i Eliota, siedzącego na kanapie. Jego brązowe włosy opadały na twarz, podobnie jak u Zayna , a spory zarost pokrywał policzki. Miał na sobie znoszone dżinsy i potarganą koszulkę. Na policzku dojrzałam lekkiego siniaka, tymczasem gdy cała twarz była wychudzona i pozbawiona blasku, jaki kiedyś od niego bił. Teraz widziałam zupełnie innego człowieka. To nie był ten sam Eliot Martinez, którego znałam wcześniej.
Wzrok wszystkich przeniósł się na mnie i kiedy zobaczyłam jego ciemne oczy, poczułam że ściska mi się serce. Było pełne żalu i smutku, oraz łez, które po chwili wylały mu się na policzki.
-(T.I)... - powiedział łamiącym się głosem i wstał z kanapy.
-Eliot, Boże... - również zaczęłam płakać i zarzuciłam mu ręce na szyję, tuląc tak mocno jak tylko mogłam. -Eliot, gdzie ty byłeś ? - szlochałam -Tak bardzo za tobą tęskniłam...Tak się martwiłam...- wtuliłam twarz w jego ramie, które nie było już aż tak duże i umięśnione jak kiedyś.

-Nie płacz, siostrzyczko.. - powiedział czule, tak jak kiedyś. "Siostrzyczko" - zawsze tak do mnie mówił. - Wiesz jak mocno cię kocham, prawda ? - schował nos w moich włosach i jeszcze bardziej zalał się łzami.
-Wiem... - jęknęłam - Ja też cię bardzo kocham. I nie znikaj tak więcej, tak się cieszę, że tu jesteś.
-Ja też się cieszę. - odsunął głowę by na mnie spojrzeć - Jesteś jeszcze piękniejsza niż cię zapamiętałem. - uśmiechnął się pocieszająco.

-Strasznie schudłeś. - również się odsunęłam i spojrzałam na ubrania wiszące na nim.
-Wiem.. - skrzywił się - Miałem małe problemy.
-Domyślam się.. -westchnęłam, myśląc o prochach.
-Nie, już nie biorę. - powiedział szybko, gdy zauważył moją minę - Przysięgam, to koniec.
-Gdzie byłeś przez cały ten czas ? - wytarłam łzy.
Oblizał wargi i po chwili odpowiedział:
-Porozmawiamy o tym później, dobrze ? - odwrócił się do Nancy  - Mogę tu przenocować ?
-Kochanie, to również twój dom. - rozłożyła ręce - Możesz się zacząć wprowadzać. - uśmiechnęła się szeroko.
-Serio ?
-No jasne. - kiwnęła głową - Przyszykuję ci pokój. - zostawiła nas i poszła do sypialni na górę, która znajdowała się naprzeciwko mojej.
Ogarnęło mnie niezwykłe szczęście. Eliot wrócił. Jednak ze sobą zamieszkamy.
Skrzyżowałam ręce na piersi, wpatrując się w piękny obrazek gdy uściskał się z Tomem i rozmawiał z moją mamą, śmiejąc się głośno. A myślałam, że już nigdy nie usłyszę tego przepięknego dźwięku który kiedyś mogłam słuchać codziennie.
Szczęśliwy Eliot to była rzadkość, ale teraz czułam, że wszystko się zmieni. W końcu na moment zapomniałam o Henrym.
Właśnie, ale co z Zaynem  ?
Spojrzałam na chłopaka który stał z rękami w kieszeniach spodni od piżamy. Miał na sobie jeszcze luźny podkoszulek, który idealnie podkreślał umięśnioną sylwetkę i nawet opinał troszkę mięśni na ramionach i brzuchu.
Gdy zerknęłam na jego twarz, zamarłam.
Znowu był zły. Widziałam to. Jego zaciśnięta szczęka mówiła wszystko, a wzrok był jeszcze gorszy.
Moje oczy znowu podążyły do Eliota. Udawałam, że nie widzę tego, jak bardzo jest wściekły. W końcu ruszył w moją stronę, spacerowym i niespiesznym krokiem. Znowu poczułam te same dreszcze. Po chwili był już obok mnie. Nachylił się i szepnął mi do ucha:
-Dlaczego udajesz, że nie zwracasz na mnie uwagi ? - pocałował mnie w ramię - Wciąż tu jestem. I zastanawiam się gdzie jest teraz twój przyjaciel.
Zamknęłam na chwilę oczy i westchnęłam.
-Dzięki tobie mój przyjaciel ma mnie daleko gdzieś.
Na te słowa, odsunął się odrobinę.
-Przeze mnie ?
-Tak. - spojrzałam na niego karcącym wzrokiem. - Był załamany, gdy dowiedział się o nas. Nie dość, że ty go ośmieszałeś, to ja jeszcze musiałam skłamać, że go z tobą zdradzałam - syknęłam.
Przechylił głowę w bok.
-Sądzisz, że ja kłamałem ? - zmrużył oczy.
-A nie ? "Moja dziewczyna (T.I)" - parsknęłam - Jesteś niemożliwy.

-Chyba czegoś nie zrozumiałaś.
-Tak ? Więc mi to wytłumacz. - odwróciłam się w jego stronę.
-Ty  j e s t e ś  moją dziewczyną.
Przewróciłam oczami.
-Naprawdę ? - uniosłam brwi, poirytowana jego słowami - Taka ze mnie dziewczyna ? Więc wiesz, że jestem tą jedyną, że weźmiemy razem ślub i założymy rodzinę, tak ? - zadrwiłam.
Otworzył usta, ale zaraz je zamknął i znowu się zamyślił, wpatrując się w moją twarz.
-No właśnie. - odwróciłam się do niego bokiem.   - Wiesz, że łączy nas tylko seks. Nie musiałeś okłamywać Henry'ego.

-Myślałem, że z Henrym też łączył cię jedynie seks ?
-Henry mnie kochał, idioto !  - powiedziałam głośniej i poszłam do mojej mamy, która właśnie jadła obiad z Eliotem.

 -Pamiętasz o przyjęciu u państwa Rodriguez ? - zapytała mnie mama, odgarniając blond włosy z ramiona i zamykając czerwoną kopertówkę.
-Skąd o nim wiesz ? - zmarszczyłam brwi.
-Przecież też będziemy. - oznajmiła  - Richard robi wspólne interesy z Jacobem Rodriguezem i z Zaynem. - wskazała na chłopaka, który właśnie rozmawiał z Eliotem. Bałam się co wyjdzie z tej rozmowy. - Dobrą partię wybrałaś. -puściła mi oczko. - Więc z Henrym to już tak na poważnie koniec ?
-Tak. - westchnęłam  - Nienawidzi mnie.
-Co ? - zrobiła wielkie oczy .
O dziwo dobrze mi się z nią teraz rozmawiało, a zdarza się to rzadko.

-Coś się namieszało, nieważne. - pokiwałam głową.
-Był z niego genialny fotograf, jednak jego studia się opłaciły. - uśmiechnęła się znacząco - Nieźle zarabia, ale zatrzymaj lepiej Zayna.
-Mamo, dlaczego na okrągło myślisz o pieniądzach ? Nie tylko o nie chodzi.
-Kochanie, ty jeszcze nic nie wiesz.
-Więc dlatego jesteś z Richardem, a nie z tatą, tak ? Wolisz milionerów niż zwykłych policjantów, rozumiem.
-Nie dlatego rozwiodłam się z twoim tatą - westchnęła.
-Więc dlaczego ?
-Dobrze wiesz.
-Właśnie nie wiem, bo nigdy nie raczyłaś mi o tym powiedzieć.
Zamilkła i poprawiła czarny żakiet.
Dotarło do mnie, że trochę przegięłam.
-Przepraszam.. - zamknęłam oczy, opierając się o próg drzwi.
-Kocham Richarda. - rzekła.
-Wiem, to świetny facet.
Położyła dłoń na moim policzku.
-I kocha cię jak własne dziecko. Nie zapominaj o tym - pocałowała mnie w czoło. - Do zobaczenia na przyjęciu, kochanie. - powiedziała, po czym wyszła.
Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie, a moje oczy ujrzały coś naprawdę dziwnego.
Zayn i Eliot - najważniejsi faceci w moim życiu - wspólnie siedzieli na kanapie i śmiali się w niebo głosy.
Podeszłam bliżej nie rozumiejąc jak łatwo i szybko się ze sobą dogadali. Zayn kipiał z zazdrości gdy czule przytulałam się z Eliotem, ale najwidoczniej nie przeszkadzało mu to ani trochę.

Eliot miał na sobie drogie, firmowe ubrania które pewnie zafundowała mu moja mama i znowu prezentował się czysto i schludnie - takiego Eliota zapamiętałam sprzed roku. Tylko jego wychudzona twarz i ramiona trochę przeszkadzały, ale nadal był przystojny i pewnie nie jedna by się za nim oglądała.
-Pójdę po piwo. - powiedział nagle, zwracając się również do mnie. - Z lodem ? - zapytał Zayna.
-Nie musisz, będę się zbierał. - wstał i stanął obok mnie.

Zmarszczyłam brwi.
-Mówiłeś, że zostaniesz dłużej. -patrzyłam na niego zawiedziona.
Chciałam porozmawiać o wszystkim z Eliotem, ale nie chciałam, żeby Zayn odchodził. Pomimo tego jaki był czułam się w jego towarzystwie bezpieczna i spokojna.
-Masz już towarzystwo. - obrócił się w stronę Eliota, który właśnie rozmawiał z Nancy.

-Ale...
-Mam dużo pracy.
-Chcę żebyś został. - powiedziałam, spuszczając wzrok, bardzo zawstydzona tymi słowami.
-Musisz się wyspać.
-A ty możesz zostać na noc.
-Wiesz, co by było gdybym znalazł się z tobą w jednym łóżku. - pogładził mnie dłonią po policzku.

-Ale ja... - urwałam i zrobiłam krok  przód. - Ja myślałam....Że ty...Że mógłbyś... - nie umiałam się wysłowić. - No wiesz, zostać na noc. Tak po prostu. - wzruszyłam ramionami.
-Nie ma tu dla mnie miejsca.
-Ja mam spore łóżko. I nie musimy uprawiać seksu.

Zamarł.
Zamrugał oczami i patrzył na mnie z lekkim strachem w oczach.
-Coś nie tak ? - próbowałam cokolwiek wyczytać z jego twarzy.

-Mam z tobą  s p a ć  ? - zdziwił się.
-Jeśli nie chcesz, to...
-Masz rację, nie chce. - westchnął - Pójdę się przebrać. Zostawiłem rzeczy w twoim pokoju. - oznajmił, po czym wyszedł.
Momentalnie posmutniałam. Nie chciał nawet ze mną dzielić łóżka. Pewnie dlatego obudziłam się tamtego ranka w Pokoju Zabaw, a nie w jego sypialni. Po prostu nie chciał się nawet obok mnie położyć....

Wow....miło. Nie sądziłam, że czuje do mnie aż taką niechęć.  
-(T.I), idziesz ? - zawołał mnie Eliot. Zorientowałam się, że razem z Nancy siedzą teraz przy barku w kuchni.
-Tak, już. - odpowiedziałam - Ale muszę coś jeszcze zrobić.... - po tych słowach, poszłam do swojej sypialni.

Weszłam po schodach i gdy stałam już obok drzwi usłyszałam rozmowę Zayna. Wychyliłam się i zobaczyłam, że rozmawia przez telefon, patrząc gdzieś w okno, a dokładnie to na parking przez hotelem.
-Tak, widzę cię. - powiedział z uśmiechem.
Uśmiechnął się...Tak uroczo i słodko, jakby naprawdę zobaczył kogoś wyjątkowego. Odruchowo złapałam się za serce, czując łzy w oczach i ukłucie zazdrości, które rozeszło się po całym ciele jak tysiące igieł.
-Już idę. - powiedział po czym się rozłączył.
Odwrócił się w moją stronę, a jego uśmiech od razu zniknął. Znowu widziałam tego samego poważnego biznesmena.
-Z kim rozmawiałeś ? - zapytałam.
-Z nikim ważnym. 

-Naprawdę ? - skrzyżowałam ręce na piersi.
-Nie powinno cię to interesować, (T.I). - ubrał na siebie skórzaną kurtkę po czym podszedł do mnie. - Oczekuję cię jutro w pracy. - stał tak blisko, ale nawet mnie nie dotykał.
Kiwnęłam głową.
-Do zobaczenia, panie Malik.
Otworzył usta, ale zaraz je zamknął i jedynie westchnął głośno.
Przejechał opuszkami palców po moim policzku po czym minął mnie i wyszedł. Czekałam aż rozejdzie się dźwięk zamykanych drzwi. Gdy go usłyszałam, poczułam się jakby ktoś uderzył mnie z całej siły w twarz.
Podeszłam do okna i spojrzałam w dół, na parking.
Dojrzałam tam czarnego bentleya Zayna, Alberta stojącego obok otwartych drzwi samochodu, a kilka metrów od auta......kobietę.
Tą samą, którą widziałam wtedy na pasach, podczas seksu z Zaynem z aucie.

Zmrużyłam oczy i przyjrzałam się jej.
Krótkie blond włosy postawione na żel i solidnie wymodelowane, czerwone usta, które było widać z daleka, tona makijażu, czarne lateksowe spodnie, czarne futro które sięgało jej do ud, długie nogi, buty na szpilce....Jezu.
Nikt by się jej nie oparł. A już na pewno nie Zayn. Dotarło do mnie kim ona jest: to jego pierwsza kochanka.  Ta o której mówił gdy jedliśmy śniadanie w jego restauracji. Czemu od razu na to nie wpadłam ? Mogłam się domyśleć, dlaczego tak na nią patrzył gdy odjeżdżaliśmy i dlaczego ona patrzyła na naszego bentleya...

Idzie Zayn. Wstrzymałam powietrze i zacisnęłam dłonie na ramie okna. Wpadli sobie w ramiona, a ona ucałowała go w oba policzki. 
Suka. 
Rzeczywiście wyglądała staro. O ile dobrze pamiętam mówił że masz 45 lat. Boże..
Otworzył jej tylne drzwi do samochodu. Weszła pierwsza. Zayn odwrócił jeszcze głowę i zauważył mnie w oknie. Jego uśmiech znowu przepadł a mina spoważniała. Wyglądał na wystraszonego.
Pokiwałam z rezygnacją głową i pokazałam mu środkowy palec.
-Wal się Malik... - wysyczałam przez zaciśnięte zęby, gdy po moich policzkach toczyły się łzy.
Zasłoniłam zręcznym ruchem rolety i pobiegłam do drzwi. Zamknęłam je i zgasiłam światło by choć na moment odciąć się od wszystkiego i wszystkich....i spokojnie się wypłakać.

4 komentarze:

  1. O ku**a !!!! Co teraz??? Zajebiście napisałaś ten rozdział!! Strasznie mi się podoba ten rozdział!! Życzę Ci weny i czekam na nn!! :**
    PS.

    WESOŁYCH ŚWIĄT!! ŻYCZĘ CI ZDROWIA,SZCZĘŚCIA, DUŻO PEZENTÓW I KASY (jak coś nie kasy fiskalnej tylko pieniędzy) I ONE DIRECTION!!!!
    xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny ! Będziesz pisała jeszcze akademik z Zaynem ? Są to moje 2 ulubione opowiadania *u*
    W wolnym czasie zapraszam do mnie http://never-be-well.blogspot.com/ i przyjaciółki która ma cholernie wieki talent,którego jej zazdroszczę http://story--of-my--life.blogspot.com/
    CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA DALSZE ROZDZIAŁY I KTO WIE MOŻE NOWE HISTORIE ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze: Dziękuję Bardzo ♥♥♥♥♥ ! Jesteście wspaniali i Wesołych Świąt życzę ! :D ♥
      I tak, będę pisać Akademik, ale na razie nie mam pomysłów, ale spokojnie, postaram się jak najszybciej :*

      Usuń